03-08-2021, 11:21 PM
Wzrok wszystkich zgromadzonych osób powędrował w kierunku nowego i dość nieproszonego źródła dźwięku. To znaczy, wszystkich, oprócz Flory – która nadal stała ze spojrzeniem wbitym w ziemię, jakby zupełnie nie usłyszała włączenia się do rozmowy nowej osoby i nie była świadoma tego, co się dzieje. Była. Ale w tym momencie nie potrafiła w żaden sposób zareagować. Sytuacja ją przytłaczała, nie potrafiła sobie z nią poradzić, nie potrafiła sama siebie obronić przed napastnikami, którzy zaatakowali ją nawet z nieznanego jej powodu – i nie wiedziała, co powinna zrobić. Napotkała barierę na swojej drodze, której nie potrafiła przeskoczyć.
Chyba poczuła nawet wdzięczność wobec Mickeya, kiedy ten przeszedł między chłopakami i stanął przed nią, zasłaniając ją przy tym całym ciałem. W porównaniu z nią, małą, chudą i kruchą, był naprawdę potężnym i chyba nawet żaden skrawek jej ciała nie wystawał zza jego sylwetki.
Po długiej i głuchej ciszy, przerywanej tylko szmerem padającego wciąż deszczu, jeden z chłopaków prychnął, jakby otrząsnął nareszcie się z szoku i stwierdził, że przez moment był nawet na przegranej pozycji. Teraz postanowił znów wrócić na tę wygraną.
— A Ty co, Cavington, rycerzem zostałeś? – spytał opryskliwie nieznany jej chłopak. – Bronisz swojej nowej dziewczyny?
Wśród niewielkiemu tłumu słychać było pomruk pełen rozbawienia. Jeden z nich nawet poklepał śmiałka po ramieniu za jakże niewybredny i odważny komentarz.
— Zamierzacie już razem, do końca życia, romantycznie wywozić obornik? – zapytał drugi, nawet nie kryjąc podłego rozbawienia i roześmiał się w głos.
— Połączyło nas krowie łajno – zawołał kolejny, starając się chyba naśladować dziewczęcy głos i mrugając wdzięcznie oczętami, jakby właśnie zauważył miłość swojego życia.
Grupka chłopaków po raz kolejny wybuchła śmiechem.
Chyba poczuła nawet wdzięczność wobec Mickeya, kiedy ten przeszedł między chłopakami i stanął przed nią, zasłaniając ją przy tym całym ciałem. W porównaniu z nią, małą, chudą i kruchą, był naprawdę potężnym i chyba nawet żaden skrawek jej ciała nie wystawał zza jego sylwetki.
Po długiej i głuchej ciszy, przerywanej tylko szmerem padającego wciąż deszczu, jeden z chłopaków prychnął, jakby otrząsnął nareszcie się z szoku i stwierdził, że przez moment był nawet na przegranej pozycji. Teraz postanowił znów wrócić na tę wygraną.
— A Ty co, Cavington, rycerzem zostałeś? – spytał opryskliwie nieznany jej chłopak. – Bronisz swojej nowej dziewczyny?
Wśród niewielkiemu tłumu słychać było pomruk pełen rozbawienia. Jeden z nich nawet poklepał śmiałka po ramieniu za jakże niewybredny i odważny komentarz.
— Zamierzacie już razem, do końca życia, romantycznie wywozić obornik? – zapytał drugi, nawet nie kryjąc podłego rozbawienia i roześmiał się w głos.
— Połączyło nas krowie łajno – zawołał kolejny, starając się chyba naśladować dziewczęcy głos i mrugając wdzięcznie oczętami, jakby właśnie zauważył miłość swojego życia.
Grupka chłopaków po raz kolejny wybuchła śmiechem.