21-08-2021, 11:20 AM
Chciałaby się oburzyć i powiedzieć, że przecież nikt nie reaguje w ten sposób - nikt nie wykazałby się taką spontaniczną agresją w tej sytuacji! Ale przecież byłoby to kłamstwo... Nie była wcale tak daleko od podobnego odruchu, a oboje wiedzieli, że chociaż na co dzień była nastawiona niesamowicie pacyfistycznie, samoobrona to zupełnie inny temat.
Uśmiechnęła się lekko i przewróciła więc oczami.
- Dobra, okej, tym razem masz szczęście. Tym razem - obróciła to zgrabnie w żart, odgrażając mu się tym samym palcem.
Nie to, żeby miała coś przeciwko tego typu zaskoczeniom... Właściwie było to dosyć urocze, zwłaszcza w wykonaniu Romilly'ego, który jeszcze w zeszłym roku bardzo próbował brutalnie zamordować ją wzrokiem.
Uniosła brwi, kiedy tylko sięgnął do torby i na moment otworzyła oczy szerzej, kiedy tylko przypomniała sobie o czymś ważnym.
- O kurwa, muszę ci oddać książkę! - wypaliła na chwilę ignorując pachnącą ciastkami torebkę, którą wyciągnął ku niej.
Na moment nawet obróciła się do niego bokiem, jakby miała zamiar pobiec do dormitorium. Wcale nie dlatego, że było to coś pilnego - przecież nie przetrzymywała jej tak długo. Problem polegał na tym, że sama siebie znała wystarczająco, by spodziewać się, że jeśli nie załatwi tego jeszcze w tym tygodniu, zapomni na zawsze, a książka zarośnie warstwą kurzu gdzieś w dormitorium... Albo może schowa się pod jakimś swetrem, czy stosem papierów? W każdym razie przepadłaby na długo! I o ile później bibliotekarz mógł ścigać ją, o tyle wcale nie chciała robić podobnych problemów Ślizgonowi.
Jednak sam gest oraz towarzyszący mu zapach sprawiły, że została, obracając się ponownie przodem do niego i spuszczając pytający wzrok na torebkę, którą zaraz przyjęła i od razu zajrzała do środka.
- O, wow, skąd masz?
Szczerze mówiąc nie spodziewała się, by sam upiekł coś takiego... Z drugiej strony nie przypominała sobie, by podobne ciastka pojawiły się kiedyś na stole podczas któregokolwiek z posiłków, więc czy mogły to być skrzaty? W dodatku torebka była tak cieplutka, że bez zastanowienia przytuliła ją też do piersi.
Uśmiechnęła się lekko i przewróciła więc oczami.
- Dobra, okej, tym razem masz szczęście. Tym razem - obróciła to zgrabnie w żart, odgrażając mu się tym samym palcem.
Nie to, żeby miała coś przeciwko tego typu zaskoczeniom... Właściwie było to dosyć urocze, zwłaszcza w wykonaniu Romilly'ego, który jeszcze w zeszłym roku bardzo próbował brutalnie zamordować ją wzrokiem.
Uniosła brwi, kiedy tylko sięgnął do torby i na moment otworzyła oczy szerzej, kiedy tylko przypomniała sobie o czymś ważnym.
- O kurwa, muszę ci oddać książkę! - wypaliła na chwilę ignorując pachnącą ciastkami torebkę, którą wyciągnął ku niej.
Na moment nawet obróciła się do niego bokiem, jakby miała zamiar pobiec do dormitorium. Wcale nie dlatego, że było to coś pilnego - przecież nie przetrzymywała jej tak długo. Problem polegał na tym, że sama siebie znała wystarczająco, by spodziewać się, że jeśli nie załatwi tego jeszcze w tym tygodniu, zapomni na zawsze, a książka zarośnie warstwą kurzu gdzieś w dormitorium... Albo może schowa się pod jakimś swetrem, czy stosem papierów? W każdym razie przepadłaby na długo! I o ile później bibliotekarz mógł ścigać ją, o tyle wcale nie chciała robić podobnych problemów Ślizgonowi.
Jednak sam gest oraz towarzyszący mu zapach sprawiły, że została, obracając się ponownie przodem do niego i spuszczając pytający wzrok na torebkę, którą zaraz przyjęła i od razu zajrzała do środka.
- O, wow, skąd masz?
Szczerze mówiąc nie spodziewała się, by sam upiekł coś takiego... Z drugiej strony nie przypominała sobie, by podobne ciastka pojawiły się kiedyś na stole podczas któregokolwiek z posiłków, więc czy mogły to być skrzaty? W dodatku torebka była tak cieplutka, że bez zastanowienia przytuliła ją też do piersi.