08-08-2021, 10:48 PM
Wpatrzona w zwierzątko nawet nie zauważyła spojrzenia chłopaka. To nie było tak, że Moira nie wiedziała o jego istnieniu; w końcu byli w jednym Domu, i to jeszcze na tym samym roku. Po prostu... Blake była kiepska w nawiązywaniu relacji międzyludzkich. Po tym, jak straciła brata i własna matka wyrzuciła ją z domu, była raczej ostrożna we wszelkich kontaktach z innymi, a dokładniej - rzadko sobie na jakiekolwiek pozwalała. Trochę bała się, że jeśli już zdobędzie znajomych, to dostanie przy nich jednej ze swoich wizji, i wszyscy uznają ją za wariatkę i odtrącą jak własna rodzina.
- Trafne imię - skomentowała z delikatnym uśmiechem. Zauważyła, ze chłopak zaczął brzmieć jakoś dziwnie, ale nie nawiązała do tego. - Ta śpiąca królewna to Niobe - dodała, wskazując na swoją kotkę, która znów ułożyła się do snu. - Naprawdę nic mi nie jest - zapewniła chłopaka, i nawet lekko się uśmiechnęła. To miłe, że się przejmował, choć nie musiał. W końcu to on się wywrócił, więc to mu mogło się coś stać, a nie jej.
- Nie mogłam spać w nocy, więc rano wyszłam na spacer. Lubię zbierać zioła i kwiaty. To mnie uspokaja - powiedziała, wskazując głową leżący obok niej bukiet, z którego zaczęła tworzyć wianek. Chwilowo jednak porzuciła tę czynność na rzecz pomiziania fretki. Każdy miał inny sposób na oczyszczenie umysłu, a ten Moiry wyglądał właśnie tak. Nauczyła się tego od swojej babci, która jak mało kto znała się na roślinach i ich właściwościach, zarówno leczniczych, jak i magicznych. - A ty? Często biegasz tak wcześnie rano? - zapytała. Ona sama nie należała do wielbicieli takiej intensywnej aktywności fizycznej, więc podziwiała tych, którzy mieli zapał do takiego regularnego trenowania. Uśmiechnęła się nawet do chłopaka, nie mając pojęcia, co też za burza dzieje się teraz w jego głowie.
- Trafne imię - skomentowała z delikatnym uśmiechem. Zauważyła, ze chłopak zaczął brzmieć jakoś dziwnie, ale nie nawiązała do tego. - Ta śpiąca królewna to Niobe - dodała, wskazując na swoją kotkę, która znów ułożyła się do snu. - Naprawdę nic mi nie jest - zapewniła chłopaka, i nawet lekko się uśmiechnęła. To miłe, że się przejmował, choć nie musiał. W końcu to on się wywrócił, więc to mu mogło się coś stać, a nie jej.
- Nie mogłam spać w nocy, więc rano wyszłam na spacer. Lubię zbierać zioła i kwiaty. To mnie uspokaja - powiedziała, wskazując głową leżący obok niej bukiet, z którego zaczęła tworzyć wianek. Chwilowo jednak porzuciła tę czynność na rzecz pomiziania fretki. Każdy miał inny sposób na oczyszczenie umysłu, a ten Moiry wyglądał właśnie tak. Nauczyła się tego od swojej babci, która jak mało kto znała się na roślinach i ich właściwościach, zarówno leczniczych, jak i magicznych. - A ty? Często biegasz tak wcześnie rano? - zapytała. Ona sama nie należała do wielbicieli takiej intensywnej aktywności fizycznej, więc podziwiała tych, którzy mieli zapał do takiego regularnego trenowania. Uśmiechnęła się nawet do chłopaka, nie mając pojęcia, co też za burza dzieje się teraz w jego głowie.