19-08-2021, 08:27 PM
Nawet jeśli pierwsze dni września tego roku były wyjątkowo trudne, to nie zamierzał pogrążać się w ponurych nastrojach i melancholii, bo i jaki byłby z tego pożytek? Może i podróż nie przebiegła tak bezproblemowo, jak sobie zakładał, a następnie musiał znieść dość ciężką pełnię, ale nie znaczyło to, że chciał dać sobie za dużo czasu na regenerację.
Po powrocie do zamku próbował nadrobić jakiś materiał z zeszłego roku, ale przez pierwsze dwa dni było to wręcz niemożliwe. Miał jednak szczerą nadzieję, że po weekendzie będzie lepiej, bo też i na poniedziałek umówił się na wspólną naukę z Biancą. Zgodził się bez wahania na jej propozycję, nawet jeśli obawiał się mieć wiele trudności w praktycznym opanowaniu Patronusa. Im wyższa poprzeczka na początku roku, tym lepiej!
Niedziela niespodziewanie trochę poprawiła mu nastrój, więc kolejny tydzień zaczął z większą ilością energii, niż się spodziewał. Nadal niekoniecznie chętnie przebywał wśród ludzi i wciąż nie mógł w pełni skupić się na nauce, ale mimo wszystko czuł się lepiej, niż sam zakładał.
Na umówione miejsce przyszedł jak zwykle przed czasem, ale jak się okazało nie był wcale pierwszy. Już po wejściu do pomieszczenia poczuł zapach perfum Bianci i nie musiał się rozglądać, żeby odnaleźć ją wzrokiem. Uśmiechnął się subtelnie i zamknął za sobą drzwi z cichym trzaskiem.
- Musisz naprawdę poważnie podchodzić do nauki Patronusa, skoro przyszłaś tu tyle przed czasem. - Nie oceniał, ani nic jej nie zarzucał, ot, zagadnął przyjaźnie i w zadowoleniu, że ją widzi. - Jak ci minął dzień? - Podszedł do parapetu i przysiadł obok, zostawiając między nimi tyle przestrzeni, żeby nie poczuła się niekomfortowo. O ile w ogóle czułaby się niekomfortowo w jego towarzystwie, niejednokrotnie wtargnął w jej przestrzeń osobistą... cóż, intensywnie. Za jej zgodą, a nawet zachętą!
Zdecydowanie wyglądał lepiej, niż jak ostatnio rozmawiali. Wciąż miał blednące cienie pod oczami i nie emanował taką ilością energii, jak przez większość miesiąca, ale jednak tym razem zmęczenie nie odzwierciedlało się aż tak bardzo w spojrzeniu, uśmiechał się i nie był blady.
Po powrocie do zamku próbował nadrobić jakiś materiał z zeszłego roku, ale przez pierwsze dwa dni było to wręcz niemożliwe. Miał jednak szczerą nadzieję, że po weekendzie będzie lepiej, bo też i na poniedziałek umówił się na wspólną naukę z Biancą. Zgodził się bez wahania na jej propozycję, nawet jeśli obawiał się mieć wiele trudności w praktycznym opanowaniu Patronusa. Im wyższa poprzeczka na początku roku, tym lepiej!
Niedziela niespodziewanie trochę poprawiła mu nastrój, więc kolejny tydzień zaczął z większą ilością energii, niż się spodziewał. Nadal niekoniecznie chętnie przebywał wśród ludzi i wciąż nie mógł w pełni skupić się na nauce, ale mimo wszystko czuł się lepiej, niż sam zakładał.
Na umówione miejsce przyszedł jak zwykle przed czasem, ale jak się okazało nie był wcale pierwszy. Już po wejściu do pomieszczenia poczuł zapach perfum Bianci i nie musiał się rozglądać, żeby odnaleźć ją wzrokiem. Uśmiechnął się subtelnie i zamknął za sobą drzwi z cichym trzaskiem.
- Musisz naprawdę poważnie podchodzić do nauki Patronusa, skoro przyszłaś tu tyle przed czasem. - Nie oceniał, ani nic jej nie zarzucał, ot, zagadnął przyjaźnie i w zadowoleniu, że ją widzi. - Jak ci minął dzień? - Podszedł do parapetu i przysiadł obok, zostawiając między nimi tyle przestrzeni, żeby nie poczuła się niekomfortowo. O ile w ogóle czułaby się niekomfortowo w jego towarzystwie, niejednokrotnie wtargnął w jej przestrzeń osobistą... cóż, intensywnie. Za jej zgodą, a nawet zachętą!
Zdecydowanie wyglądał lepiej, niż jak ostatnio rozmawiali. Wciąż miał blednące cienie pod oczami i nie emanował taką ilością energii, jak przez większość miesiąca, ale jednak tym razem zmęczenie nie odzwierciedlało się aż tak bardzo w spojrzeniu, uśmiechał się i nie był blady.