23-08-2021, 09:53 PM
Faktycznie mieli. W zasadzie, Yannis coś kojarzył, że Lucas też nie miał matki, ale szczerze było to raczej coś "jak przez mgłę" i nie znał absolutnie żadnych szczegółów. Zresztą, raczej sam unikał na trzeźwo takich tematów, bo wiedział jak łatwo sam się nakręca i zaraz unosi się w emocjach odnośnie jego własnej sytuacji. Nie potrzebował tego, starczyło, że i tak poświęcał temu większość swojej energii, że żył w zasadzie tym "wypadkiem" i czuł bardzo mocno, że nikt go nie byłby w stanie zrozumieć. Że każdy, kto by znał całą historię, powiedziałby to samo, co jego brat i ojciec, że napyta sobie biedy i powinien odpuścić, przyjąć na klatę, że tak się stało jak się stało, bo "nic to i tak nie zmieni". Ale jego zdaniem nie mieli racji. Dla niego to wiele zmieniało i miał dość ciągłego tłumaczenia dlaczego.
Spojrzał na ich małe stanowisko kiedy Lucas na nie pokazał, wydając po tym ciche "oh!" radości kiedy ponownie zobaczył winogrona, o jakich zapomniał. Owocki! Więc zznowu zaczął wcinać zupełnie jak dziecko czekoladki.
- Ale nie jest złe, tylko chyba czasem dziwne. - Powiedział z pełną buzią, chociaż przynajmniej zakrył usta dłonią. Przełknął zaraz, choć już w dłoni miał kolejne kulki winogronowe.
- U mnie raczej chcą cię zmusić żebyś miał dobry czas, a jak nie masz, to musisz się zamknąć i przynajmniej się nie wychylać - wyjaśnił spokojnie, trochę z rozbawieniem zakrawającym na pożałowanie. Ale ta cała szopka była taka chujowa...
- Wydaje mi się, że poza samą wigilią, jest całkiem fajna magia. Chociaż wolę spacerować i po prostu doceniać wszystko sam ze sobą. Raz piłem taką gorącą herbatę z goździkami i pomarańczą, absolutnie najlepsza, kiedyś musimy iść. Nawet w zimę może w Hogsmeade będzie.
Już miał plan i się podjarał, gotów był teraz zaraz iść na grzany cydr, gdyby nie to, że było lato, byli pijani i nie było wyjścia do Hogsmeade. Wiele przeszkód... Ale kiedyś chętnie!
- Nie skąd! - Odparował od razu, wytykając go palcem, mimo że zaśmiał się od razu ze szczerym rozbawieniem. Zaraz jednak skinął głową. - No dobra, chyba że tak. Znaczy dostajesz coś innego niż zjeby.
Posłał mu wesoły, krótki uśmieszek łobuza, widać nie czując się z tym źle. Był zołzą, możliwe. No i dobra! Lucas trochę też był. Uniósł zato brwi w zaskoczeniu, nieznacznie odchylajac się w siadzie na wybuch Lucasa. Damn, musiało mocno to w nim siedzieć. W nim też siedziało, ale jakoś nie spodziewał się takiej reakcji i zaraz parsknął nieopanowanym śmiechem. Fakt, że po alkoholu był strasznie chichotliwy, może dlatego zamiast tylko parsknąć, nie mógł przestać się z niego zaśmiewać - nie prześmiewczo, serdecznie, ale naprawdę go to rozbawiło! Nie wiedział co dokładnie. Ale coś...
- Wow, you suffered much. - Zauważył ze śmiechem. Chciał zaszpanować winogronem, podrzucając go i próbując złapać w usta, ale to odbiło się od jego czoła i pokulało gdzieś na bok. Fail. Popatrzył za nim karcąco. - ... Anyways. - Spojrzał na Lucasa. - Tak, to nie był może najlepszy pomysł, na jaki wpadłem. Ale miał potencjał!
Spojrzał na ich małe stanowisko kiedy Lucas na nie pokazał, wydając po tym ciche "oh!" radości kiedy ponownie zobaczył winogrona, o jakich zapomniał. Owocki! Więc zznowu zaczął wcinać zupełnie jak dziecko czekoladki.
- Ale nie jest złe, tylko chyba czasem dziwne. - Powiedział z pełną buzią, chociaż przynajmniej zakrył usta dłonią. Przełknął zaraz, choć już w dłoni miał kolejne kulki winogronowe.
- U mnie raczej chcą cię zmusić żebyś miał dobry czas, a jak nie masz, to musisz się zamknąć i przynajmniej się nie wychylać - wyjaśnił spokojnie, trochę z rozbawieniem zakrawającym na pożałowanie. Ale ta cała szopka była taka chujowa...
- Wydaje mi się, że poza samą wigilią, jest całkiem fajna magia. Chociaż wolę spacerować i po prostu doceniać wszystko sam ze sobą. Raz piłem taką gorącą herbatę z goździkami i pomarańczą, absolutnie najlepsza, kiedyś musimy iść. Nawet w zimę może w Hogsmeade będzie.
Już miał plan i się podjarał, gotów był teraz zaraz iść na grzany cydr, gdyby nie to, że było lato, byli pijani i nie było wyjścia do Hogsmeade. Wiele przeszkód... Ale kiedyś chętnie!
- Nie skąd! - Odparował od razu, wytykając go palcem, mimo że zaśmiał się od razu ze szczerym rozbawieniem. Zaraz jednak skinął głową. - No dobra, chyba że tak. Znaczy dostajesz coś innego niż zjeby.
Posłał mu wesoły, krótki uśmieszek łobuza, widać nie czując się z tym źle. Był zołzą, możliwe. No i dobra! Lucas trochę też był. Uniósł zato brwi w zaskoczeniu, nieznacznie odchylajac się w siadzie na wybuch Lucasa. Damn, musiało mocno to w nim siedzieć. W nim też siedziało, ale jakoś nie spodziewał się takiej reakcji i zaraz parsknął nieopanowanym śmiechem. Fakt, że po alkoholu był strasznie chichotliwy, może dlatego zamiast tylko parsknąć, nie mógł przestać się z niego zaśmiewać - nie prześmiewczo, serdecznie, ale naprawdę go to rozbawiło! Nie wiedział co dokładnie. Ale coś...
- Wow, you suffered much. - Zauważył ze śmiechem. Chciał zaszpanować winogronem, podrzucając go i próbując złapać w usta, ale to odbiło się od jego czoła i pokulało gdzieś na bok. Fail. Popatrzył za nim karcąco. - ... Anyways. - Spojrzał na Lucasa. - Tak, to nie był może najlepszy pomysł, na jaki wpadłem. Ale miał potencjał!