17-08-2021, 09:34 AM
Ślizgon niechętnie zatrzymał się o dwa kroki przed nią i zwrócił ku niej wzrok. Naprawdę nie mogli załatwić tego szybko i bezboleśnie? Najlepiej za pomocą możliwie najkrótszych komunikatów! Tak, chcę zatruć ci życie wspólnym projektem albo nie, odmawiam jakiejkolwiek współpracy. Dalej zakładając, że była zainteresowana pozytywną oceną, data i godzina. Dosłownie tyle by wystarczyło! Ale nie, musiała ciągnąć to w nieskończoność, jak typowa baba. Zadał jedno proste pytanie, a ona wywlekała niepotrzebnie kolejne pięć niepotrzebnych wątków o wspólnym motywie pod tytułem "nienawidzę cię" - z pełną wzajemnością. Dobrze, może troszeczkę sam ją sprowokował, ale z Biancą nie dało się rozmawiać inaczej. Nawet w czasie tego całego narzeczeństwa.
- Dobrze było interesować się czymkolwiek, prawda? Człowiek pozbawiony zainteresowań brzmi dosyć przykro - tu również zmierzył ją krótko wzrokiem, na wypadek gdyby nie było jasne, że to właśnie ona była tym przykrym przypadkiem. Bo czym ona mogła się teraz interesować? Jak odstawić się na każde najmniejsze wydarzenie, czy spotkanie co najmniej tak, jakby wybierała się na bankiet? Nie było czym się chwalić.
- Wybacz, może faktycznie to, że zniżam się do poziomu rozmówcy jest pewnym błędem - odparł bez najmniejszego zawahania.
Wszelkie złośliwości przychodziły mu z łatwością, ale te dedykowane dla Gryfonki? Musiał powstrzymywać się, by nie wylać z siebie zbyt wielu na raz.
- Trochę za późno na tę troskę, nie sądzisz? Zresztą wystarczy mi żebyś to ty albo doczłapała się nad kociołek, albo rzuciła jasnym spierdalaj. A poplotkujesz z kimś, kto chce albo musi cię słuchać. W razie wątpliwości, nie jestem żadną z tych osób.
Oczywiście każda z jej złośliwości była absolutnie jasna i doskonale wiedział do czego pije... Wiele kosztowało go, aby nie dać się sprowokować, choć nie zdradzał tego w żaden sposób, efektywnie i niezmiennie skrywając się za chłodem. Przecież nie będzie jakkolwiek naprowadzał na to, że powoli stawał się bezużyteczny w swojej rodzinie, że od ich rozstania wszystko wydawało się walić, a konkurencja w postaci licznego rodzeństwa wcale nie pomagała. Ale przecież był w trakcie naprawiania wszystkiego, co Bianca do tej pory zepsuła! Co więcej, tym razem nie było szans, aby się wtrąciła... Prawda?
- Dobrze było interesować się czymkolwiek, prawda? Człowiek pozbawiony zainteresowań brzmi dosyć przykro - tu również zmierzył ją krótko wzrokiem, na wypadek gdyby nie było jasne, że to właśnie ona była tym przykrym przypadkiem. Bo czym ona mogła się teraz interesować? Jak odstawić się na każde najmniejsze wydarzenie, czy spotkanie co najmniej tak, jakby wybierała się na bankiet? Nie było czym się chwalić.
- Wybacz, może faktycznie to, że zniżam się do poziomu rozmówcy jest pewnym błędem - odparł bez najmniejszego zawahania.
Wszelkie złośliwości przychodziły mu z łatwością, ale te dedykowane dla Gryfonki? Musiał powstrzymywać się, by nie wylać z siebie zbyt wielu na raz.
- Trochę za późno na tę troskę, nie sądzisz? Zresztą wystarczy mi żebyś to ty albo doczłapała się nad kociołek, albo rzuciła jasnym spierdalaj. A poplotkujesz z kimś, kto chce albo musi cię słuchać. W razie wątpliwości, nie jestem żadną z tych osób.
Oczywiście każda z jej złośliwości była absolutnie jasna i doskonale wiedział do czego pije... Wiele kosztowało go, aby nie dać się sprowokować, choć nie zdradzał tego w żaden sposób, efektywnie i niezmiennie skrywając się za chłodem. Przecież nie będzie jakkolwiek naprowadzał na to, że powoli stawał się bezużyteczny w swojej rodzinie, że od ich rozstania wszystko wydawało się walić, a konkurencja w postaci licznego rodzeństwa wcale nie pomagała. Ale przecież był w trakcie naprawiania wszystkiego, co Bianca do tej pory zepsuła! Co więcej, tym razem nie było szans, aby się wtrąciła... Prawda?