13-08-2021, 01:41 PM
Póki co sytuacja była dość krępująca. Już pomijając fakt, że stoi w jakimś zacienionym pokoju, w rogu siedzi jakiś obcy, umierający chłopak, jej umiejętność posługiwania się magicznym patykiem była niemalże równa zeru, a na dodatek przypuszczała, że w tych rejonach raczej nikt się nie kręci.
No, oprócz ich obojga.
Z tym, że chłopak najwyraźniej potrzebował sobie posiedzieć sam, a ona akurat miała potrzebę zwiedzania. Trzeba było zapamiętać, żeby darować sobie na przyszłość jakieś szwendanie się po zamku. A jeśli już, to na pewno nie solo.
- A co się stało? Potrzebujesz pogadać? - Nie wiedziała, jak do niego podejść. Nie dosłownie oczywiście. Głupia wyobraźnia podsuwała jej dziwne obrazy, że chłopak jest jakimś wilkołakiem, za chwilę się przemieni i rzuci jej do gardła, a wtedy daremne jakiekolwiek krzyki. Stąd nikt jej nie usłyszy, nawet kot. Umrze w pokoju z gwiazdkami na suficie.
- No to w porządku - skwitowała jego słowa i zaległa na podłodze, niedaleko niego. - To jak tu trafiłeś?
Jej oczy nieco już przyzwyczaiły się do ciemności i mogła dostrzec jego rysy. Nie przypominała sobie tej twarzy, ale niewykluczone było, że się mijali w szkole. Choć tu też mogła się mylić - zamek był na tyle duży, że można było chodzić po korytarzach, a i tak nie minąć wszystkich uczniów, którzy się w nim uczyli. Albo to była jakaś nieprawdziwa bajka o tej wielkości Hogwartu. Sama już nie wiedziała, w co wierzyć. Zapewne wszystkie informacje by znalazła w bibliotece, pytanie tylko czy aż tak ją to interesowało, żeby wertować stosy starych, zakurzonych ksiąg. Pewnie były tak duże, że nawet nie dałaby rady ich dźwignąć, a jak już wiadomo, czarów tym bardziej by nie użyła. Ciekawe, jak bardzo by zapłaciła za to, jakby przez niewłaściwe zaklęcie spaliła książki w bibliotece... Wtedy jakiś tam potencjalny wilkołak byłby dla niej pestką.
No, oprócz ich obojga.
Z tym, że chłopak najwyraźniej potrzebował sobie posiedzieć sam, a ona akurat miała potrzebę zwiedzania. Trzeba było zapamiętać, żeby darować sobie na przyszłość jakieś szwendanie się po zamku. A jeśli już, to na pewno nie solo.
- A co się stało? Potrzebujesz pogadać? - Nie wiedziała, jak do niego podejść. Nie dosłownie oczywiście. Głupia wyobraźnia podsuwała jej dziwne obrazy, że chłopak jest jakimś wilkołakiem, za chwilę się przemieni i rzuci jej do gardła, a wtedy daremne jakiekolwiek krzyki. Stąd nikt jej nie usłyszy, nawet kot. Umrze w pokoju z gwiazdkami na suficie.
- No to w porządku - skwitowała jego słowa i zaległa na podłodze, niedaleko niego. - To jak tu trafiłeś?
Jej oczy nieco już przyzwyczaiły się do ciemności i mogła dostrzec jego rysy. Nie przypominała sobie tej twarzy, ale niewykluczone było, że się mijali w szkole. Choć tu też mogła się mylić - zamek był na tyle duży, że można było chodzić po korytarzach, a i tak nie minąć wszystkich uczniów, którzy się w nim uczyli. Albo to była jakaś nieprawdziwa bajka o tej wielkości Hogwartu. Sama już nie wiedziała, w co wierzyć. Zapewne wszystkie informacje by znalazła w bibliotece, pytanie tylko czy aż tak ją to interesowało, żeby wertować stosy starych, zakurzonych ksiąg. Pewnie były tak duże, że nawet nie dałaby rady ich dźwignąć, a jak już wiadomo, czarów tym bardziej by nie użyła. Ciekawe, jak bardzo by zapłaciła za to, jakby przez niewłaściwe zaklęcie spaliła książki w bibliotece... Wtedy jakiś tam potencjalny wilkołak byłby dla niej pestką.