21-08-2021, 12:10 AM
Amity bez wątpienia również należała do osób nietypowych... W zupełnie inny sposób niż Miles, ale chyba można było powiedzieć, że była mu równa! Może nie była artystką, ale wierzenia oraz ogólne nastawienie do wszystkiego, co ją otaczało, zwyczajnie się wyróżniały. Problem w tym, że ta wzajemna dziwność wcale nie wskazywała na łatwe porozumienie. Gryfonka absolutnie nie wiedziała, o co chodzi chłopakowi. No dobrze, wspominał coś o malowaniu, ale co kryło się za tym tak naprawdę? Chodziło o to, że się z niej śmiał? Że to jakieś wygłupy? Czy raczej faktycznie chodziło o malowanie i może powinno jej to schlebiać? Tylko dlaczego miałby chcieć ją malować? Ani nie znali się za dobrze - właściwie ona nie wiedziała o nim praktycznie nic - ani nie czuła się wystarczająco wyjątkowa, by ktokolwiek mógł chcieć dobrowolnie upamiętnić ją na płótnie. A może nawet fajnie byłoby mieć podobny obraz! Tylko może... Może nie namalowany przez kogoś, kto za tobą lata i nie wiadomo jakie tak naprawdę ma zamiary.
Amity przemierzała właśnie korytarze, trzymając w ręce notes ze swoimi notatkami. Była na nich tak skupiona, że być może nieco za bardzo wyłączyła się ze świata zewnętrznego i napastujący ją chłopak zwyczajnie ją zaskoczył. Na tyle, że jej zapiski wypadły jej z rąk. Nawet próbowała przez chwilę złapać je w locie, jednak zeszyt jedynie żałośnie odbijał się chwilę od jej dłoni, by w końcu upaść na podłodze. Cóż, przynajmniej nie wiedziała nawet jaki mógłby być ból podobnych sytuacji, jeśli tylko byłaby mugolką, która upuszcza telefon...
Westchnęła patrząc na żałośnie leżący przed nią notes i - zaraz po zerknięciu na moment ku Milesowi - schyliła się, aby go podnieść.
- Hej... - mruknęła dopiero po chwili niezręcznej ciszy ze swojej strony.
Chętnie właśnie na tym zakończyłaby tę interakcję, ale w zasadzie nie chciała konfliktu z kimś, kogo prawdopodobnie miała widywać raz na jakiś czas... W ogóle nie chciała konfliktów! Czasem co prawda wychodziły same, gdy powiedziała o parę słów za dużo, ale wcale nie chciała źle, wyrażając swoje zdanie zbyt dobitnie!
- Nie, raczej nie ciężko... - odparła marszcząc przy tym brwi.
Och, gdyby tylko Villiers mógł wiedzieć, jak Amity podchodziła do nauki... Pierwszy tydzień szkoły to nic! Dopiero potem rozpoczną się wszystkie maratony zakuwania, dzięki którym będzie mogła być jedną z najlepszych osób na roku, a dzięki czemu będzie mogła czuć się... Wartościowa? Potrzebowała tego, sama dla siebie.
- Potrzebujesz pomocy, czy... Co?
Może był to głupi strzał i prawdopodobnie Miles nie do końca mógł zrozumieć, z czym chciała mu pomóc, ale miała na myśli naukę. W końcu chyba z jakiegoś powodu podjął ten temat, tak? Nieważne, że był starszy! I nieważne, że najchętniej odmówiłaby mu wszystkiego, a następnie uciekła w swoją stronę.
Amity przemierzała właśnie korytarze, trzymając w ręce notes ze swoimi notatkami. Była na nich tak skupiona, że być może nieco za bardzo wyłączyła się ze świata zewnętrznego i napastujący ją chłopak zwyczajnie ją zaskoczył. Na tyle, że jej zapiski wypadły jej z rąk. Nawet próbowała przez chwilę złapać je w locie, jednak zeszyt jedynie żałośnie odbijał się chwilę od jej dłoni, by w końcu upaść na podłodze. Cóż, przynajmniej nie wiedziała nawet jaki mógłby być ból podobnych sytuacji, jeśli tylko byłaby mugolką, która upuszcza telefon...
Westchnęła patrząc na żałośnie leżący przed nią notes i - zaraz po zerknięciu na moment ku Milesowi - schyliła się, aby go podnieść.
- Hej... - mruknęła dopiero po chwili niezręcznej ciszy ze swojej strony.
Chętnie właśnie na tym zakończyłaby tę interakcję, ale w zasadzie nie chciała konfliktu z kimś, kogo prawdopodobnie miała widywać raz na jakiś czas... W ogóle nie chciała konfliktów! Czasem co prawda wychodziły same, gdy powiedziała o parę słów za dużo, ale wcale nie chciała źle, wyrażając swoje zdanie zbyt dobitnie!
- Nie, raczej nie ciężko... - odparła marszcząc przy tym brwi.
Och, gdyby tylko Villiers mógł wiedzieć, jak Amity podchodziła do nauki... Pierwszy tydzień szkoły to nic! Dopiero potem rozpoczną się wszystkie maratony zakuwania, dzięki którym będzie mogła być jedną z najlepszych osób na roku, a dzięki czemu będzie mogła czuć się... Wartościowa? Potrzebowała tego, sama dla siebie.
- Potrzebujesz pomocy, czy... Co?
Może był to głupi strzał i prawdopodobnie Miles nie do końca mógł zrozumieć, z czym chciała mu pomóc, ale miała na myśli naukę. W końcu chyba z jakiegoś powodu podjął ten temat, tak? Nieważne, że był starszy! I nieważne, że najchętniej odmówiłaby mu wszystkiego, a następnie uciekła w swoją stronę.