29-07-2021, 02:55 PM
Wszystkiego było za dużo. Wzmianka o Aspasii tak bardzo zbiła go z tropu, że ciągle o niej myślał, nawet kiedy słuchał Sforzy. Czy naprawdę była w stanie posunąć się do zniszczenia światopoglądu niewinnej piętnastolatki? Trochę go to martwiło.
A na pewno martwiło bardziej niż półżartobliwa opcja poinformowania właścicieli Perły o rzekomych brakach w wiedzy ich syna.
— Wątpię, że przejęliby się brakiem wiedzy na temat jakiegoś przeciętnego włoskiego rodu. — odparł, oczywiście nie mając racji, bo pewnie by się wkurzyli! Zresztą, doskonale pamiętał trwającą kawał czasu lekcję o Sforzach! Trzeba przyznać, że choć państwo Avery zdecydowanie bardziej przykładali wagę do rodów pochodzących z wysp brytyjskich, najczęściej o zbliżonych poglądach do poglądów Averych, to mimo wszystko wymagali od latorośli znajomości i innych nazwisk, nie pomijając nawet Longbottomów.
— Ojej, cóż za wyszukane obelgi... — westchnął, gdy wymieniała wszystkie słowa, które najwidoczniej miały go obrazić, a w rzeczywistości w jakimś stopniu go znudziły. Choć sam Avery był przekonany, że wygaduje głupoty, to osoba postronna, przynajmniej w lekkim stopniu znająca Argosa, pewnie przyznałaby jej rację. Hipokrytą był na pewno, i to pewnie większym niż cały Hogwart razem wzięty! Szowinistę pewnie w jakimś stopniu z niego zrobiono, choć dżentelmenem bywał naprawdę często! Idiotą chyba po prostu się urodził, bo tylko taki wierzyłby w wszelkie głupoty wygadywane przez ojca, ale.... — Hej, nie jestem spermiarzem! — wybuchł nagle, bo to właśnie ta część najbardziej go poruszyła. Dopiero po chwili zrozumiał, że zamiast zaprzeczyć wszystkiemu, zaprzeczył tylko tej części, więc odchrząknął i kontynuował temat. — To znaczy... idiotą też nie. No i szowinistą. Jeśli chodzi o hipokrytę, to możemy dyskutować, ale skłaniałbym się ku temu, że jednak nim nie jestem. — kiwnął głową, jakby tym głupim gestem próbował przekonać się do własnych racji. Co się z nim w ogóle działo? Czy to ta wzmianka o Aspasii zbiła go z tropu? Czuł się kompletnie ogłupiały, jakby nie do końca docierało do niego, co ta Sforza do niego wygaduje.
Potem chyba już na dobre się zirytowała, bo wskazała na niego palcem i rozpoczęła nieco dłuższy wywód. Choć przez cały czas patrzył na nią ze znudzeniem, to w rzeczywistości z każdym słowem musiał się zgodzić! Właściwie to nawet - może jak już zostanie sam i odpocznie - nad wszystkim się głębiej zastanowi. Na razie jednak nie zamierzał dawać jej tej satysfakcji i znowu jedynie wzruszył ramionami.
— Cóż to za czcze gadanie, Sforza? A myślałem, że to ja przesadziłem mówiąc, że tutaj wystarczy coś sobą reprezentować. Może jeszcze powiesz mi, że liczy się siła przyjaźni i miłości? — parsknął. — W każdym razie... życzę ci miłego dnia. Niech prawda będzie z tobą... — dorzucił tylko. Nie zamierzał powstrzymywać jej przed opuszczeniem przedziału, bo i tak już zepsuła mu humor! No i ten głupi kocur! Po co w ogóle przywlokła go do Hogwartu?
Następnie - gdy już, i o ile wyszła - rzucił na drzwi zaklęcie, które miało zapewnić mu spokój. Pytanie tylko czy zadziałało? Nie zamierzał tego sprawdzać, mając jedynie nadzieję, że już nikt nie spróbuje zakłócić jego spokoju.
