02-08-2021, 03:17 PM
Uśmiechnęła się do niego z wdzięcznością. W zasadzie chyba nie spotykała się za często z pytaniem, jak się tutaj czuła, w obcym kraju, z daleka od kultury, w której się urodziła i wychowała. Sama też nigdy nie narzekała – nie była u siebie i miała szansę poznać zupełnie inny świat. Świat europejski, w który tylu hindusów jest wręcz ślepo zapatrzonych, że często porzucają własną tradycję, byleby tylko stać się takim, jak ludzie z zachodu.
Spojrzała na niego z zamyśleniem. Nigdy w zasadzie nie pomyślała o tym, żeby spróbować poprosić o sadzonki swoich dziadków. W jej wyobraźni barierę zawsze stanowił klimat i nie sądziła, że rośliny z Indii mogłyby tutaj dać radę wyrosnąć. Ale w zasadzie, od czego jest magia…?
— Champa i mogra – odpowiedziała mu jakby automatycznie, nadal myśląc nad tym, jak mogłaby je pielęgnować.
To nie trwało zbyt długo, bo szybko sobie przypomniała, dlaczego nawet magia niewiele by w tym temacie pomogła.
— Na język angielski jest to plumieria, zwana Kwiatem Lei, i jaśmin wielkolistny. Problem jest taki, że… te kwiaty nie są doniczkowe. Rosną na drzewach – dodała z cichym westchnięciem. A to już mogło stanowić naprawdę spory problem…
Spojrzała na niego z zamyśleniem. Nigdy w zasadzie nie pomyślała o tym, żeby spróbować poprosić o sadzonki swoich dziadków. W jej wyobraźni barierę zawsze stanowił klimat i nie sądziła, że rośliny z Indii mogłyby tutaj dać radę wyrosnąć. Ale w zasadzie, od czego jest magia…?
— Champa i mogra – odpowiedziała mu jakby automatycznie, nadal myśląc nad tym, jak mogłaby je pielęgnować.
To nie trwało zbyt długo, bo szybko sobie przypomniała, dlaczego nawet magia niewiele by w tym temacie pomogła.
— Na język angielski jest to plumieria, zwana Kwiatem Lei, i jaśmin wielkolistny. Problem jest taki, że… te kwiaty nie są doniczkowe. Rosną na drzewach – dodała z cichym westchnięciem. A to już mogło stanowić naprawdę spory problem…