04-08-2021, 05:28 PM
Pokręciła lekko głową.
- Aww, nieskalane skrajnie niezdrową żywnością dzieciątko... - mówiąc to, poklepała go jeszcze delikatnie po głowie. - To musisz przyjechać do mnie. Może nie na odwiedziny w domu... Nawet na pewno nie, ale...! Ale mogę zabrać cię na coś dobrego.
Może sama rzadko wychodziła na jedzenie, ale dla Iana mogłaby zrobić wyjątek i postawić mu coś dobrego. Tym bardziej, że nie wahałaby się powiedzieć mu "stop" w momencie, kiedy miałby ochotę przekroczyć jej budżet.
- Pff... Albo żyjesz w świecie fantazji, albo czegoś mi nie mówisz. Ostatni raz, jak cię widziałam, nie miałeś swojej sowy.
Właściwie była prawie pewna, że nic się nie zmieniło. Nie rozumiała, czemu magiczna rodzina miałaby mieć coś przeciwko zapewnieniu swoim dzieciom kontaktu ze światem, ale Leightonowie chyba mieli w domu jakieś pokrętne zasady... Nie próbowała za tym nadążyć. Przynajmniej mogli pożyczać sowy rodziców - to zawsze lepsze niż jej własna sytuacja.
- Wiem, że nie znasz, nie popisuj się - mruknęła już ze szczerym niezadowoleniem. Mało który uczeń Hogwartu dzielił się wrażeniami z wakacyjnej pracy! Nie musiał jeszcze jej dokładać. - W takiej jednej knajpce.
Szczerze miała nadzieję, że to zamknie temat, mimo fascynacji Iana mugolskim jedzeniem... Jednak to, które podawała podczas wakacji nie miało wiele wspólnego z popularnymi sieciami fast-foodów. Była to raczej zwyczajna, brytyjska kuchnia. Bardzo podobna do tego, co otrzymywali na stołach w Hogwarcie, tylko... Cóż, dużo mniej smaczne.
- Aww, nieskalane skrajnie niezdrową żywnością dzieciątko... - mówiąc to, poklepała go jeszcze delikatnie po głowie. - To musisz przyjechać do mnie. Może nie na odwiedziny w domu... Nawet na pewno nie, ale...! Ale mogę zabrać cię na coś dobrego.
Może sama rzadko wychodziła na jedzenie, ale dla Iana mogłaby zrobić wyjątek i postawić mu coś dobrego. Tym bardziej, że nie wahałaby się powiedzieć mu "stop" w momencie, kiedy miałby ochotę przekroczyć jej budżet.
- Pff... Albo żyjesz w świecie fantazji, albo czegoś mi nie mówisz. Ostatni raz, jak cię widziałam, nie miałeś swojej sowy.
Właściwie była prawie pewna, że nic się nie zmieniło. Nie rozumiała, czemu magiczna rodzina miałaby mieć coś przeciwko zapewnieniu swoim dzieciom kontaktu ze światem, ale Leightonowie chyba mieli w domu jakieś pokrętne zasady... Nie próbowała za tym nadążyć. Przynajmniej mogli pożyczać sowy rodziców - to zawsze lepsze niż jej własna sytuacja.
- Wiem, że nie znasz, nie popisuj się - mruknęła już ze szczerym niezadowoleniem. Mało który uczeń Hogwartu dzielił się wrażeniami z wakacyjnej pracy! Nie musiał jeszcze jej dokładać. - W takiej jednej knajpce.
Szczerze miała nadzieję, że to zamknie temat, mimo fascynacji Iana mugolskim jedzeniem... Jednak to, które podawała podczas wakacji nie miało wiele wspólnego z popularnymi sieciami fast-foodów. Była to raczej zwyczajna, brytyjska kuchnia. Bardzo podobna do tego, co otrzymywali na stołach w Hogwarcie, tylko... Cóż, dużo mniej smaczne.