04-08-2021, 02:09 AM
Oczywistością było to, iż Aspasia powinna mieć wybór... Co nie oznaczało też, że powinna wybierać sobie narzeczonych w tym wieku!
- No wiesz, niby można się potem rozstać, ale mówi się, że to decyzja na całe życie i w sumie to po co się decydować, jeśli wiedziałabyś, że to nie wypali... Ale w sumie skąd miałabyś wiedzieć już teraz? To chyba trzeba czasu... Chociaż, nie wiem, może sobie to źle wyobrażam, no bo to też nie tak, że macie wyznaczoną datę ślubu i takie tam... Nie?
Właściwie niczego nie mogła być już pewna. Czy właśnie palnęła coś głupiego? Może mieli zaplanowany ślub? Wesele? Listę gości? Może to też wszystko wybierali ich rodzice i zaangażowali się już wystarczająco? Może tylko dobiła ją tym pytaniem.
- Znaczy, nie wiem, jeśli tak, to pewnie też jakoś dałoby się ogarnąć, chyba, nie wiem - dodała pospiesznie, nie dając tym samym Ślizgonce szansy na odpowiedź. - I może to trochę dziwne, ale ej, nie ma nic czego nie dałoby się odkręcić, albo jeszcze dużo może się zmienić, albo może do tego czasu spodoba ci się ten pomysł, albo przynajmniej będziesz pewna, czego chcesz i ostatecznie jakoś się ułoży po twojemu, w sumie dużo się zmienia na bieżąco, czemu miałoby nie to?
Przesadziła? Może i tak, ale chciała naprawić swój potencjalny błąd z wypowiedzi przed chwilą.
Temat jej własnej przyszłości był naturalnie dużo prostszy. Wiedziała, czego chce, ale nie dała się ponieść marzeniom. Wiedziała, że wybrała sobie zajęcia, do których nigdy mogą jej nie przyjąć, a wtedy musiałaby uruchomić plan B, C, D i tak dalej... A najpierw, rzecz jasna w ogóle je wymyślić.
- Znaczy, ja właściwie wiem, co bym chciała. Bo chciałabym albo zajmować się fotografią, najlepiej byłoby być fotoreporterem, ale to zdaje się nie tak łatwo dostać... A z drugiej strony zawód komentatora na meczach brzmi po prostu zajebiście, ale to też... Hmm... Chyba mam parę pomysłów, dlaczego mogłoby to nie przejść, ale pracuję nad tym!
Konkretnie nad tym, jak łatwo czasem się rozpraszała i jak potrafiła kilkakrotnie zboczyć z tematu podczas jednego monologu...
- Ale raczej też myślę, że nawet jeśli nie to, to znalazłoby się coś innego... - dodała, niezrażona właśnie przedstawiona perspektywą własnej porażki i wzruszyła lekko ramionami. - Poza tym wydaje mi się, że radzę sobie całkiem nieźle z eliksirami, na przykład, więc może coś w tym? Ale to też chyba taka bardzo luźna myśl i w sumie pewnie po prostu co się trafi, to będzie... No i już wiem, że w karierze nie przebiję raczej brata, czy kuzyna, no bo wiesz, gra w profesjonalnej drużynie Quidditcha, albo w zespole muzycznym? No kurwa, tak mnie urządzili, że cokolwiek nie zrobię, to nie będzie aż takie wow.
Do końca mówiła to wszystko z lekkością i uśmiechem na twarzy. Nie miała szczerze za złe członkom swojej rodziny. Wręcz przeciwnie, była z nich dumna!
- No wiesz, niby można się potem rozstać, ale mówi się, że to decyzja na całe życie i w sumie to po co się decydować, jeśli wiedziałabyś, że to nie wypali... Ale w sumie skąd miałabyś wiedzieć już teraz? To chyba trzeba czasu... Chociaż, nie wiem, może sobie to źle wyobrażam, no bo to też nie tak, że macie wyznaczoną datę ślubu i takie tam... Nie?
Właściwie niczego nie mogła być już pewna. Czy właśnie palnęła coś głupiego? Może mieli zaplanowany ślub? Wesele? Listę gości? Może to też wszystko wybierali ich rodzice i zaangażowali się już wystarczająco? Może tylko dobiła ją tym pytaniem.
- Znaczy, nie wiem, jeśli tak, to pewnie też jakoś dałoby się ogarnąć, chyba, nie wiem - dodała pospiesznie, nie dając tym samym Ślizgonce szansy na odpowiedź. - I może to trochę dziwne, ale ej, nie ma nic czego nie dałoby się odkręcić, albo jeszcze dużo może się zmienić, albo może do tego czasu spodoba ci się ten pomysł, albo przynajmniej będziesz pewna, czego chcesz i ostatecznie jakoś się ułoży po twojemu, w sumie dużo się zmienia na bieżąco, czemu miałoby nie to?
Przesadziła? Może i tak, ale chciała naprawić swój potencjalny błąd z wypowiedzi przed chwilą.
Temat jej własnej przyszłości był naturalnie dużo prostszy. Wiedziała, czego chce, ale nie dała się ponieść marzeniom. Wiedziała, że wybrała sobie zajęcia, do których nigdy mogą jej nie przyjąć, a wtedy musiałaby uruchomić plan B, C, D i tak dalej... A najpierw, rzecz jasna w ogóle je wymyślić.
- Znaczy, ja właściwie wiem, co bym chciała. Bo chciałabym albo zajmować się fotografią, najlepiej byłoby być fotoreporterem, ale to zdaje się nie tak łatwo dostać... A z drugiej strony zawód komentatora na meczach brzmi po prostu zajebiście, ale to też... Hmm... Chyba mam parę pomysłów, dlaczego mogłoby to nie przejść, ale pracuję nad tym!
Konkretnie nad tym, jak łatwo czasem się rozpraszała i jak potrafiła kilkakrotnie zboczyć z tematu podczas jednego monologu...
- Ale raczej też myślę, że nawet jeśli nie to, to znalazłoby się coś innego... - dodała, niezrażona właśnie przedstawiona perspektywą własnej porażki i wzruszyła lekko ramionami. - Poza tym wydaje mi się, że radzę sobie całkiem nieźle z eliksirami, na przykład, więc może coś w tym? Ale to też chyba taka bardzo luźna myśl i w sumie pewnie po prostu co się trafi, to będzie... No i już wiem, że w karierze nie przebiję raczej brata, czy kuzyna, no bo wiesz, gra w profesjonalnej drużynie Quidditcha, albo w zespole muzycznym? No kurwa, tak mnie urządzili, że cokolwiek nie zrobię, to nie będzie aż takie wow.
Do końca mówiła to wszystko z lekkością i uśmiechem na twarzy. Nie miała szczerze za złe członkom swojej rodziny. Wręcz przeciwnie, była z nich dumna!