01-08-2021, 08:16 PM
A Yannis był już rozluźniony, czy to przez alkohol, czy też... No dobra, głównie przez alkohol, i trochę łatwiejsze odblokowanie uczuć w związku z tym. Nie przejmował się aż tak wszystkim, nie analizował niczym tekstu naukowego. Szedł z prądem, pozwalał sobie na rozluźnienie się.
- Nie pamiętam, chyba nie mieli nazwy, albo jakąś przypadkową. Wiesz, to był pub, a ludzie tam grają zwykle tak z ulicy, co się zgłoszą i coś umieją. Ci byli całkiem dobrzy, ale chyba ledwo zaczynają, albo zaczynali, muzyczną karierę, o ile w ogóle to było na poważnie. Ale tak, chętnie, nawet możemy iść w to samo miejsce. Zwykle nie zawodzą.
Zachichotał do siebie niczym nastoletnia panienka, zupełnie bez powodu, i najwyraźniej alkohol generalnie troszkę mieszał mu w głowie, skoro zaczynał być głupkowaty. To nie tak, że nie miał normalnie takiej części w sobie, po prostu nie chwalił się nią zbytnio, o ile w ogóle. Raczej jedynie sam ze sobą był na tyle swobodny by chichrać się z durnych rzeczy, jak nazwanie kota Przeznaczenie, albo sowy Sowa. Wzruszył ramieniem.
- U mnie to mniej znaczące. - Zaczął, przygotowując im machinalnie po kolejnym drinku, skoro Lucas dopił swojego. - Znaczy... Bo w sumie nie byłem zbytnio w imiona, jak ją dostałem, i nawet mi się nie chciało, i weny nie miałem. I uznałem, że okej, coś mi wpadnie w końcu, a do tego czasu mówiliśmy na nią sowa, bo jak inaczej? I w sumie... Tak zostało. Sowa. Po prostu. Co wcale nie umniejsza temu, że jest bardzo ważną Sową w moim życiu!
Mówiąc ostatnie zdanie, uniósł palec wskazujący, patrząc na chwilę poważnie na Lucasa, podkreślając tym swoje słowa.
- Nie pamiętam, chyba nie mieli nazwy, albo jakąś przypadkową. Wiesz, to był pub, a ludzie tam grają zwykle tak z ulicy, co się zgłoszą i coś umieją. Ci byli całkiem dobrzy, ale chyba ledwo zaczynają, albo zaczynali, muzyczną karierę, o ile w ogóle to było na poważnie. Ale tak, chętnie, nawet możemy iść w to samo miejsce. Zwykle nie zawodzą.
Zachichotał do siebie niczym nastoletnia panienka, zupełnie bez powodu, i najwyraźniej alkohol generalnie troszkę mieszał mu w głowie, skoro zaczynał być głupkowaty. To nie tak, że nie miał normalnie takiej części w sobie, po prostu nie chwalił się nią zbytnio, o ile w ogóle. Raczej jedynie sam ze sobą był na tyle swobodny by chichrać się z durnych rzeczy, jak nazwanie kota Przeznaczenie, albo sowy Sowa. Wzruszył ramieniem.
- U mnie to mniej znaczące. - Zaczął, przygotowując im machinalnie po kolejnym drinku, skoro Lucas dopił swojego. - Znaczy... Bo w sumie nie byłem zbytnio w imiona, jak ją dostałem, i nawet mi się nie chciało, i weny nie miałem. I uznałem, że okej, coś mi wpadnie w końcu, a do tego czasu mówiliśmy na nią sowa, bo jak inaczej? I w sumie... Tak zostało. Sowa. Po prostu. Co wcale nie umniejsza temu, że jest bardzo ważną Sową w moim życiu!
Mówiąc ostatnie zdanie, uniósł palec wskazujący, patrząc na chwilę poważnie na Lucasa, podkreślając tym swoje słowa.