01-08-2021, 08:56 PM
Zaśmiała się jedynie cicho na jego komentarz. W zasadzie, mogłaby mu opowiedzieć znacznie więcej na temat Mahakali i ignorancji, o którym bardzo wiele mówi się w końcu w hinduizmie, ale… nie była pewna, czy by chciał o tym słuchać. Oboje się różnili, oboje mieli inne wierzenia i Rati zamierzała to uszanować. Dlatego nie chciała się narzucać, tak po prostu.
Zerknęła na jeden z rogów dziedzińca, nawet nie będąc pewną czy to akurat w tym się skrywał, ale… zaraz przeniosła spojrzenie na niego i uśmiechnęła się ponownie. Miał rację, dobro się spełniło, ocaliła życie.
— Gdybym tego nie zrobiła, Mahalakshmi by się na mnie obraziła – dodała z cichym westchnięciem. – Nikt normalny nie powinien chcieć denerwować Mahalakshmi – dorzuciła. – Kiedy szczęście i dobrobyt nagle znikają z Twojego życia, dzieją się naprawdę ponure rzeczy.
Lakshmi co prawda dość szybko przestawała się obrażać i nieciężko było ją przebłagać, jednakże sam fakt jej zniknięcia z życia był przerażający. Bo jak to – życie bez szczęścia? Bez dobrobytu i jej błogosławieństwa? To brzmi jak niekończąca się katorga! A zabijanie jej ulubionych zwierzątek szczególnie w taki dzień jak piątek brzmi jak podpisywanie na siebie wyroku.
Miała nadzieję, że się do niej chociażby uśmiechnie za to.
I faktycznie – uśmiechnęła się i to prędzej, niż Rati się spodziewała. Spojrzała nieco uważniej na Griffina, a na jej wargach pojawił się szerszy uśmiech, słysząc zaproszenie na przechadzkę, nawet jeśli był to tylko spacer do cieplarni, na kolejne zajęcia.
— Brzmi super – odpowiedziała ze szczerym entuzjazmem w głosie i skinęła głową w stronę wyjścia. – Chociaż nie przewidziałam, że dzisiaj będzie tak paskudnie padać. Może w końcu zdecydowałabym się na spodnie… - dorzuciła z cichym westchnieniem, unosząc nieco materiał swojej spódnicy.
Zerknęła na jeden z rogów dziedzińca, nawet nie będąc pewną czy to akurat w tym się skrywał, ale… zaraz przeniosła spojrzenie na niego i uśmiechnęła się ponownie. Miał rację, dobro się spełniło, ocaliła życie.
— Gdybym tego nie zrobiła, Mahalakshmi by się na mnie obraziła – dodała z cichym westchnięciem. – Nikt normalny nie powinien chcieć denerwować Mahalakshmi – dorzuciła. – Kiedy szczęście i dobrobyt nagle znikają z Twojego życia, dzieją się naprawdę ponure rzeczy.
Lakshmi co prawda dość szybko przestawała się obrażać i nieciężko było ją przebłagać, jednakże sam fakt jej zniknięcia z życia był przerażający. Bo jak to – życie bez szczęścia? Bez dobrobytu i jej błogosławieństwa? To brzmi jak niekończąca się katorga! A zabijanie jej ulubionych zwierzątek szczególnie w taki dzień jak piątek brzmi jak podpisywanie na siebie wyroku.
Miała nadzieję, że się do niej chociażby uśmiechnie za to.
I faktycznie – uśmiechnęła się i to prędzej, niż Rati się spodziewała. Spojrzała nieco uważniej na Griffina, a na jej wargach pojawił się szerszy uśmiech, słysząc zaproszenie na przechadzkę, nawet jeśli był to tylko spacer do cieplarni, na kolejne zajęcia.
— Brzmi super – odpowiedziała ze szczerym entuzjazmem w głosie i skinęła głową w stronę wyjścia. – Chociaż nie przewidziałam, że dzisiaj będzie tak paskudnie padać. Może w końcu zdecydowałabym się na spodnie… - dorzuciła z cichym westchnieniem, unosząc nieco materiał swojej spódnicy.