12-08-2021, 01:15 AM
Jaskinia nie była pewnie pierwszym pomysłem na miejsce spotkania dla większości ludzi, ale ile razy można się spotykać w bibliotece. Szczególnie w pierwszym miesiącu szkoły, kiedy - przynajmniej w przypadku Stevie'ego - więcej myśli się jeszcze o eksploracji zamku niż o nauce. Puchon nie kwestionowałby wyboru Shannon nawet, gdyby zaproponowała wyjście do Zakazanego Lasu. Może wręcz przystałby na to jeszcze chętniej - było nie było miał kłopoty w domu i wewnętrzną potrzebę manifestowania niezadowolenia, z czym zbyt się ociągał i chętnie przyjąłby jakąś pomoc z zewnątrz. Nie miał doświadczenia w byciu zbuntowanym nastolatkiem. W każdym razie w tym aspekcie nie liczył na pomoc Shannon.
Umówili się po jego transmutacji. Farciara Shannon była wolna od lunchu (Steve wcale nie przekonywało to, że siódmoklasiści mieli i tak więcej nauki z powodu owutemów, głównie dlatego, że od pierwszego dnia straszyli ich sumami, w których jednak napakowany plan lekcji nie przeszkadzał). Chłopak trochę oczekiwał, że krukonka będzie już na miejscu, nie spotkał jej przy jeziorze, ani w wejściu do jaskini.
- MARCO! - krzyknął w głąb groty, ale odpowiedziało mu tylko echo. Mimo to, zamiast zaczekać na zewnątrz wpakował się do środka. Chciał podejść tylko kilka kroków, jednak wygiął stopę na jednym z kamieni, stracił równowagę i poleciał w dół. Wygrał walkę z grawitacją kilkanaście metrów dalej, trudno to było jednak nazwać sukcesem, bo zatrzymał się na kamieniach, boleśnie się obijając.
Klnąc, podniósł się z ziemi i spojrzał w stronę bijącego od strony wejścia światła. Miał nadzieję, że Shannon miała na myśli tę samą jaskinię, co on, bo zaczynał mieć obawy, że istniała jeszcze jakaś, o której nie miał pojęcia.
kosteczka