02-08-2021, 01:44 AM
Może i początek roku nie rozpoczynał się tak, jakby April sobie tego życzyła, ale ostatecznie zawsze mogło być gorzej. Tak po prawdzie to cieszyła się na każdy zadany esej, czy też projekt, bo oznaczało to panującą w głowie ciszę, a tego od kilku dni nie miała prawie w ogóle.
Natomiast ogłoszony przez profesor od eliksirów projekt dwuosobowy, w dodatku z przydzielonym już z góry partnerem, wywołał w niej pewien niepokój. Może jeszcze jakby mogli sami dobrać się w pary, to April nie obawiałaby się tak bardzo o dekoncentrację, ale zanim zajęcia dobiegły końca, już wiedziała z kim miała pracować.
Nie miała nic do Carrowa, właściwie nie znali się prawie w ogóle, niewiele ze sobą kiedykolwiek rozmawiali, ale to dawało Vatesowi pełne pole do popisu. Jeszcze będąc w klasie usłyszała niewybredną złośliwość względem wyglądu chłopaka, na który syknęła uciszająco. Całe szczęście dźwięk ten zniknął pomiędzy szuraniem toreb, krzeseł, butów i rozmów rozchodzącej się gawiedzi.
Zaczepiona przez Gryfona zaraz po wyjściu z początku drgnęła w zaskoczeniu, ale zreflektowała się niemal od razu, zgadzając się na wykonanie zadania jeszcze tego samego dnia. Umówili się na konkretną godzinę w jednej z sal na siódmym piętrze - dzięki temu żadne z nich nie miało daleko.
Uzbrojona w swój standardowy kociołek, potrzebne narzędzia oraz awaryjny zestaw składników - tak w razie czego - wyszła z wieży Krukonów na tyle wcześnie, żeby na miejsce dotrzeć przed czasem. Nie wiedziała, czy Ramsey będzie punktualny, ale mogła przecież przygotować stanowisko pod jego nieobecność. Ku jej miłemu zaskoczeniu czekał już na nią na miejscu, niemalże w pełni gotowości. Przez myśl przeszło jej nawet, że może jednak dotarła po czasie?
- Hej. - Zamknęła za sobą drzwi, a jak tylko chłopak zwrócił na nią uwagę, uśmiechnęła się uprzejmie na powitanie. - Spóźniłam się? Mam nadzieję, że nie czekałeś długo. - Podeszła do przygotowanej przez chłopaka ławki i ustawiła na niej kociołek.
Powtórzę się, ale uważam, że ma aparycję godną koszmarów. Przecież wygląda gorzej niż ja, a narzekasz, że spać przeze mnie nie możesz!
Vates leniwie obszedł stół i zatrzymał się po jego drugiej stronie, pochylając nad jedną ze świec. Starała się zignorować nie tylko jego niemiły komentarz, którego całe szczęście Ramsey nie słyszał, ale również jego obecność. Westchnęła krótko i poświęciła uwagę wyjmowaniu z kociołka wszystkich przyborów i składników. Czuła, że jest odrobinę spięta, ale nie mogła tego uniknąć w obecności jakiegokolwiek chłopaka, bo dobrze wiedziała jakich słów może oczekiwać ze strony widzianego tylko przez siebie osobnika.
- Wzięłam zapasowe składniki. Mam nadzieję, że nie będą potrzebne, ale przy trudnym eliksirze lepiej być zabezpieczonym. - Odsunęła na bok wszystko, co było na tę chwilę niepotrzebne, żeby mieli wystarczająco przestrzeni do pracy i dopiero wtedy podniosła wzrok na kolegę. - Hm, to... to zaczynamy? - Uśmiechnęła się nerwowo i ruchem ręki wskazała na podręcznik, jakby ten gest miał wystarczyć za pytanie, czy Ramsey przedstawi pierwsze kroki instrukcji.
Natomiast ogłoszony przez profesor od eliksirów projekt dwuosobowy, w dodatku z przydzielonym już z góry partnerem, wywołał w niej pewien niepokój. Może jeszcze jakby mogli sami dobrać się w pary, to April nie obawiałaby się tak bardzo o dekoncentrację, ale zanim zajęcia dobiegły końca, już wiedziała z kim miała pracować.
Nie miała nic do Carrowa, właściwie nie znali się prawie w ogóle, niewiele ze sobą kiedykolwiek rozmawiali, ale to dawało Vatesowi pełne pole do popisu. Jeszcze będąc w klasie usłyszała niewybredną złośliwość względem wyglądu chłopaka, na który syknęła uciszająco. Całe szczęście dźwięk ten zniknął pomiędzy szuraniem toreb, krzeseł, butów i rozmów rozchodzącej się gawiedzi.
Zaczepiona przez Gryfona zaraz po wyjściu z początku drgnęła w zaskoczeniu, ale zreflektowała się niemal od razu, zgadzając się na wykonanie zadania jeszcze tego samego dnia. Umówili się na konkretną godzinę w jednej z sal na siódmym piętrze - dzięki temu żadne z nich nie miało daleko.
Uzbrojona w swój standardowy kociołek, potrzebne narzędzia oraz awaryjny zestaw składników - tak w razie czego - wyszła z wieży Krukonów na tyle wcześnie, żeby na miejsce dotrzeć przed czasem. Nie wiedziała, czy Ramsey będzie punktualny, ale mogła przecież przygotować stanowisko pod jego nieobecność. Ku jej miłemu zaskoczeniu czekał już na nią na miejscu, niemalże w pełni gotowości. Przez myśl przeszło jej nawet, że może jednak dotarła po czasie?
- Hej. - Zamknęła za sobą drzwi, a jak tylko chłopak zwrócił na nią uwagę, uśmiechnęła się uprzejmie na powitanie. - Spóźniłam się? Mam nadzieję, że nie czekałeś długo. - Podeszła do przygotowanej przez chłopaka ławki i ustawiła na niej kociołek.
Powtórzę się, ale uważam, że ma aparycję godną koszmarów. Przecież wygląda gorzej niż ja, a narzekasz, że spać przeze mnie nie możesz!
Vates leniwie obszedł stół i zatrzymał się po jego drugiej stronie, pochylając nad jedną ze świec. Starała się zignorować nie tylko jego niemiły komentarz, którego całe szczęście Ramsey nie słyszał, ale również jego obecność. Westchnęła krótko i poświęciła uwagę wyjmowaniu z kociołka wszystkich przyborów i składników. Czuła, że jest odrobinę spięta, ale nie mogła tego uniknąć w obecności jakiegokolwiek chłopaka, bo dobrze wiedziała jakich słów może oczekiwać ze strony widzianego tylko przez siebie osobnika.
- Wzięłam zapasowe składniki. Mam nadzieję, że nie będą potrzebne, ale przy trudnym eliksirze lepiej być zabezpieczonym. - Odsunęła na bok wszystko, co było na tę chwilę niepotrzebne, żeby mieli wystarczająco przestrzeni do pracy i dopiero wtedy podniosła wzrok na kolegę. - Hm, to... to zaczynamy? - Uśmiechnęła się nerwowo i ruchem ręki wskazała na podręcznik, jakby ten gest miał wystarczyć za pytanie, czy Ramsey przedstawi pierwsze kroki instrukcji.