11-08-2021, 10:40 AM
Oliver dawno nie był tak szczęśliwy jak teraz, kiedy odnalazł swojego kota, który bezpiecznie spoczywał w koszyku. Wiedział, że zwierzak tego nie lubi, ale nie mógł pozwolić, aby znowu mu gdzieś poszedł, zostawiając spanikowanego Puchona samego. Jak już dotrą do szkoły pupil będzie mógł latać gdzie będzie chciał, już teraz Kang mógł mu to obiecać.
Udał się z bagażami wraz z dzisiejszym bohaterem, który wykazał się dobrocią i nie przeszedł obojętnie obok zagubionego kociaka. Ach, jak Oliver był mu wdzięczny. Gdyby tylko nie czuł się trochę zakłopotany z pewnością podziękowałby mu bardziej, niż zaledwie słowami.
Liczył, że uda im się znaleźć normalny przedział, który nie będzie wypchany po brzegi. Sam nie wiedział czemu, ale odczuwał potrzebę spędzenia podróży właśnie z nim. Może to ta wdzięczność? A może po prostu Puchon lubił nowych ludzi, którzy nie patrzyli na niego przez pryzmat nieakceptowanych przez innych rzeczy. Jak np. Lunę, pluszową pandę, którą zawsze miał przy sobie. Dla innych dziwne, jemu pomagało to przetrwać liczne dni, kiedy nie czuł się szczęśliwy.
-Mamy szczęście. Chociaż… może z tym przedziałem jest coś nie tak, skoro nikogo tutaj nie ma? Wszystko co związane z magią jest dziwne, więc nigdy nie wiadomo. Lepiej sprawdzić siedzenia - skomentował. No bo czy nie dziwnym było, że właśnie ten przedział był pusty? Na dodatek nie był ani na początku ani na końcu, więc ludzie musieli obok niego przechodzić. Kang wolał uniknąć sytuacji, w której coś nagle zacznie szczypać go w tyłek.
-Nie mieliśmy po prostu okazji specjalnie ze sobą porozmawiać - uśmiechnął się do niego, stawiając pojemnik z kotem na siedzeniu. - Oliver, miło mi - dodał, ściskając dłoń chłopaka. Była zdecydowanie silniejsza od tej Olivera, ale to nikogo nie powinno dziwić.
Udał się z bagażami wraz z dzisiejszym bohaterem, który wykazał się dobrocią i nie przeszedł obojętnie obok zagubionego kociaka. Ach, jak Oliver był mu wdzięczny. Gdyby tylko nie czuł się trochę zakłopotany z pewnością podziękowałby mu bardziej, niż zaledwie słowami.
Liczył, że uda im się znaleźć normalny przedział, który nie będzie wypchany po brzegi. Sam nie wiedział czemu, ale odczuwał potrzebę spędzenia podróży właśnie z nim. Może to ta wdzięczność? A może po prostu Puchon lubił nowych ludzi, którzy nie patrzyli na niego przez pryzmat nieakceptowanych przez innych rzeczy. Jak np. Lunę, pluszową pandę, którą zawsze miał przy sobie. Dla innych dziwne, jemu pomagało to przetrwać liczne dni, kiedy nie czuł się szczęśliwy.
-Mamy szczęście. Chociaż… może z tym przedziałem jest coś nie tak, skoro nikogo tutaj nie ma? Wszystko co związane z magią jest dziwne, więc nigdy nie wiadomo. Lepiej sprawdzić siedzenia - skomentował. No bo czy nie dziwnym było, że właśnie ten przedział był pusty? Na dodatek nie był ani na początku ani na końcu, więc ludzie musieli obok niego przechodzić. Kang wolał uniknąć sytuacji, w której coś nagle zacznie szczypać go w tyłek.
-Nie mieliśmy po prostu okazji specjalnie ze sobą porozmawiać - uśmiechnął się do niego, stawiając pojemnik z kotem na siedzeniu. - Oliver, miło mi - dodał, ściskając dłoń chłopaka. Była zdecydowanie silniejsza od tej Olivera, ale to nikogo nie powinno dziwić.