01-08-2021, 09:02 PM
Nie mówił? Cóż, Romilly w jakiś sposób odebrał go jakoby właśnie tak uważał. Nie tylko on w zasadzie, ale każdy, nawet nie zadając sobie trudu żeby go poznać. Ale faktycznie, bezpośrednio raczej nie kojarzył żeby Nico tak powiedział, zatem trochę nie mógł się przyczepić. Wzruszył więc tylko ramionami, zostawiając domysły dla siebie samego.
Uniósł brwi, spoglądając na niego.
- Bo co, boisz się?
Nie to żeby go prowokował, w zasadzie pytał w pełni poważnie. I nie, nie chciał się z nim umawiać, chociaż w pokrętny sposób mogło to tak zostać odebrane. Ale w rzeczywistości, ponownie, jego odpowiedź mogła mu trochę może podpowiedzieć o spojrzeniu, nawet potencjalnym, Saoirse.
Jego pytanie za to było nawet trudniejsze. Nie tylko dlatego, że nie chciał mu mówić dlaczego, ale też ciężko nadal mu przychodziło odpowiadanie na podobne pytanie przed samym sobą. Ciężko po latach odrzucania dosłownie wszystkich przyznać, że na kimś mu zależy.
Nie rzucił kolejnego kamienia. Zamiast tego wpatrzył się w taflę wody z kamieniem ściśniętym w pięści, po czym usiadł tam, gdzie stał, wzdychając cicho przez nos. Jego oczy utkwione były w dali horyzontu, dopasowując się barwą tęczówek do błękitu nieba.
- Najpewniej po prostu cię nie lubię. - Powiedział swój zwyczajowy przytyk, jednak wyjątkowo zupełnie bez przekonania ani woli walki, jaką zwykle w sobie miał. Był zwyczajnie zagubiony.
Uniósł brwi, spoglądając na niego.
- Bo co, boisz się?
Nie to żeby go prowokował, w zasadzie pytał w pełni poważnie. I nie, nie chciał się z nim umawiać, chociaż w pokrętny sposób mogło to tak zostać odebrane. Ale w rzeczywistości, ponownie, jego odpowiedź mogła mu trochę może podpowiedzieć o spojrzeniu, nawet potencjalnym, Saoirse.
Jego pytanie za to było nawet trudniejsze. Nie tylko dlatego, że nie chciał mu mówić dlaczego, ale też ciężko nadal mu przychodziło odpowiadanie na podobne pytanie przed samym sobą. Ciężko po latach odrzucania dosłownie wszystkich przyznać, że na kimś mu zależy.
Nie rzucił kolejnego kamienia. Zamiast tego wpatrzył się w taflę wody z kamieniem ściśniętym w pięści, po czym usiadł tam, gdzie stał, wzdychając cicho przez nos. Jego oczy utkwione były w dali horyzontu, dopasowując się barwą tęczówek do błękitu nieba.
- Najpewniej po prostu cię nie lubię. - Powiedział swój zwyczajowy przytyk, jednak wyjątkowo zupełnie bez przekonania ani woli walki, jaką zwykle w sobie miał. Był zwyczajnie zagubiony.
"The echo, as wide as the equator,
Travels through a world of built up anger-
Too late to pull itself together now."
Travels through a world of built up anger-
Too late to pull itself together now."