01-08-2021, 09:13 PM
Słysząc jej śmiech, jak i widząc po rpostu uśmiech, i jego usta nieco rozszerzyły się w radości. Cieszyło go zawsze sprawianie, że inni byli weselsi, uśmiechnięci, a tym bardziej jeśli był to ktoś bliski, jak Amity albo Rati właśnie.
- Nikt normalny nie powinien celowo denerwować żadnego boga. - Zauważył rozważnie. - Wszak każdy z nich daje nam coś od siebie, i wszystko jest równie ważne.
I mówiła to osoba, dla której religia była całym życiem, od wielu już lat. Dorósł zbyt szybko, a religia wypełniła miejsce kiedyś przeznaczone na dziecięcą beztroskę. Ponoć to martwiło rodziców chwilami, jako że był aż nazbyt poważny na swój wiek. Nie miał już w sobie swawoli i tej typowo młodzieńczej emocjonalnej niezniszczalności. Był on, młody dorosły, zwracający uwagę na każde potencjalne zagrożenie ze strony świata.
- Paskudnie? - Spojrzał w niebo, mrużąc oczy, by zaraz znowu spojrzeć na Rati z błyskiem szczęścia w oczach, tak ulotnego, ale ważnego dla niego. Tak potwornie ważnego. - Uważam, że deszcz też jest darem bogów. Daje życie dla zwierząt, roślin, dla nas. I jest w tym coś... Oczyszczającego. Tylko trzeba pozwolić sobie to poczuć zamiast uciekać.
Kiwnął z uśmiechem głową ku korytarzowi, kierując się zaraz z nią w stronę cieplarni.
- Chętnie zaprosiłbym cię na spacer, Rati. Jak będzie padać i będziemy mieli wolne, myślę, że to dobre okoliczności żebyś zobaczyła deszcz z nieco innej perspektywy.
Zupełnie nie czuł się ani urażony, ani zniechęcony tym, że nie była zachwycona jak on. Z reguły ludzie narzekali na deszcz, bo nie zadali sobie trudu czy nie poświęcili czasu by mu się przyjrzeć. Ale Rati była inna, potrafiła wziąć słowa na poważnie i wierzył, że mogła zobaczyć świat jego oczami. Mogła się postarać, a to już dużo. I bardzo chciał by zrozumiała.
- Nikt normalny nie powinien celowo denerwować żadnego boga. - Zauważył rozważnie. - Wszak każdy z nich daje nam coś od siebie, i wszystko jest równie ważne.
I mówiła to osoba, dla której religia była całym życiem, od wielu już lat. Dorósł zbyt szybko, a religia wypełniła miejsce kiedyś przeznaczone na dziecięcą beztroskę. Ponoć to martwiło rodziców chwilami, jako że był aż nazbyt poważny na swój wiek. Nie miał już w sobie swawoli i tej typowo młodzieńczej emocjonalnej niezniszczalności. Był on, młody dorosły, zwracający uwagę na każde potencjalne zagrożenie ze strony świata.
- Paskudnie? - Spojrzał w niebo, mrużąc oczy, by zaraz znowu spojrzeć na Rati z błyskiem szczęścia w oczach, tak ulotnego, ale ważnego dla niego. Tak potwornie ważnego. - Uważam, że deszcz też jest darem bogów. Daje życie dla zwierząt, roślin, dla nas. I jest w tym coś... Oczyszczającego. Tylko trzeba pozwolić sobie to poczuć zamiast uciekać.
Kiwnął z uśmiechem głową ku korytarzowi, kierując się zaraz z nią w stronę cieplarni.
- Chętnie zaprosiłbym cię na spacer, Rati. Jak będzie padać i będziemy mieli wolne, myślę, że to dobre okoliczności żebyś zobaczyła deszcz z nieco innej perspektywy.
Zupełnie nie czuł się ani urażony, ani zniechęcony tym, że nie była zachwycona jak on. Z reguły ludzie narzekali na deszcz, bo nie zadali sobie trudu czy nie poświęcili czasu by mu się przyjrzeć. Ale Rati była inna, potrafiła wziąć słowa na poważnie i wierzył, że mogła zobaczyć świat jego oczami. Mogła się postarać, a to już dużo. I bardzo chciał by zrozumiała.