06-08-2021, 09:06 PM
Był plus tego, że się zawsze trzymali razem (a tak przynajmniej żartował jej tata): kiedy się wołało jedno dziecko, to zawsze przybiegali oboje. No chyba, że któreś akurat utknęło w łazience, z mniej lub bardziej ważnych powodów. Przynajmniej rodzice wiedzieli, że dzięki Colinowi dziewczyna siedzi w książkach. No bo co tu robić, kiedy idziesz do kogoś a ten akurat się uczy? Głupio siedzieć i czekać, aż skończy. Tym bardziej kiedy samemu miało się zaległości. Nie zaczerpnęła zbyt wiele mugolskiej szkoły, najbardziej pamiętała jakieś szlaczki, reszta była niemal całkowicie zamazana. No ale skoro dziś potrafiła czytać i liczyć, to chyba wszystko poszło dobrze. Chyba. A podkradanie wina? Dorośli woleli taktycznie udawać, że niczego nie widzą - oczywiście jeśli akurat ukradziona butelka nie stała bezczelnie na środku biurka, a oni rozwaleni jak jaśniepaństwo na fotelach. Wtedy to nawet im wypadało, jako rodzicom, upomnieć ich.
- Nie dla mnie. Dobrze jest, jak jest. Ty sobie wymyślaj odpowiedzi do zagadek, a ja będę siedzieć w kuchni tak często, jak się da. - W ogóle nie mogła sobie wyobrazić rozwiązywania zagadek. Ciekawe, czy w Ravenclawie znajdował się ktoś podobny do niej (czyli tak samo mało kumaty i nierozgarnięty), przez co koczuje na schodach tak, jak ona by koczowała. - Prefekt jeszcze by sobie żarty stroił czy co innego. Wiesz, że ta odznaka czasami robi z człowieka mendę - powiedziała, tym razem nie przesadzając. Dość często dało się zauważyć to zjawisko na szkolnych korytarzach. Oby żadne z nich nigdy nie zostało prefektem. Ciekawe, czy też by im tak odbiło od nadmiaru "władzy".
- Może trochę tak, ale to byłyby chyba całkowicie odmienne uczucia. Z jednej strony śmiech bo żeś zaliczył ziemię, ale z drugiej bym się martwiła. Tak, martwiła - powtórzyła, kiedy zauważyła jego wzrok. Oczywiście oboje wiedzieli, że serio by się martwiła. Troska to było coś całkowicie normalnego w ich relacji.
No, nie było powiedziane, że nigdy jej się nie odmieni. Więź między nimi była jednak dość mocna, a że quidditch jej nie pociągał, to zdecydowanie bardziej wolała kibicować jemu niż własnej drużynie. Dopóki nikt się o to nie czepia, to jest dobrze.
- Nie dla mnie. Dobrze jest, jak jest. Ty sobie wymyślaj odpowiedzi do zagadek, a ja będę siedzieć w kuchni tak często, jak się da. - W ogóle nie mogła sobie wyobrazić rozwiązywania zagadek. Ciekawe, czy w Ravenclawie znajdował się ktoś podobny do niej (czyli tak samo mało kumaty i nierozgarnięty), przez co koczuje na schodach tak, jak ona by koczowała. - Prefekt jeszcze by sobie żarty stroił czy co innego. Wiesz, że ta odznaka czasami robi z człowieka mendę - powiedziała, tym razem nie przesadzając. Dość często dało się zauważyć to zjawisko na szkolnych korytarzach. Oby żadne z nich nigdy nie zostało prefektem. Ciekawe, czy też by im tak odbiło od nadmiaru "władzy".
- Może trochę tak, ale to byłyby chyba całkowicie odmienne uczucia. Z jednej strony śmiech bo żeś zaliczył ziemię, ale z drugiej bym się martwiła. Tak, martwiła - powtórzyła, kiedy zauważyła jego wzrok. Oczywiście oboje wiedzieli, że serio by się martwiła. Troska to było coś całkowicie normalnego w ich relacji.
No, nie było powiedziane, że nigdy jej się nie odmieni. Więź między nimi była jednak dość mocna, a że quidditch jej nie pociągał, to zdecydowanie bardziej wolała kibicować jemu niż własnej drużynie. Dopóki nikt się o to nie czepia, to jest dobrze.