02-08-2021, 10:11 AM
Mógł się spodziewać podobnej odpowiedzi ze strony Philipa. Przecież to nie pierwszy raz, kiedy kierował w jego stronę słowa w podobnym tonie, o podobnym brzmieniu. Przyzwyczaił się. Dodatkowo to właśnie ten drobny akcent sprawiał, że chciało się przebywać z młodszym Ślizgonem jeszcze bardziej. Może to trochę masochistyczne, ale łatwe drogi nigdy nie były dla Moona.
-Wolisz rozmawiać o tym z jakimiś rozchichotanymi koleżankami? A może to właśnie JA jestem twoim fetyszem, hm? - lekko się uśmiechnął, patrząc na niego. Następnym razem, kiedy ponownie się spotkają (a on był pewien, że będzie miało to miejsce) wybierze jakieś jaśniejsze miejsce, bo chociaż było interesująco, tak brak możliwości rejestrowania reakcji wymalowanych na twarzy Leightona był dziwnie drażniący.
-Czy w Zakazanym Lesie można być samym? Nigdy nie wiesz, kto znajdzie się blisko ciebie, hm? Widzisz, ja dzisiaj trafiłem na ciebie. Następnym razem to może być jakieś stworzenie - powiedział lekko, jakby wcale wcześniej nie wiedział, że Philip tu za nim przyjdzie. Moon często planował, jeśli tylko coś lub ktoś okazywał się wystarczająco interesujący, by zaprzątać sobie nim głowę. Młodszy chłopak był, udowodnił to już nie raz. Podobnie, jak udowodnił, że Aaron nie jest mu obojętny. Wszak w innych okolicznościach po prostu już dawno dałby mu szlaban, odejmując punkty, zamiast trwać przy nim wdając się w coraz to dziwniejszą rozmowę, podczas której to właśnie Leighton pokazywał najwięcej.
-Mam tego znacznie więcej, Leighton. Ale jaka to byłaby zabawa, gdybyś dowiedział się o mnie wszystkiego? - zainteresował się. On wiedział o Philipie znacznie więcej, niż on o nim. Wiedza. To kolejny element, który z całą pewnością można było rozpatrywać jako przewagę. - Schlebia mi jednak, że tak uważnie mnie słuchasz - uśmiechnął się. Jak bardzo ten będzie się teraz wypierał, że wcale tak nie było?
-Traktuję to jako obietnicę, Leighton - stwierdził, nie precyzując, czy chodzi mu o szlaban, przyszłe spotkanie, czy jeszcze o coś innego. Niech się Ślizgon głowi, to już nie było broszą Aarona.
-Po co w takim razie palisz? Po co zaczynasz, skoro jeszcze niedawno wcale cię to nie interesowało? Chwilowa zachcianka brzmi marnie - odpowiedział dziwnie poważnie. Trochę hipokryzja, bo sam palił, ale miał przynajmniej powód, który można było jako tako zaakceptować.
Kolejny krok, by zmniejszyć dystans. Na tyle, by czuć ciepło bijące od ciała Leightona.
-W takim razie wokół kogo, Philip, skoro tak wiele rzeczy robisz właśnie pode mnie? - spytał.
Odsunął się od niego, oddając mu znowu przestrzeń. Przeczesał włosy dłonią, gasząc wcześniej papierosa, którego gdzieś rzucił.
-Interesujące z ciebie stworzenie, panie Leighton. A jeśli nie masz zamiaru zostawać kompletnie sam w tej ciemności, polecam ruszyć za mną. Tym razem nie będziesz musiał się skradać - powiedział, obracając się do niego plecami.
Ruszył w kierunku zamku nasłuchując, czy Leighton postanowi po raz kolejny pokazać, jak bardzo jest niezależny i nie słucha innych, czy jednak zastosuje się do poleceń, unikając w ten sposób zapewne pożarcia przez jakiegoś zdeformowanego niedźwiedzia z ogonem jednorożca.
z/t
-Wolisz rozmawiać o tym z jakimiś rozchichotanymi koleżankami? A może to właśnie JA jestem twoim fetyszem, hm? - lekko się uśmiechnął, patrząc na niego. Następnym razem, kiedy ponownie się spotkają (a on był pewien, że będzie miało to miejsce) wybierze jakieś jaśniejsze miejsce, bo chociaż było interesująco, tak brak możliwości rejestrowania reakcji wymalowanych na twarzy Leightona był dziwnie drażniący.
-Czy w Zakazanym Lesie można być samym? Nigdy nie wiesz, kto znajdzie się blisko ciebie, hm? Widzisz, ja dzisiaj trafiłem na ciebie. Następnym razem to może być jakieś stworzenie - powiedział lekko, jakby wcale wcześniej nie wiedział, że Philip tu za nim przyjdzie. Moon często planował, jeśli tylko coś lub ktoś okazywał się wystarczająco interesujący, by zaprzątać sobie nim głowę. Młodszy chłopak był, udowodnił to już nie raz. Podobnie, jak udowodnił, że Aaron nie jest mu obojętny. Wszak w innych okolicznościach po prostu już dawno dałby mu szlaban, odejmując punkty, zamiast trwać przy nim wdając się w coraz to dziwniejszą rozmowę, podczas której to właśnie Leighton pokazywał najwięcej.
-Mam tego znacznie więcej, Leighton. Ale jaka to byłaby zabawa, gdybyś dowiedział się o mnie wszystkiego? - zainteresował się. On wiedział o Philipie znacznie więcej, niż on o nim. Wiedza. To kolejny element, który z całą pewnością można było rozpatrywać jako przewagę. - Schlebia mi jednak, że tak uważnie mnie słuchasz - uśmiechnął się. Jak bardzo ten będzie się teraz wypierał, że wcale tak nie było?
-Traktuję to jako obietnicę, Leighton - stwierdził, nie precyzując, czy chodzi mu o szlaban, przyszłe spotkanie, czy jeszcze o coś innego. Niech się Ślizgon głowi, to już nie było broszą Aarona.
-Po co w takim razie palisz? Po co zaczynasz, skoro jeszcze niedawno wcale cię to nie interesowało? Chwilowa zachcianka brzmi marnie - odpowiedział dziwnie poważnie. Trochę hipokryzja, bo sam palił, ale miał przynajmniej powód, który można było jako tako zaakceptować.
Kolejny krok, by zmniejszyć dystans. Na tyle, by czuć ciepło bijące od ciała Leightona.
-W takim razie wokół kogo, Philip, skoro tak wiele rzeczy robisz właśnie pode mnie? - spytał.
Odsunął się od niego, oddając mu znowu przestrzeń. Przeczesał włosy dłonią, gasząc wcześniej papierosa, którego gdzieś rzucił.
-Interesujące z ciebie stworzenie, panie Leighton. A jeśli nie masz zamiaru zostawać kompletnie sam w tej ciemności, polecam ruszyć za mną. Tym razem nie będziesz musiał się skradać - powiedział, obracając się do niego plecami.
Ruszył w kierunku zamku nasłuchując, czy Leighton postanowi po raz kolejny pokazać, jak bardzo jest niezależny i nie słucha innych, czy jednak zastosuje się do poleceń, unikając w ten sposób zapewne pożarcia przez jakiegoś zdeformowanego niedźwiedzia z ogonem jednorożca.
z/t