18-08-2021, 04:12 PM
Obawiała się w tej sytuacji dwóch rzeczy - albo że eliksir ostatecznie nie wybuchnie i Cavington będzie żył w przekonaniu, że wcale nie zrobiła tego specjalnie, a więc był nie tylko mądrzejszy, ale ona też była szczerze zainteresowana flirtem, czy spacerami z nim... Albo że chłopak w porę zauważy, że coś nie gra i okaże się, że Harper wcale nie była wystarczająco sprytna by go przechytrzyć. A jednak spróbowała. Szansa była zbyt idealna na utarcie nosa Ślizgonowi!
Choć obserwowała uważnie jego poczynania, starała się nie zdradzić mimiką własnych oczekiwań. Posłała mu jedynie miły (!) uśmiech, gdy angażował się w rozmowę o spacerze. Gdy jednak doszło do wybuchu, Harper miała ochotę krzyknąć triumfalnie i odtańczyć taniec zwycięstwa, ale jedynie zakryła usta trzymanym wciąż w ręce podręcznikiem, mierząc Cavingtona wzrokiem z wyraźnym zadowoleniem - nie musiał nawet widzieć całej jej twarzy, by dostrzec, że dokładnie tak miało być.
- Ups. Musiałam się pomylić. Sądziłam, że jestem w dobrych rękach i nie zrobisz nic głupiego z wywarem... - mówiąc to siląc się na chłodną neutralność, opuściła rękę z książką i założyła nogę na nogę przekrzywiając głowę. - Może następnym razem zajrzysz do podręcznika.
Swojego podręcznika... Chociaż Gryfonka zaczęła powoli wątpić, czy aby na pewno ma go przy sobie. Ktoś tak nieodpowiedzialny? Wszystkiego mogła się po nim przejmować.
- Jak dla mnie możesz tu być nawet nagi, niekoniecznie zrobi to na mnie jakkolwiek wrażenie... To znaczy, ani nie zdziwi mnie jeśli będziesz tak durny, czy tak zboczony, ani nie będzie tu jakiegoś pozytywnego zaskoczenia... - mówiąc to wskazała ruchem ręki na jego ciało.
Oczywiście troszkę przesadziła. Zdziwiłaby się, gdyby był tak głupi i tak zboczony, a co do jego wyglądu - przynajmniej w ubraniu - nic nie miała... Może poza tym, że wkurzała ją sama jego twarz ze względu na jasne skojarzenie z jego całokształtem.
- Evanesco - po ponownym wyciągnięciu różdżki, rzuciła sprawnie zaklęcie na kociołek, żeby opróżnić go do czysta, a następnie zsunęła się z ławki, by ponownie podejść do kociołka, a więc i bliżej Cavingtona. - To co, nie masz jeszcze dosyć durnych tekstów?
(kostka: 5)
Choć obserwowała uważnie jego poczynania, starała się nie zdradzić mimiką własnych oczekiwań. Posłała mu jedynie miły (!) uśmiech, gdy angażował się w rozmowę o spacerze. Gdy jednak doszło do wybuchu, Harper miała ochotę krzyknąć triumfalnie i odtańczyć taniec zwycięstwa, ale jedynie zakryła usta trzymanym wciąż w ręce podręcznikiem, mierząc Cavingtona wzrokiem z wyraźnym zadowoleniem - nie musiał nawet widzieć całej jej twarzy, by dostrzec, że dokładnie tak miało być.
- Ups. Musiałam się pomylić. Sądziłam, że jestem w dobrych rękach i nie zrobisz nic głupiego z wywarem... - mówiąc to siląc się na chłodną neutralność, opuściła rękę z książką i założyła nogę na nogę przekrzywiając głowę. - Może następnym razem zajrzysz do podręcznika.
Swojego podręcznika... Chociaż Gryfonka zaczęła powoli wątpić, czy aby na pewno ma go przy sobie. Ktoś tak nieodpowiedzialny? Wszystkiego mogła się po nim przejmować.
- Jak dla mnie możesz tu być nawet nagi, niekoniecznie zrobi to na mnie jakkolwiek wrażenie... To znaczy, ani nie zdziwi mnie jeśli będziesz tak durny, czy tak zboczony, ani nie będzie tu jakiegoś pozytywnego zaskoczenia... - mówiąc to wskazała ruchem ręki na jego ciało.
Oczywiście troszkę przesadziła. Zdziwiłaby się, gdyby był tak głupi i tak zboczony, a co do jego wyglądu - przynajmniej w ubraniu - nic nie miała... Może poza tym, że wkurzała ją sama jego twarz ze względu na jasne skojarzenie z jego całokształtem.
- Evanesco - po ponownym wyciągnięciu różdżki, rzuciła sprawnie zaklęcie na kociołek, żeby opróżnić go do czysta, a następnie zsunęła się z ławki, by ponownie podejść do kociołka, a więc i bliżej Cavingtona. - To co, nie masz jeszcze dosyć durnych tekstów?
(kostka: 5)