29-07-2021, 12:24 AM
Teraz to Aspasia mówiła jakby to było takie proste... Jakby małżeństwo było proste. Jak w ogóle można było myśleć o tym w tym wieku? To znaczy, zdaje się, że niektóre z koleżanek miały jakieś wizje i marzenia odnośnie własnego ślubu, ale Saoirse? Nie, to był bardzo odległy temat. Może dlatego, że na tę chwilę nikogo nie miała? Może to wszystko miało się jeszcze odmienić? Szczerze wątpiła, jednak nie można przewidzieć wszystkiego.
- No ale chcesz wychodzić za mąż? Za kogoś, kogo ci wybrali... Kiedy, mówiłaś? Jak miałaś dziesięć? W sensie, jeśli jesteś zainteresowana, to chyba nie aż taki problem, ale... Jesteś w ogóle?
Właściwie Puchonka zdecydowanie wolałaby przejść przez życie samotnie, niż spędzić je z kimś, kogo nawet nie lubi.
- Niby tak to chyba brzmi... - przyznała niechętnie.
Jakoś mimo wszystko brak możliwości widywania się ze znajomymi ze szkoły po jej skończeniu wydała się przerażająco dołująca. Jasne, miała ich na pęczki, a tych czystokrwistych ledwie dwójkę i niektóre kontakty po prostu zacierały się z czasem, wszystko to wiedziała, ale miło byłoby mieć w tym wszystkim coś do powiedzenia.
Ale zdaje się, że za bardzo to przeżywała. Jakby nie patrzeć czekały ich jeszcze trzy długie lata nauki w ciągu których mogło zdarzyć się wszystko! Rozsądniej byłoby zostawić sobie martwienie się na ostatni rok nauki - i to też dopiero jego końcówkę.
- No, tak czy inaczej, to chyba jednak sporo czasu. Znaczy, ja na przykład nawet nie jestem jeszcze przekonana, co będę robić po szkole, a co dopiero o myśleniu ogarniania spotkań ze znajomymi, czy listów i takich tam...
- No ale chcesz wychodzić za mąż? Za kogoś, kogo ci wybrali... Kiedy, mówiłaś? Jak miałaś dziesięć? W sensie, jeśli jesteś zainteresowana, to chyba nie aż taki problem, ale... Jesteś w ogóle?
Właściwie Puchonka zdecydowanie wolałaby przejść przez życie samotnie, niż spędzić je z kimś, kogo nawet nie lubi.
- Niby tak to chyba brzmi... - przyznała niechętnie.
Jakoś mimo wszystko brak możliwości widywania się ze znajomymi ze szkoły po jej skończeniu wydała się przerażająco dołująca. Jasne, miała ich na pęczki, a tych czystokrwistych ledwie dwójkę i niektóre kontakty po prostu zacierały się z czasem, wszystko to wiedziała, ale miło byłoby mieć w tym wszystkim coś do powiedzenia.
Ale zdaje się, że za bardzo to przeżywała. Jakby nie patrzeć czekały ich jeszcze trzy długie lata nauki w ciągu których mogło zdarzyć się wszystko! Rozsądniej byłoby zostawić sobie martwienie się na ostatni rok nauki - i to też dopiero jego końcówkę.
- No, tak czy inaczej, to chyba jednak sporo czasu. Znaczy, ja na przykład nawet nie jestem jeszcze przekonana, co będę robić po szkole, a co dopiero o myśleniu ogarniania spotkań ze znajomymi, czy listów i takich tam...