17-08-2021, 08:10 PM
Od czasów Humberta Humberta była wręcz paranoiczką; nastawiona na odbiór wszelkich potencjalnie negatywnych sygnałów musiała wychwycić zmianę w Raphaelu. Coś się w nim zmieniło - nie była pewna co, jednak... Podskórnie wyczuła zmianę. Albo może zobaczyła coś, czego świadomość nie potrafiła w jasny sposób zarejestrować, choć podświadomość to wychwyciła. W każdym razie Oriane poczuła jak spinają się mięśnie karku wraz z barkami, jak krew odrobinę przyspiesza natleniając mózg ze zdwojoną siłą. Czyżby potencjalny narzeczony miał jakąś ukrytą złą intencję, której ślad się ujawnił? Czy może uderzyła go krytyka Hogwartu bardziej niż przypuszczała? Jeżeli tak właśnie było musiała o tym wiedzieć; potrzebowała mieć w przyszłym mężu partnera, nie widownię. Potrzebowała osoby przy której czasem będzie mogła zarzucić perfekcję i być swobodna: czasem chora, czasem zmęczona, czasem zwyczajnie poirytowana.
Jeżeli udawał otwartość umysłu jak niby łatwiej by było przełamać aktorską grę niż wprawić w ruch odziedziczony urok magicznego stworzenia? Niesione przezeń rozkojarzenie w parze z nagłą bezmyślnością złamią skupienie na podtrzymaniu maski w parę jedynie chwil. Tak więc skupiła się odrobinę mocniej na swojej czarowności; ciało wiedziało co robić tak samo jak dziedziczna magia. Nie na darmo bardziej była wilą niż czarownicą dzięki dwóm pokoleniom czystej wilowatej krwi wplecionej ciasno w krew Boleynowską.
- Czyżbyś zachowywał najlepszą Londyńską restaurację w tajemnicy z nadzieją na kolejne spotkanie? - Zaśmiała się cicho, niemal samym wydechem, kokieteryjnie zerkając ku młodemu mężczyźnie spod rzęs i, niby w bezmyślnym odruchu, przesuwając wierzchem palca od czubka brody po połowę długości szyi.
Tak, drogi chłopcze, pozwól sobie pomyśleć o tym, że dziewczyna dotyka samej siebie; pozwól sobie patrzeć. Aby przedłużyć chwilę Oriane wsunęła w usta kolejny koreczek, niesymetrycznie uśmiechnięta jak lisiczka-szachrajka. Odłożywszy wykałaczkę na talerz przerwała swoje aktywne wilowate wpływy, co zapewne oczyściło nieco umysł nie tylko Raphaela ale i pobliskich osób interesujących się kobietami.
Pozwoliła ciszy trwać; pozwoliła Raphaelowi skupić się na nowo, wykorzystując ostatni koreczek jako wymówkę dla milczenia. Z lekkim przechyleniem głowy zastanawiała się o co następnie zahaczyć. Stała bowiem na rozstaju dróg, jeśli szło o temat rozmowy, i obie drogi zdawały się być ważne. Jedna lżejsza, druga bardziej za to związana z sytuacją...
Hm. Zdecydowała, że zanim zdecyduje, pozwoli mu odpowiedzieć na jej żartobliwy zarzut. Może odpowiedź pozwoli zgadnąć jak Raph widzi ją w kontekście biznesowo-małżeńskim - a to zdecydowanie będzie drogowskazem.
Jeżeli udawał otwartość umysłu jak niby łatwiej by było przełamać aktorską grę niż wprawić w ruch odziedziczony urok magicznego stworzenia? Niesione przezeń rozkojarzenie w parze z nagłą bezmyślnością złamią skupienie na podtrzymaniu maski w parę jedynie chwil. Tak więc skupiła się odrobinę mocniej na swojej czarowności; ciało wiedziało co robić tak samo jak dziedziczna magia. Nie na darmo bardziej była wilą niż czarownicą dzięki dwóm pokoleniom czystej wilowatej krwi wplecionej ciasno w krew Boleynowską.
- Czyżbyś zachowywał najlepszą Londyńską restaurację w tajemnicy z nadzieją na kolejne spotkanie? - Zaśmiała się cicho, niemal samym wydechem, kokieteryjnie zerkając ku młodemu mężczyźnie spod rzęs i, niby w bezmyślnym odruchu, przesuwając wierzchem palca od czubka brody po połowę długości szyi.
Tak, drogi chłopcze, pozwól sobie pomyśleć o tym, że dziewczyna dotyka samej siebie; pozwól sobie patrzeć. Aby przedłużyć chwilę Oriane wsunęła w usta kolejny koreczek, niesymetrycznie uśmiechnięta jak lisiczka-szachrajka. Odłożywszy wykałaczkę na talerz przerwała swoje aktywne wilowate wpływy, co zapewne oczyściło nieco umysł nie tylko Raphaela ale i pobliskich osób interesujących się kobietami.
Pozwoliła ciszy trwać; pozwoliła Raphaelowi skupić się na nowo, wykorzystując ostatni koreczek jako wymówkę dla milczenia. Z lekkim przechyleniem głowy zastanawiała się o co następnie zahaczyć. Stała bowiem na rozstaju dróg, jeśli szło o temat rozmowy, i obie drogi zdawały się być ważne. Jedna lżejsza, druga bardziej za to związana z sytuacją...
Hm. Zdecydowała, że zanim zdecyduje, pozwoli mu odpowiedzieć na jej żartobliwy zarzut. Może odpowiedź pozwoli zgadnąć jak Raph widzi ją w kontekście biznesowo-małżeńskim - a to zdecydowanie będzie drogowskazem.
“Je peux résister à tout, sauf à la tentation”.