02-08-2021, 08:34 AM
— Wiem, wybacz... — rzucił z pewną skruchą, choć musiał przyznać, że jeszcze przed chwilą liczył na to, że po prostu się roześmieje i znowu zapomni o problemach, nie dając mu kolejnych powodów do smutków. Bo widok smutnej siostry naprawdę go przytłaczał! Szczególnie mocno, gdy wiedział, że sam nie może temu zaradzić. Było chujowo. Znowu.
Na razie mógł jedynie jej wysłuchać. I słuchał! Najpierw wizji jego przeszłości, właściwie niedalekiej od prawdy, bo chociaż brzmiało to arogancko, to Argos zawsze wiedział, że sobie poradzi. Zdawał sobie sprawę, że zdobędzie - nieważne czy przez koneksje rodzinne, czy talent - świetną pracę, że założy wspaniałą rodzinę... ale wiedział też, że to wszystko wyjdzie też Aspasii. To mógł jej zapewnić. Przynajmniej tak myślał - może naiwnie, ale naprawdę marzył, że uda mu się przekonać rodziców do pozostawienia planów małżeńskich Aspasii. Bo ciągle wierzył w to, że jednak w jakiś pokrętny sposób ich kochali, że nie traktowali siostry jak karty przetargowej...
Odsunęła się od niego, a chociaż w tej chwili bardzo chciał mieć ją blisko, to nie zareagował. Spojrzał się na nią z dziwną pustką w oczach, po czym wreszcie - po dłuższej ciszy - zabrał głos.
— Choć zabrzmi to skrajnie nieodpowiedzialnie, to oceny powinny być twoim ostatnim zmartwieniem. Nie przejmuj się zanadto wynikami egzaminów... świetlana przyszłość nie ucieknie, a kurą domową z pewnością nie zostaniesz. Wiem, że to marne pocieszenie, ale przecież nikogo nie zdziwi, gdy otworzysz własny biznes, choćby sklep z biżuterią. Masz dużo możliwości. Zresztą, zostaw wszystko mnie. Jeśli ktokolwiek spróbuje uczynić z ciebie służącą, to Argos Avery rozniesie go w pył. I mówię poważnie. — zapewnił ją, wypowiedź zaś kończąc krótkim i słabym uśmiechem.
Na razie mógł jedynie jej wysłuchać. I słuchał! Najpierw wizji jego przeszłości, właściwie niedalekiej od prawdy, bo chociaż brzmiało to arogancko, to Argos zawsze wiedział, że sobie poradzi. Zdawał sobie sprawę, że zdobędzie - nieważne czy przez koneksje rodzinne, czy talent - świetną pracę, że założy wspaniałą rodzinę... ale wiedział też, że to wszystko wyjdzie też Aspasii. To mógł jej zapewnić. Przynajmniej tak myślał - może naiwnie, ale naprawdę marzył, że uda mu się przekonać rodziców do pozostawienia planów małżeńskich Aspasii. Bo ciągle wierzył w to, że jednak w jakiś pokrętny sposób ich kochali, że nie traktowali siostry jak karty przetargowej...
Odsunęła się od niego, a chociaż w tej chwili bardzo chciał mieć ją blisko, to nie zareagował. Spojrzał się na nią z dziwną pustką w oczach, po czym wreszcie - po dłuższej ciszy - zabrał głos.
— Choć zabrzmi to skrajnie nieodpowiedzialnie, to oceny powinny być twoim ostatnim zmartwieniem. Nie przejmuj się zanadto wynikami egzaminów... świetlana przyszłość nie ucieknie, a kurą domową z pewnością nie zostaniesz. Wiem, że to marne pocieszenie, ale przecież nikogo nie zdziwi, gdy otworzysz własny biznes, choćby sklep z biżuterią. Masz dużo możliwości. Zresztą, zostaw wszystko mnie. Jeśli ktokolwiek spróbuje uczynić z ciebie służącą, to Argos Avery rozniesie go w pył. I mówię poważnie. — zapewnił ją, wypowiedź zaś kończąc krótkim i słabym uśmiechem.