23-08-2021, 10:44 PM
No... No tak... Dobrze... Niech on polega na kciukach... A ona bardzo chętnie by się ulotniła.
Początkowo nie wiedziała nawet jak na to zareagować, dlatego niemrawo uniosła kciuk wolnej ręki w górę. Tak, wiedziała, że nie tak trzyma się kciuki, nie o to chodziło! Potrzebowała po prostu tego niemego "okej", kiedy nie mogła wyjść z zaskoczenia, że to jest ta duma świata czarodziejskiego. Ba! Jego przyszłość. Naprawdę nie oceniała ludzi ze względu na pochodzenie, ale to właśnie ci z rodów robili wokół siebie tyle szumu, tak się wszystkim szczycili, a ona w tym wszystkim dostrzegała coraz więcej fałszu... Oto stała przed nią duma rodu Villiers. Chłopak, który teraz nie mógł przestać jej napastować - choć jej zdaniem wystarczająco wyraźnie się wycofywała - a za parę lat poślą go do jakiegoś Ministerstwa i... I co? Nic! To była ich przyszłość! I to wydawało się jakieś bolesne...
Przez chwilę szła tak przed nim, krzywiąc się lekko, jednak już na koniec pierwszego zdania zatrzymała się z niedowierzaniem wymalowanym na twarzy.
- Z czym ty mi pomożesz?
Niech chłopak nauczy się wstawać rano, a nie rzuca się do pomagania! To on potrzebował pomocy! Mnóstwo pomocy. I to jak najszybciej. Czy on aby nie był na ostatnim roku?
Z drugiej strony szczerze sądziła, że fajnie byłoby mieć coś podobnego... Może sztuka nie była jej mocną stroną, ale zdecydowanie doceniała jej każdą dziedzinę. Właściwie zgodziłaby się! Gdyby tylko miała pewność, że nie nabija się z niej, miała do niego wystarczająco dużo zaufania i gdyby nie stracił w jej oczach aż tyle podczas tej krótkiej rozmowy.
I jeszcze może jedna rzecz chodziła jej po głowie... Przed jej wygłoszeniem zmarszczyła lekko brwi.
- Ale to nie dosyć dziwne? Wieszanie obrazów, które przedstawiają ciebie? Na swojej ścianie? Żeby patrzeć na nie codziennie?
Początkowo nie wiedziała nawet jak na to zareagować, dlatego niemrawo uniosła kciuk wolnej ręki w górę. Tak, wiedziała, że nie tak trzyma się kciuki, nie o to chodziło! Potrzebowała po prostu tego niemego "okej", kiedy nie mogła wyjść z zaskoczenia, że to jest ta duma świata czarodziejskiego. Ba! Jego przyszłość. Naprawdę nie oceniała ludzi ze względu na pochodzenie, ale to właśnie ci z rodów robili wokół siebie tyle szumu, tak się wszystkim szczycili, a ona w tym wszystkim dostrzegała coraz więcej fałszu... Oto stała przed nią duma rodu Villiers. Chłopak, który teraz nie mógł przestać jej napastować - choć jej zdaniem wystarczająco wyraźnie się wycofywała - a za parę lat poślą go do jakiegoś Ministerstwa i... I co? Nic! To była ich przyszłość! I to wydawało się jakieś bolesne...
Przez chwilę szła tak przed nim, krzywiąc się lekko, jednak już na koniec pierwszego zdania zatrzymała się z niedowierzaniem wymalowanym na twarzy.
- Z czym ty mi pomożesz?
Niech chłopak nauczy się wstawać rano, a nie rzuca się do pomagania! To on potrzebował pomocy! Mnóstwo pomocy. I to jak najszybciej. Czy on aby nie był na ostatnim roku?
Z drugiej strony szczerze sądziła, że fajnie byłoby mieć coś podobnego... Może sztuka nie była jej mocną stroną, ale zdecydowanie doceniała jej każdą dziedzinę. Właściwie zgodziłaby się! Gdyby tylko miała pewność, że nie nabija się z niej, miała do niego wystarczająco dużo zaufania i gdyby nie stracił w jej oczach aż tyle podczas tej krótkiej rozmowy.
I jeszcze może jedna rzecz chodziła jej po głowie... Przed jej wygłoszeniem zmarszczyła lekko brwi.
- Ale to nie dosyć dziwne? Wieszanie obrazów, które przedstawiają ciebie? Na swojej ścianie? Żeby patrzeć na nie codziennie?