02-08-2021, 01:15 AM
Ostatni rok w Hogwarcie. Meredith miała do tego nieco ambiwalentny stosunek, bo z jednej strony cieszyła się na możliwość skupienia swojej kariery już tylko i wyłącznie na alchemii, której i tak w szkole nie wykładano stricte jako przedmiot, ale jednocześnie oznaczało to dużo mniej czasu z siostrą. I z innymi przyjaciółmi - których nie było wiele, ale jednak - oraz znajomymi i towarzystwem przez siebie cenionym. Ta dziwna nostalgia dopadła ją dużo szybciej ni się spodziewała, bo ledwo co po rozpoczęciu roku, a nie bliżej jego końca. Nie chciała zawracać sobie głowy tak odległym terminem, więc najlepszą na to receptą było wrócić do swojej szkolnej rutyny - czyli samotne wieczory gdzieś w zacisznym miejscu, z nieodłącznym papierosem w dłoni i myślami dryfującymi wokół ostatnich bardziej lub mniej udanych eksperymentów.
Dzisiejszej nocy za swój kierunek obrała jedną z wież. Przemknęła korytarzami ostrożnie, nasłuchując ewentualnych zbliżających się patroli lub innych nocnych wędrowniczków. Chciała pobyć sama, więc wolała zmniejszać prawdopodobieństwo napotkania kogoś znajomego podzielającego jej zamiłowanie do wieczornego dymka. Na wybrane przez siebie miejsce dotarła bez większych problemów - jedynie raz musiała wybrać okrężną drogę, żeby ominąć patrolującą dwójkę prefektów.
Jak tylko podeszła do barierki, odetchnęła powoli świeżym nocny powietrzem i rozejrzała się po okolicy. Widać stąd było rozświetlone blaskiem pełnego księżyca jezioro, dużą część błoni i Zakazany Las skrywający w swoich cieniach wiele tajemnic. Pozorny spokój i bezruch, które dziwnie uspokajały.
Z kieszeni bluzy wyjęła paczkę papierosów, wyłuskała jednego i za pomocą najzwyklejszej mugolskiej zapalniczki odpaliła, zaciągając się dymem z nieukrywaną przyjemnością. Pochyliła się na tyle, żeby oprzeć się przedramionami o balustradę w wygodnej pozycji.
W tej nocnej ciszy przerywanej czasem szumem wiatru, czy też odległymi śmiechami, które musiały dobiegać z wieży Gryffindoru lub Ravenclawu, nie umknął jej uwadze dużo bliższy dźwięk otwieranych drzwi. Nie odwróciła się w ich kierunku żeby skontrolować co to za intruz, bo nawet jeśli została przyłapana, to i tak kary nie uniknie. Po co więc wyrzucać fajkę i marnować chwilę na bezsensowne reakcje? Zaciągnęła się ponownie.
Dopiero znajomy głos wypowiadający jej imię zwrócił uwagę na tyle, że nieznacznie przekręciła głowę w jego kierunku. Nie musiała długo czekać, żeby w jej polu widzeniu, oświetlony przez księżyc w pełni, pojawił się nikt inny, jak Argos.
- Nie pytałeś. - Odpowiedziała krótko i neutralnie na jego zaskoczenie. To w sumie interesujące, znali się od siedmiu lat i to całkiem nieźle, ale ona też nie wiedziała, że miałaby w nim kompana do fajki, jakby tylko chciała. Znaczy się miała w nim kompana do innych aktywności, ale akurat na papierosie nigdy na siebie nie wpadli.
