13-08-2021, 03:07 PM
Jak można było tak zepsuć humor uczniom już podczas drugiego tygodnia nauki? Czym kierowała się nauczycielka eliksirów, kiedy dobierała ich w pary? Naprawdę, Kieran był przygotowany do ciężkiej pracy już od samego początku roku szkolnego - w końcu musiał osiągać odpowiednie wyniki - ale czemu to babsko musiało być takie złośliwe? Czy kiedykolwiek wyglądał, jakby dogadywał się z Biancą? Nie, nigdy. Nawet w okresie tego całego narzeczeństwa, które do tej pory sprawiało, że robiło mu się niedobrze, kiedy tylko poświęcał zbyt dużo czasu na myślenie o nim oraz potencjalnej przyszłości z Biancą... Może dobrze wyszło, może tak właśnie miało być. Fakt, rodzice wciąż nie byli przekonani, czy aby na pewno Ślizgon opanuje sytuację tym razem oraz czy to taka dobra zmiana narzeczonych, ale on był! W dodatku był zdeterminowany, aby udowodnić im, że cała sytuacja ma się świetnie. W końcu już teraz dogadywali się z Gemmą dużo lepiej, niż z tą całą Sforzą, z tym jej wybujałym ego, brakiem poczucia jakiejkolwiek odpowiedzialności, fałszywością, przebiegłością, niepotrzebną złośliwością i... Koniecznością wspólnego przygotowania eliksiru. Jeśli tylko tak nie zależałoby mu na ocenie, liczyłby że cała ta rozgrzana ciecz wybuchnie jej w twarz na jego oczach.
Chociaż w czasie, czy nawet po nieszczęsnych zajęciach eliksirów, Kieran nawet nie raczył obdarzyć jej spojrzeniem, doskonale wiedział, że w końcu nadejdzie moment, kiedy będzie musiał zamienić z nią parę słów, a następnie jeszcze trochę podczas warzenia i odwlekanie tego bardziej oznaczałoby tylko, że dłużej musiałby myśleć o Gryfonce... Wystarczy, że chyba po złości wybrała niemal wszystkie zajęcia, na które sam chciał chodzić.
Po obmyśleniu strategii na transmutacji, odnalazł ją wzrokiem i przyspieszył kroku po wyjściu z sali, by stoczyć walkę z tym smokiem.
- Hej, planujesz zająć się eliksirami, czy mam wolną rękę i w razie czego podpiszesz mi, że nie da się z tobą dogadać? - spytał chłodno, zrównując się z nią i mierząc ją wzrokiem.
Nie, nie spodziewał się cudów. Wiedział, że będą musieli spędzić dobrą godzinę w jednym pomieszczeniu, sami, przy jednym kociołku... Jakby dzielenie tej samej szkoły nie było wystarczająco złe.