21-08-2021, 08:54 PM
Faktycznie to byłoby normalne gdyby poleciała, generalnie chaos był dla niej naturalny. Nie miałby pewnie nawet nic przeciwko i miałby na uwadze, że mowa o Saoirse, gdyby nie to, że akurat tym razem miał zadanie, questa bardzo ważnego. I to nie tak, że jej miałbyb nawet za złe, zwyczajnie sfrustrowałby się zadaniem trudniejszym niż zakładał.
- Tak. - Odpowiedział spokojnie, chociaż słychać było dumę w jego głosie. Pokiwał głową, zgadzając się z nią w pełni. - Wiem. Jestem łakomy, ale zwykle mnie też jakoś nie zachwycają. Wolę takie swoje. Znaczy z moich stron, nie tylko moje moje, ale na przykład nasza gospodyni robi bardzo dobre.
Chociaż nigdy jej tego nie pamiętał, a przynajmniej nie kojarzył. Może czas było docenić starania tej biednej kobiety urabiającej się dla bandy surowych zgredów? Chociaż w zasadzie ona sama pasowała do nich dość dobrze, więc może lepiej się nie wychylać żeby nie podłapała tego przeciwko niemu... Nie wiedział jak by mogła, ale ktokolwiek mieszkał z nimi w domu, czy przebywał często, nie był godny zaufania, kropka.
Patrzył się jak zajada od razu pierwsze z brzega ciastko, a gdy tylko nie tylko pochwaliła na głos, ale i wyraźnie zaczęła z ochotą jeść więcej, sprawiło mu to znacznie więcej radości i satysfakcji niż przypuszczał, że mogłoby. Ba, na tyle się rozpromienił, że choć mimicznie jedynie odrobinę poszerzył mu się uśmiech, a oczy nieco zabłysły radością, wizualnie widać było jak blalde policzki nabrały rumieńców, a włosy jakby uniosły się w miękkie fale, jaśniejąc wyraźnie. Był szczęśliwy i sprawiając jej teraz radość i przyjemność, zapragnął robić to częściej. Może niekoniecznie zasypywać ją toną ciastek, ale po prostu zaskakiwać większą ilością rzeczy. Tak żeby wiedziała, że jest ważna.
- W domu często sam piekę albo gotuję. - Przyznał pogodnie, nawet w tym wszystkim nie dąsając się o uwagę Saoirse. - Całkiem lubię, chociaż matka zwykle narzeka, że mamy od tego ludzi. Ale jak sam zrobię, przynajmniej na pewno będzie smakowało, plus wiem, że nie będą zatrute.
Mówił to z rozbawieniem, niby żartem, ale w zasadzie było w tym trochę prawdy...
- Tak. - Odpowiedział spokojnie, chociaż słychać było dumę w jego głosie. Pokiwał głową, zgadzając się z nią w pełni. - Wiem. Jestem łakomy, ale zwykle mnie też jakoś nie zachwycają. Wolę takie swoje. Znaczy z moich stron, nie tylko moje moje, ale na przykład nasza gospodyni robi bardzo dobre.
Chociaż nigdy jej tego nie pamiętał, a przynajmniej nie kojarzył. Może czas było docenić starania tej biednej kobiety urabiającej się dla bandy surowych zgredów? Chociaż w zasadzie ona sama pasowała do nich dość dobrze, więc może lepiej się nie wychylać żeby nie podłapała tego przeciwko niemu... Nie wiedział jak by mogła, ale ktokolwiek mieszkał z nimi w domu, czy przebywał często, nie był godny zaufania, kropka.
Patrzył się jak zajada od razu pierwsze z brzega ciastko, a gdy tylko nie tylko pochwaliła na głos, ale i wyraźnie zaczęła z ochotą jeść więcej, sprawiło mu to znacznie więcej radości i satysfakcji niż przypuszczał, że mogłoby. Ba, na tyle się rozpromienił, że choć mimicznie jedynie odrobinę poszerzył mu się uśmiech, a oczy nieco zabłysły radością, wizualnie widać było jak blalde policzki nabrały rumieńców, a włosy jakby uniosły się w miękkie fale, jaśniejąc wyraźnie. Był szczęśliwy i sprawiając jej teraz radość i przyjemność, zapragnął robić to częściej. Może niekoniecznie zasypywać ją toną ciastek, ale po prostu zaskakiwać większą ilością rzeczy. Tak żeby wiedziała, że jest ważna.
- W domu często sam piekę albo gotuję. - Przyznał pogodnie, nawet w tym wszystkim nie dąsając się o uwagę Saoirse. - Całkiem lubię, chociaż matka zwykle narzeka, że mamy od tego ludzi. Ale jak sam zrobię, przynajmniej na pewno będzie smakowało, plus wiem, że nie będą zatrute.
Mówił to z rozbawieniem, niby żartem, ale w zasadzie było w tym trochę prawdy...
"The echo, as wide as the equator,
Travels through a world of built up anger-
Too late to pull itself together now."
Travels through a world of built up anger-
Too late to pull itself together now."