25-08-2021, 01:02 AM
Zanim zajęła miejsce siedzące obok Krukona, wygrzebała z własnego bagażu pudełeczko pełne winogron, bo przecież dużo przyjemnie spędza się czas na pogaduchach, jak ma się co przekąsić w międzyczasie. Zawsze można było wykorzystać taką przekąskę jako amunicję, żeby rzucić w rozmówce w rozbawieniu, czy coś! Poza tym, Aurora mogła jeść owoce non stop, przy byle okazji.
Akurat zamierzała do usadzenia tyłka, kiedy Kaia prychnęła i zasugerowała, że pikanterię to może poprosić do kolacji. Oho... Uniosła brwi w geście zaskoczenia, bo nie wiedziała skąd u Harris taka skwaszona mina.
- Jak to nie ma? Przecież i ty i Mickey mieszkacie w Londynie, nie? - Z tego o dobrze kojarzyła, to tak właśnie było. Plus znając zarówno Kaię, jak i Cavingtona i pamiętając jak bardzo się do siebie kleili pod koniec minionego roku szkolnego, zakładała że nie przepuszczą żadnej okazji do spotkań. I świrowania z dala od prefektów i nauczycieli. No, ona na pewno by takiej okazji nie przepuściła!
Za chwilę jednak tajemnica się wyjaśniła, Harris spuściła bombę "rozstanie", a Aurorze trochę opadła szczęka w zaskoczeniu.
- No way! Co się stało? Wyglądaliście na tak nierozłącznych w czerwcu! Wszystko okej? Znaczy nie jest okej, to jasne, ale to on cię zostawił? Mam mu skopać dupsko? Teddy, przygotuj różdżkę, idziemy rozprawić się z pewnym Ślizgonem! - Klepnęła siedzącego obok Krukona w ramię, jakby faktycznie zarządziła szarżę na Cavingtona. Wstała też z miejsca, ale nigdzie nie wyszła. W zamian zmieniła miejsce i usiadła tuż obok Kai, żeby złapać ją przyjaźnie pod ramię i móc przytulić jeśli zajdzie taka potrzeba. - Nic nie pisałaś w listach, chcesz o tym w ogóle rozmawiać? No wiesz, nie musimy, ale wolę wiedzieć czy mam go mordować wzrokiem, ignorować, czy co. - Z pewnością przynajmniej przez dwa dni będzie pamiętała o wrogim spojrzeniu w kierunku Mickey'ego, później... cóż, bawił ją na tyle i lubiła się z nim droczyć, więc pewnie nie będzie w stanie gniewać się długo. Ale naprawdę się postara na początku!
Akurat zamierzała do usadzenia tyłka, kiedy Kaia prychnęła i zasugerowała, że pikanterię to może poprosić do kolacji. Oho... Uniosła brwi w geście zaskoczenia, bo nie wiedziała skąd u Harris taka skwaszona mina.
- Jak to nie ma? Przecież i ty i Mickey mieszkacie w Londynie, nie? - Z tego o dobrze kojarzyła, to tak właśnie było. Plus znając zarówno Kaię, jak i Cavingtona i pamiętając jak bardzo się do siebie kleili pod koniec minionego roku szkolnego, zakładała że nie przepuszczą żadnej okazji do spotkań. I świrowania z dala od prefektów i nauczycieli. No, ona na pewno by takiej okazji nie przepuściła!
Za chwilę jednak tajemnica się wyjaśniła, Harris spuściła bombę "rozstanie", a Aurorze trochę opadła szczęka w zaskoczeniu.
- No way! Co się stało? Wyglądaliście na tak nierozłącznych w czerwcu! Wszystko okej? Znaczy nie jest okej, to jasne, ale to on cię zostawił? Mam mu skopać dupsko? Teddy, przygotuj różdżkę, idziemy rozprawić się z pewnym Ślizgonem! - Klepnęła siedzącego obok Krukona w ramię, jakby faktycznie zarządziła szarżę na Cavingtona. Wstała też z miejsca, ale nigdzie nie wyszła. W zamian zmieniła miejsce i usiadła tuż obok Kai, żeby złapać ją przyjaźnie pod ramię i móc przytulić jeśli zajdzie taka potrzeba. - Nic nie pisałaś w listach, chcesz o tym w ogóle rozmawiać? No wiesz, nie musimy, ale wolę wiedzieć czy mam go mordować wzrokiem, ignorować, czy co. - Z pewnością przynajmniej przez dwa dni będzie pamiętała o wrogim spojrzeniu w kierunku Mickey'ego, później... cóż, bawił ją na tyle i lubiła się z nim droczyć, więc pewnie nie będzie w stanie gniewać się długo. Ale naprawdę się postara na początku!