Uniosła nieznacznie brwi na stwierdzenie, że rzekomo nie lubi łamać regulaminu, bo czy właśnie nie to w tej chwili robiła z premedytacją? Ostatnio jak sprawdzała, to przechadzki po ciszy nocnej nie były dozwolone, a już o mugolskich używkach nie wspominając. Nie odpowiedziała, poświęcając może trzy sekundy na zastanowienie się, czy aby Argos na poważnie uważał ją za tak porządną i nie lubiącą łamania zasad. Choć pozostała milcząca, to nie oderwała od niego spojrzenia, przyglądając się w bezruchu jego sylwetce wyraźnie widocznej dzięki księżycowi. Obserwowała, jak odkręca korek butelki, po czym bez jakiegokolwiek skrępowania wychyla hojny łyk Ognitej.
Właściwie czemu miałaby nie skorzystać z propozycji wspólnego wypicia? Nie zakładała tego wcześniej, ale skoro nadarzyła się okazja, to przecież dym z alkoholem bardzo się lubią. Sięgnęła po butelkę bez zbędnych słów.
Zanim się napiła, zaciągnęła się porządnie i dopiero wtedy zapiła łykiem alkoholu. Pieczenie whisky zmieszane z gęstym dymem wywołało pożądany efekt rozluźnienia. Odczekała dwie kolejne sekundy, zanim wypuściła dym z płuc i oddała Argosowi butelkę, stawiając ją na barierce tuż obok jego ręki. Nie puściła jej, szkoda by było, jakby z jakiegoś powodu spadła.
Pytanie o wakacje z początku pozostawiła bez odpowiedzi i pozwoliła mu rozpłynąć się na wietrze, a jak już zdawało się przejść do kategorii pytań bez odpowiedzi, wzruszyła jednym ramieniem.
- Jak zawsze. - Nie była to precyzyjna odpowiedź, bardziej ogólna w odniesieniu do całej ostatniej wypowiedzi Avery'ego. Czy się bez niego nudziła? W sumie niekoniecznie, bo miała dużo ciekawsze rzeczy do roboty, ale zdarzył się moment albo dwa, kiedy myślami uciekła w jego kierunku. Każdy ma swoje potrzeby, nieprawdaż?
Przesunęła spojrzeniem po szczytach drzew Zakazanego Lasu, nie szukając tam nic konkretnego, a wręcz kontemplując spokój nocy ogarniający gwarny na co dzień teren szkolny. Och, uwielbiała wieczory, bo w końcu nie trzeba było znosić zgiełku towarzyszącego uczniowskiej tuszy.
- Przyznaj, ty nudziłeś się bardziej. - Chociaż nie patrzyła na Argosa, to nie mógłby nie zorientować się, że mówi do niego. I to było już bezpośrednie nawiązanie do jego stwierdzenia, że to ona się bez niego nudziła.
z/t x2 - wątek przedawniony
Dzisiejszej nocy za swój kierunek obrała jedną z wież. Przemknęła korytarzami ostrożnie, nasłuchując ewentualnych zbliżających się patroli lub innych nocnych wędrowniczków. Chciała pobyć sama, więc wolała zmniejszać prawdopodobieństwo napotkania kogoś znajomego podzielającego jej zamiłowanie do wieczornego dymka. Na wybrane przez siebie miejsce dotarła bez większych problemów - jedynie raz musiała wybrać okrężną drogę, żeby ominąć patrolującą dwójkę prefektów.
Jak tylko podeszła do barierki, odetchnęła powoli świeżym nocny powietrzem i rozejrzała się po okolicy. Widać stąd było rozświetlone blaskiem pełnego księżyca jezioro, dużą część błoni i Zakazany Las skrywający w swoich cieniach wiele tajemnic. Pozorny spokój i bezruch, które dziwnie uspokajały.
Z kieszeni bluzy wyjęła paczkę papierosów, wyłuskała jednego i za pomocą najzwyklejszej mugolskiej zapalniczki odpaliła, zaciągając się dymem z nieukrywaną przyjemnością. Pochyliła się na tyle, żeby oprzeć się przedramionami o balustradę w wygodnej pozycji.
