04-08-2021, 03:12 PM
Oczywiście, że chłopcy spodziewali się, że lada moment ludzie zaczną się schodzić. Raz, że SCHODZIĆ, nie zlatywać, mimo że to było też do przewidzenia, dwa, że jakoś tak Will oczekiwał jakichkolwiek szmerów czy rozmów nadchodzących, tak żeby po ludzku się pojawić, a nie, no właśnie, straszyć ich.
Miał już odpowiedzieć Ethanowi, gdy Kaia wyrosła między nimi jak spod peleryny niewidki. Nie krzyknął, powstrzymał durny okrzyk, jaki narósł mu w piersi, miotnął się jednak niczym rażony prącem ze zdławionym jakby jękiem powstrzymanego krzyku.
- Kaia, ja pierdolę, bóg cię opuścił? - Rzucił, łapiąc się za serce...
Tylko po to, by dostać zawału jeszcze raz. I zareagować podobnie, choć z niego mniej gwałtownym wzdrygnięciem się.
- Kurwamać - rzucił w przestrzeń mimo wszystko względnie ściszonnym głosem, nie chcąc jak debil wystrzelać nielegalnego zgromadzenia zanim się w ogóle zaczęło. - A niech was diabli. - Podsumował, mimo wszystko powstrzymując uśmiech, bo głupio dał się zajść, jak i rozglądając się od razu uważnie czy przypadkiem jeszcze ktoś nie chce go zabić. Nie chciał!
Można też powiedzieć, że wzdryga się tylko ten, co ma coś na sumieniu, ale naturalnie mowa była o Williamie. On zawsze miał coś na sumieniu, nawet jak nie wiedział, to było coś, co miał na sumieniu.
- Rozumiem, że się ścigasz? - Spojrzał na Kaię i jej miotłę znacząco.
Miał już odpowiedzieć Ethanowi, gdy Kaia wyrosła między nimi jak spod peleryny niewidki. Nie krzyknął, powstrzymał durny okrzyk, jaki narósł mu w piersi, miotnął się jednak niczym rażony prącem ze zdławionym jakby jękiem powstrzymanego krzyku.
- Kaia, ja pierdolę, bóg cię opuścił? - Rzucił, łapiąc się za serce...
Tylko po to, by dostać zawału jeszcze raz. I zareagować podobnie, choć z niego mniej gwałtownym wzdrygnięciem się.
- Kurwamać - rzucił w przestrzeń mimo wszystko względnie ściszonnym głosem, nie chcąc jak debil wystrzelać nielegalnego zgromadzenia zanim się w ogóle zaczęło. - A niech was diabli. - Podsumował, mimo wszystko powstrzymując uśmiech, bo głupio dał się zajść, jak i rozglądając się od razu uważnie czy przypadkiem jeszcze ktoś nie chce go zabić. Nie chciał!
Można też powiedzieć, że wzdryga się tylko ten, co ma coś na sumieniu, ale naturalnie mowa była o Williamie. On zawsze miał coś na sumieniu, nawet jak nie wiedział, to było coś, co miał na sumieniu.
- Rozumiem, że się ścigasz? - Spojrzał na Kaię i jej miotłę znacząco.