— Colloportus.
z/t x2
Kostka: 5
Zadanie: [4] It's a kind of magic
Uczestnicy: Bianca Sforza
Progress: 3 / 3 zaklęcia rzucone, zakończone.
A na pewno martwiło bardziej niż półżartobliwa opcja poinformowania właścicieli Perły o rzekomych brakach w wiedzy ich syna.
— Wątpię, że przejęliby się brakiem wiedzy na temat jakiegoś przeciętnego włoskiego rodu. — odparł, oczywiście nie mając racji, bo pewnie by się wkurzyli! Zresztą, doskonale pamiętał trwającą kawał czasu lekcję o Sforzach! Trzeba przyznać, że choć państwo Avery zdecydowanie bardziej przykładali wagę do rodów pochodzących z wysp brytyjskich, najczęściej o zbliżonych poglądach do poglądów Averych, to mimo wszystko wymagali od latorośli znajomości i innych nazwisk, nie pomijając nawet Longbottomów.
— Ojej, cóż za wyszukane obelgi... — westchnął, gdy wymieniała wszystkie słowa, które najwidoczniej miały go obrazić, a w rzeczywistości w jakimś stopniu go znudziły. Choć sam Avery był przekonany, że wygaduje głupoty, to osoba postronna, przynajmniej w lekkim stopniu znająca Argosa, pewnie przyznałaby jej rację. Hipokrytą był na pewno, i to pewnie większym niż cały Hogwart razem wzięty! Szowinistę pewnie w jakimś stopniu z niego zrobiono, choć dżentelmenem bywał naprawdę często! Idiotą chyba po prostu się urodził, bo tylko taki wierzyłby w wszelkie głupoty wygadywane przez ojca, ale.... — Hej, nie jestem spermiarzem! — wybuchł nagle, bo to właśnie ta część najbardziej go poruszyła. Dopiero po chwili zrozumiał, że zamiast zaprzeczyć wszystkiemu, zaprzeczył tylko tej części, więc odchrząknął i kontynuował temat. — To znaczy... idiotą też nie. No i szowinistą. Jeśli chodzi o hipokrytę, to możemy dyskutować, ale skłaniałbym się ku temu, że jednak nim nie jestem. — kiwnął głową, jakby tym głupim gestem próbował przekonać się do własnych racji. Co się z nim w ogóle działo? Czy to ta wzmianka o Aspasii zbiła go z tropu? Czuł się kompletnie ogłupiały, jakby nie do końca docierało do niego, co ta Sforza do niego wygaduje.
Potem chyba już na dobre się zirytowała, bo wskazała na niego palcem i rozpoczęła nieco dłuższy wywód. Choć przez cały czas patrzył na nią ze znudzeniem, to w rzeczywistości z każdym słowem musiał się zgodzić! Właściwie to nawet - może jak już zostanie sam i odpocznie - nad wszystkim się głębiej zastanowi. Na razie jednak nie zamierzał dawać jej tej satysfakcji i znowu jedynie wzruszył ramionami.
— Cóż to za czcze gadanie, Sforza? A myślałem, że to ja przesadziłem mówiąc, że tutaj wystarczy coś sobą reprezentować. Może jeszcze powiesz mi, że liczy się siła przyjaźni i miłości? — parsknął. — W każdym razie... życzę ci miłego dnia. Niech prawda będzie z tobą... — dorzucił tylko. Nie zamierzał powstrzymywać jej przed opuszczeniem przedziału, bo i tak już zepsuła mu humor! No i ten głupi kocur! Po co w ogóle przywlokła go do Hogwartu?
Następnie - gdy już, i o ile wyszła - rzucił na drzwi zaklęcie, które miało zapewnić mu spokój. Pytanie tylko czy zadziałało? Nie zamierzał tego sprawdzać, mając jedynie nadzieję, że już nikt nie spróbuje zakłócić jego spokoju.
— Colloportus.
z/t x2
Kostka: 5