29-07-2021, 04:28 PM
Choć strasznie brakowało mu panującej w Perle swobody, to i tutaj - w kontrolowanym przez surowe grono pedagogiczne i narwanych prefektów Hogwarcie - potrafił znaleźć miejsce tylko dla siebie. Wiedział, że na drugim piętrze jest komnata, w której bez problemu potrenuje rzucanie zaklęć, na trzecim taka, w której nikt nie przeszkodzi mu w nauce Historii Magii, a na jednej z wież bez problemu urządzi jednoosobową imprezę.
Cóż, idąc w kierunku wspomnianej wieży w ogóle nie podejrzewał, że jego plany zostaną pokrzyżowane! A tak się przygotował! Zabrał nawet ze sobą ekwipunek stereotypowej pogrążonej w depresji nastolatki - paczkę papierosów na ukojenie nerwów i połówkę ognistej, którą zamierzał się w spokoju uraczyć! Bo dlaczego nie? Wszystko zapowiadało się wspaniale. Od jakiegoś czasu uwielbiał spędzać czas w ten sposób: odpoczywał od natłoku obowiązków i stresu związanego z narastającymi oczekiwaniami rodziców, a poza tym czuł się jakoś... żywo! Tak. To dobre słowo. No, i miał dużo czasu na przemyślenie tematu Aspasii, bo przecież musiał jakoś przygotować ją na dwa lata samotności.
Nic dziwnego, że otwierając drzwi wieży żywił nadzieję, że rzeczywiście uda mu się to trochę przeanalizować. Niestety, chyba się przeliczył, bo już po po chwili zrozumiał, że wieża nie należy dzisiaj tylko do niego. Przy barierce stała dziewczyna, z początku ledwo widoczna, po chwili zaś - gdy postawił w jej kierunku kilka kroków - niezwykle podobna do jednej z dobrze mu znanych Ślizgonek.
— Meredith?! Co za niespodzianka. — rzucił na początek. Podszedł bliżej, żeby się przywitać: dopiero wtedy wyczuł przyjemną woń papierosa, którego ta trzymała w dłoni. — Nie wiedziałem, że palisz. — dodał nieco zaskoczony, bo mimo że znali się siedem lat, to jeszcze nigdy nie widział jej z fajkiem w ręku.
Zaraz również oparł się o barierkę, odpalił swojego i zaciągnął się, następnie wypuszczając resztki dymu w powietrze. Dopiero po chwili sięgnął po znajdującą się za pazuchą szaty butelkę czystej: położył ją na barierce, jakby zachęcał Meredith do wspólnego picia. W sumie to zachęcał! Niby nastawił się na picie w samotności, ale skoro już trafiło się towarszytwo - i to nie byle jakie - to czemu nie skorzystać?
— Wiem, że nie lubisz łamać regulaminu, ale chyba nie poskarżysz się nikomu, jeśli trochę się napiję? Mogę nawet się podzielić. — wyszczerzył ząbki, sięgając po butelkę i pozbywając się niepotrzebnej nakrętki. Upił większy łyk, z dziwną ulgą i utęsknieniem witając uczucie piekącego gardła, po czym przesunął Ognistą w kierunku towarzyszki. — No, to teraz możesz opowiedzieć jak bardzo nudziłaś się beze mnie w wakacje. Robiłaś coś ciekawego? — dorzucił jeszcze, choć nie oczekiwał odpowiedzi - przyzwyczaił się już, że Meredith nie należała do najbardziej wygadanych osób. Prawdę mówiąc to Argosowi nigdy ten fakt nie przeszkadzał, a momentami nawet odpowiadał.