03-08-2021, 09:22 PM
Głupio było zaczynać ich kolejną rozmowę tego dnia od konfliktu, ale czułby się jak kretyn, gdyby pozwolił jej marznąć. Tak samo jak ona dbała o swoje rodzeństwo, tak Ramsey dbał o Sforzów, w ostatnim czasie w szczególności o Biancę. Zależało mu nie tylko na tym, by była jego, by czuła to, co on do niej. Szczerze chciał, by miała się dobrze. Patrzenie na to, jak była od krok od przeziębienia i odmawiała pomocy z powodu swojej gryfońskiej upartości nie było komfortowe.
- Przecież widzę, że jest ci chłodno. Jesteś cała przemoczona i się trzęsiesz. Weź go, ja sobie poradzę – odparł i mimo wszystko ściągnął z siebie płaszcz. Pod spodem miał to samo ubranie co rano. Szybkim ruchem strzepnął z niego trochę wody i wystawił go w stronę dziewczyny. Uznał, że będzie jej trudniej odmówić, jeśli będzie miała sposób na zimno i deszcz podstawiony tuż pod nos.
- Mamy jeszcze dużo czasu do ciszy nocnej. Z godzinę. Lepiej przeczekać aż deszcz zelżeje – odpowiedział i westchnął głośno, gdyż uznał wzmiankę o powrocie do zamku za próbę ucieczki przed nim. Był do tego przyzwyczajony: ze względu na jego aparycję ludzie mieli tendencję do unikania lub ignorowania go, ale ona była osobą, na której towarzystwie mu zależało. I bolało, kiedy rozmyślała nad zmianą swojego miejsca pobytu zawsze gdy tylko pojawiał się w pobliżu.
Nie wiedział, co powiedzieć. Nie interesowało go w tym momencie co robiła przez cały dzień, jak i z kim bawiła się na wczorajszej imprezie ani jakie ma plany na jutro. Nie był w nastroju na rozmowę o lekcjach, pogodzie lub innych uczniach. Chciał poruszyć tylko jeden temat, ale czuł, że jeśli o nim wspomni, dziewczyna się ulotni. Już raz spróbował i nie przyniosło to niczego dobrego. Więc nie mówił nic. Bianca, jeśli chciała o tym porozmawiać, z pewnością pamiętała o co pytał rano w dormitorium.
- Przecież widzę, że jest ci chłodno. Jesteś cała przemoczona i się trzęsiesz. Weź go, ja sobie poradzę – odparł i mimo wszystko ściągnął z siebie płaszcz. Pod spodem miał to samo ubranie co rano. Szybkim ruchem strzepnął z niego trochę wody i wystawił go w stronę dziewczyny. Uznał, że będzie jej trudniej odmówić, jeśli będzie miała sposób na zimno i deszcz podstawiony tuż pod nos.
- Mamy jeszcze dużo czasu do ciszy nocnej. Z godzinę. Lepiej przeczekać aż deszcz zelżeje – odpowiedział i westchnął głośno, gdyż uznał wzmiankę o powrocie do zamku za próbę ucieczki przed nim. Był do tego przyzwyczajony: ze względu na jego aparycję ludzie mieli tendencję do unikania lub ignorowania go, ale ona była osobą, na której towarzystwie mu zależało. I bolało, kiedy rozmyślała nad zmianą swojego miejsca pobytu zawsze gdy tylko pojawiał się w pobliżu.
Nie wiedział, co powiedzieć. Nie interesowało go w tym momencie co robiła przez cały dzień, jak i z kim bawiła się na wczorajszej imprezie ani jakie ma plany na jutro. Nie był w nastroju na rozmowę o lekcjach, pogodzie lub innych uczniach. Chciał poruszyć tylko jeden temat, ale czuł, że jeśli o nim wspomni, dziewczyna się ulotni. Już raz spróbował i nie przyniosło to niczego dobrego. Więc nie mówił nic. Bianca, jeśli chciała o tym porozmawiać, z pewnością pamiętała o co pytał rano w dormitorium.