03-08-2021, 02:41 PM
Wzruszył lekko ramionami. Zdawało mu się, że Romilly wcale nie miał racji. Nie wspominając już o tym, że jeśli tylko komuś nie podoba się rozmowa, czy też rozmówca, są setki sposobów na wybrnięcie. Chłopak z kolei zdawał się nawet nie próbować. Dobrze, rzucił czasem jakimś niepocieszonym komentarzem, ale to tyle... Nic, co przekreślałoby dalszy kontakt.
- Zdziwiłbyś się - odparł dosyć szybko, pewnym tonem.
Oczywiście Nico nie mógł wiedzieć, że Romilly zdążył się już zdziwić gorszym natrętem niż on sam.
A choć drugi ze Ślizgonów starał się ładnie wymigać od każdej odpowiedzi, Nico z radością interpretował wszystko po swojemu. Nie mógł być pewien, czy jego domysły są słuszne, ale to absolutnie nigdy mu nie przeszkadzało. Tworzył sobie w głowie już pewną historię i to wystarczało.
- Mhm... - mruknął tylko, ten jeden raz nawet nie ciągnąc tematu.
Nie chciał, to nie powie, o kogo chodzi. W każdym razie nie dzisiaj, najpewniej nie w najbliższym czasie, możliwe, że nigdy. Ale może to było ciekawsze? Może gdyby odpowiadał na każde zadane pytanie Romilly straciłby pewien urok? Aurę tajemniczości? Może w takim wypadku Nico chętniej zostawiłby go już w spokoju?
- Wiesz, zawsze sądziłem, że ludzie reagują czasem zbyt pochopnie, zbyt... Czy można to już nazwać fobią? Przed jakimkolwiek rodzajem wróżbiarstwa. Bo patrz, to jest tak. Właściwie nie ma się absolutnie nic do stracenia, a jednak ta defensywna reakcja zdaje się być pewną prawidłowością. To tak jakbyś miał potencjalną odpowiedź na wyciągnięcie ręki - mówiąc to tonem, który z założenia miał ociekać mistycyzmem, wyciągnął rękę w kierunku słońca i zaraz wychylił się, by złapać nią powietrze. - Ale jak decydujesz się po nią sięgnąć, jest za późno.
Westchnął, a następnie wstał i przeciągnął się, jakby był gotów się zbierać.
- No, i jakoś popularna prasa, czy nawet Ministerstwo podejmuje tego ryzyka wielkiego ryzyka... I o zgrozo, w najgorszym wypadku mogą nawet znaleźć się... W punkcie wyjścia.
- Zdziwiłbyś się - odparł dosyć szybko, pewnym tonem.
Oczywiście Nico nie mógł wiedzieć, że Romilly zdążył się już zdziwić gorszym natrętem niż on sam.
A choć drugi ze Ślizgonów starał się ładnie wymigać od każdej odpowiedzi, Nico z radością interpretował wszystko po swojemu. Nie mógł być pewien, czy jego domysły są słuszne, ale to absolutnie nigdy mu nie przeszkadzało. Tworzył sobie w głowie już pewną historię i to wystarczało.
- Mhm... - mruknął tylko, ten jeden raz nawet nie ciągnąc tematu.
Nie chciał, to nie powie, o kogo chodzi. W każdym razie nie dzisiaj, najpewniej nie w najbliższym czasie, możliwe, że nigdy. Ale może to było ciekawsze? Może gdyby odpowiadał na każde zadane pytanie Romilly straciłby pewien urok? Aurę tajemniczości? Może w takim wypadku Nico chętniej zostawiłby go już w spokoju?
- Wiesz, zawsze sądziłem, że ludzie reagują czasem zbyt pochopnie, zbyt... Czy można to już nazwać fobią? Przed jakimkolwiek rodzajem wróżbiarstwa. Bo patrz, to jest tak. Właściwie nie ma się absolutnie nic do stracenia, a jednak ta defensywna reakcja zdaje się być pewną prawidłowością. To tak jakbyś miał potencjalną odpowiedź na wyciągnięcie ręki - mówiąc to tonem, który z założenia miał ociekać mistycyzmem, wyciągnął rękę w kierunku słońca i zaraz wychylił się, by złapać nią powietrze. - Ale jak decydujesz się po nią sięgnąć, jest za późno.
Westchnął, a następnie wstał i przeciągnął się, jakby był gotów się zbierać.
- No, i jakoś popularna prasa, czy nawet Ministerstwo podejmuje tego ryzyka wielkiego ryzyka... I o zgrozo, w najgorszym wypadku mogą nawet znaleźć się... W punkcie wyjścia.