23-08-2021, 03:15 PM
Nikt nie musiał jej mówić, kiedy Meredith miała zły humor. Nawet za bardzo nie musiała się z nią widzieć, a doskonale o tym wiedziała! (Choć w tym wypadku akurat spojrzenie na nią na zaklęciach wystarczało.) Taka była magia bliźniaczek najwidoczniej, a aby ją podtrzymać, należało natychmiast zareagować. A najlepiej – utuczyć siostrę pocieszającym ciastem!
Bez głębszego zastanowienia, co dokładnie zrobi, ani tym bardziej jak to zrobi, poprosiła Merry, aby spotkały się po jej lekcjach, a za moment zniknęła. Siostra dzisiaj miała naprawdę łatwy do przełknięcia dzień – musiała przyjść tylko na pierwszą lekcję, a potem mogła paść spać dalej – ale w przypadku Sky było zupełnie inaczej. Plan lekcji miała podziurawiony jak ser szwajcarski, ale to nie szkodziło! Nawet to nie zepsuło jej zapału!
Uciekła czym prędzej do kuchni, gdzie zaszyła się na dobrą godzinę. Na początek myślała razem ze skrzatami, co mogłaby zrobić, a kiedy już zdecydowała, zabrała się za zbieranie, układanie, a następnie dodawanie składników. Oczywiście, że nie zdążyła wszystkiego zrobić, zanim będzie musiała pobiec na OPCM, ale skrzaty obiecały przypilnować, aby nic się nie zaschło i wszystko zachowało swoją świeżość. Zaraz po lekcji wróciła do kuchni i to tam zjadła swój lunch, aby móc dokończyć ciasto.
Zdecydowała się na sernik królewski z odrobinką posiekanej czekolady. Była pewna, że doda mu słodkości i będzie jeszcze bardziej niepowtarzalny. Na wszelkie smutki zawsze w końcu najlepsza jest czekolada, prawda?
Zmieszała odpowiednie składniki, wyłożyła kakaowy spód, ułożyła na nim masę serową, a następnie pokruszyła umiejętnie wierzch. I ciasto udało się do pieca na prawie dobrą godzinę. Pachniało wręcz niesamowicie, ale Sky wręcz ostatkami silnej woli zmusiła się do tego, aby nie skubnąć choćby kawałeczka. Dodała jeszcze na wierzch starte kawałki czekolady i dała je skrzatom, aby schłodziły gotowe ciasto, po czym pobiegła jeszcze na mugoloznawstwo. Po nim dosłownie popędziła do dormitorium, aby zrzucić z siebie torbę i założyć nareszcie coś normalnego, a następnie pobiegła do kuchni.
Co za szalony dzień! Jeszcze przez chwilę łapała oddech, kiedy skrzaty dawały jej piękny, schłodzony serniczek, dwa talerzyki, nóż do ciasta oraz widelczyki, żeby było czym je zjeść. Stwierdziwszy jednak, że wszystkiego jest za dużo, aby była w stanie wszystko unieść w dłoniach, machnęła różdżką, wypowiadając krótkie Locomotor, a ku jej uciesze wszystkie rzeczy (poza serniczkiem, który znajdował się w dłoniach!) poderwały się w powietrze, aby pofrunąć za Sky, która już pędziła na spotkanie z siostrą.
Na szczęście nie musiała biec zbyt daleko (jak na kucharkę miała naprawdę niesamowitą kondycję!), kiedy natknęła się na siostrę. Nadal wydawała jej się dziwnie przygnębiona, a może lekko zdenerwowana. Nieważne, co to było, zatrzymała się tuż przed nią z szerokim uśmiechem, podsuwając jej prawie pod nos brytfankę z cudownym ciastem.
— Widziałam, że jesteś dzisiaj zupełnie nie w sosie, więc upiekłam nam ciasto – rzuciła z uśmiechem. – Jest na nim trochę czekolady. Nie ma lepszego przepisu na poprawę humoru niż ciasto z czekoladą.
Miała nadzieję, że naprawdę tak było. I że będzie też tym razem.