W tej nocnej ciszy przerywanej czasem szumem wiatru, czy też odległymi śmiechami, które musiały dobiegać z wieży Gryffindoru lub Ravenclawu, nie umknął jej uwadze dużo bliższy dźwięk otwieranych drzwi. Nie odwróciła się w ich kierunku żeby skontrolować co to za intruz, bo nawet jeśli została przyłapana, to i tak kary nie uniknie. Po co więc wyrzucać fajkę i marnować chwilę na bezsensowne reakcje? Zaciągnęła się ponownie.
Dopiero znajomy głos wypowiadający jej imię zwrócił uwagę na tyle, że nieznacznie przekręciła głowę w jego kierunku. Nie musiała długo czekać, żeby w jej polu widzeniu, oświetlony przez księżyc w pełni, pojawił się nikt inny, jak Argos.
- Nie pytałeś. - Odpowiedziała krótko i neutralnie na jego zaskoczenie. To w sumie interesujące, znali się od siedmiu lat i to całkiem nieźle, ale ona też nie wiedziała, że miałaby w nim kompana do fajki, jakby tylko chciała. Znaczy się miała w nim kompana do innych aktywności, ale akurat na papierosie nigdy na siebie nie wpadli.
Uniosła nieznacznie brwi na stwierdzenie, że rzekomo nie lubi łamać regulaminu, bo czy właśnie nie to w tej chwili robiła z premedytacją? Ostatnio jak sprawdzała, to przechadzki po ciszy nocnej nie były dozwolone, a już o mugolskich używkach nie wspominając. Nie odpowiedziała, poświęcając może trzy sekundy na zastanowienie się, czy aby Argos na poważnie uważał ją za tak porządną i nie lubiącą łamania zasad. Choć pozostała milcząca, to nie oderwała od niego spojrzenia, przyglądając się w bezruchu jego sylwetce wyraźnie widocznej dzięki księżycowi. Obserwowała, jak odkręca korek butelki, po czym bez jakiegokolwiek skrępowania wychyla hojny łyk Ognitej.
Właściwie czemu miałaby nie skorzystać z propozycji wspólnego wypicia? Nie zakładała tego wcześniej, ale skoro nadarzyła się okazja, to przecież dym z alkoholem bardzo się lubią. Sięgnęła po butelkę bez zbędnych słów.
Zanim się napiła, zaciągnęła się porządnie i dopiero wtedy zapiła łykiem alkoholu. Pieczenie whisky zmieszane z gęstym dymem wywołało pożądany efekt rozluźnienia. Odczekała dwie kolejne sekundy, zanim wypuściła dym z płuc i oddała Argosowi butelkę, stawiając ją na barierce tuż obok jego ręki. Nie puściła jej, szkoda by było, jakby z jakiegoś powodu spadła.
Pytanie o wakacje z początku pozostawiła bez odpowiedzi i pozwoliła mu rozpłynąć się na wietrze, a jak już zdawało się przejść do kategorii pytań bez odpowiedzi, wzruszyła jednym ramieniem.
- Jak zawsze. - Nie była to precyzyjna odpowiedź, bardziej ogólna w odniesieniu do całej ostatniej wypowiedzi Avery'ego. Czy się bez niego nudziła? W sumie niekoniecznie, bo miała dużo ciekawsze rzeczy do roboty, ale zdarzył się moment albo dwa, kiedy myślami uciekła w jego kierunku. Każdy ma swoje potrzeby, nieprawdaż?
Przesunęła spojrzeniem po szczytach drzew Zakazanego Lasu, nie szukając tam nic konkretnego, a wręcz kontemplując spokój nocy ogarniający gwarny na co dzień teren szkolny. Och, uwielbiała wieczory, bo w końcu nie trzeba było znosić zgiełku towarzyszącego uczniowskiej tuszy.
- Przyznaj, ty nudziłeś się bardziej. - Chociaż nie patrzyła na Argosa, to nie mógłby nie zorientować się, że mówi do niego. I to było już bezpośrednie nawiązanie do jego stwierdzenia, że to ona się bez niego nudziła.