04-08-2021, 02:09 PM
Słuchała uważnie co April miała do powiedzenia, przyglądając się jej w milczeniu. W zasadzie to nei wiedziała czego się spodziewać, ale im dalej mówiła April, tym bardziej Heather gubiła się między rozbawieniem a współczuciem. Bo to było zabawne! Ale okropne też... Szczególnie gdy Gryfonka już dawno zauważyła, że między tą dwójką coś piszczy, nie wiedziała tylko co dokładnie, i najwyraźniej żadne z tych gamoni też nie myślało o tym za wiele. Osobiście ich zwyczajnie shipowała, ale to akurat były jej własne myśli.
- Okeej. To brzmi jak komedia, ale z tych kiedy jesteś na równi zażenowana z bohaterem. - Zauważyła w pierwszej chwili, siadając na przeciwko niej wygodnie. - Ale wkurzył się na ciebie? Ja byłabym zła jakby ktoś oblał mnie sokiem. Oczywiście, jak coś ci powiedział to go skopię, ale sugeruję tylko, że czasem takie wydarzenia wiesz... Łączą.
Mrugnęła do April znacząco, uśmiechając się lekko w zadziorny, wcale nie niewinny sposób. Starczyło żeby jej rogi urosły i byłaby diablicą z krwi i kości.
Popatrzyła na znikającą plamę. A więc są sierotami i nawet Chłoszczyścia dziś nie mogą rzucić za pierwszym razem, no ładnie. Westchnęła cicho pod wpływem tej myśli, po czym spojrzała spokojnie na przyjaciółkę.
- Słuchaj, zdarza się. Nie pierwszy raz ktoś się z jedzeniem czy piciem wpakował na drugą osobę, szczególnie, że pierwszaki biegają jak oparzone, a korytarze są wąskie. Ale, co jest tu zbawienne, jesteśmy cholera czarodziejami, jedno zaklęcie i nie było tematu. Nikt nie zginął, nie stresuj się. - Uśmiechnęła się wspierająco. - Naprawdę są gorsze rzeczy niż sok pomarańczowy, przynajmniej wiemy, że nie jest magiczny niespieralny.
Co było chyba dużym plusem! Tak to by była mokra do samej szkoły, fuj.
- Okeej. To brzmi jak komedia, ale z tych kiedy jesteś na równi zażenowana z bohaterem. - Zauważyła w pierwszej chwili, siadając na przeciwko niej wygodnie. - Ale wkurzył się na ciebie? Ja byłabym zła jakby ktoś oblał mnie sokiem. Oczywiście, jak coś ci powiedział to go skopię, ale sugeruję tylko, że czasem takie wydarzenia wiesz... Łączą.
Mrugnęła do April znacząco, uśmiechając się lekko w zadziorny, wcale nie niewinny sposób. Starczyło żeby jej rogi urosły i byłaby diablicą z krwi i kości.
Popatrzyła na znikającą plamę. A więc są sierotami i nawet Chłoszczyścia dziś nie mogą rzucić za pierwszym razem, no ładnie. Westchnęła cicho pod wpływem tej myśli, po czym spojrzała spokojnie na przyjaciółkę.
- Słuchaj, zdarza się. Nie pierwszy raz ktoś się z jedzeniem czy piciem wpakował na drugą osobę, szczególnie, że pierwszaki biegają jak oparzone, a korytarze są wąskie. Ale, co jest tu zbawienne, jesteśmy cholera czarodziejami, jedno zaklęcie i nie było tematu. Nikt nie zginął, nie stresuj się. - Uśmiechnęła się wspierająco. - Naprawdę są gorsze rzeczy niż sok pomarańczowy, przynajmniej wiemy, że nie jest magiczny niespieralny.
Co było chyba dużym plusem! Tak to by była mokra do samej szkoły, fuj.