25-08-2021, 01:37 AM
W teatralnym niby-oburzeniu otworzyła szeroko usta i przysłoniła je drobinę dłonią, udając zszokowanie takim, a nie innym określeniem jej i Kai.
- Jak to nie jesteśmy? Krążą już o nas legendy! Pierwszaki zaczepiają nas na korytarzu i chcą wsłuchiwać historii z tego legendarnego szlabanu! Jesteśmy postrachem niewinności dzieciaków! - Nie mogła się powstrzymać i zachichotała rozbawiona, tym razem całkiem zasłaniając usta ręką, żeby przytłumić dźwięk. Po paru sekundach w końcu zamachała dłonią, jakby odganiała pozostałości rozbawienia, jak komara.
- Oho, a nie za wiele byś chciał? Oferta specjalna? Jeszcze ktoś pomyśli, że cię faworyzuję! Ale...! - Uniosła jeden palec wycelowany w sufit, tak dla podkreślenia ważności swoich kolejnych słów i skupienia uwagi Ethana. - Za drobną zachętę mogę być bardziej skora do rozpatrzenia tej prośby. - Palcem, który przed momentem celował w sklepienie, pacnęła kilkakrotnie swój nadstawiony w jego kierunku policzek, jasno sugerując, że domaga się buziaka.
- Lew? Lwica może by mnie przekonała, ale lew to leniwa buła, nawet nie poluje, wysyła samice! Za to widziałeś kiedyś wkurwionego borsuka? Oooo, kochany, nie chciałbyś takiego spotkać. Nawet jad kobry nie jest dla borsuczków śmiertelny. - I może ciągnęłaby swój wywód dalej, gdyby palec Ethana nie dźgnął jej delikatnie w bok, sugerując jakieś zmiany w jej wadze. - Obżarstwem? To chyba wy mieszkacie tak wysoko, żeby spalać te kalorie po obżarstwie... - Nie pozostając mu dłużną, złapała jego "boczek" w dwa palce, jakby faktycznie dopatrzyła się tam jakiegoś tłuszczyku.
- Prawie-hipogryf to Ethan Dubois. Nie wiem, czego ci brakuje, dawno nie sprawdzałam. - Posłała mu łobuzerskie spojrzenie okraszone szelmowskim uśmiechem. Och no, lubiła się z nim droczyć!
W międzyczasie zdążyli dotrzeć do drzwi wejściowych i teraz nieświadomie stali przy nich jak te kołki.
- Jak to nie jesteśmy? Krążą już o nas legendy! Pierwszaki zaczepiają nas na korytarzu i chcą wsłuchiwać historii z tego legendarnego szlabanu! Jesteśmy postrachem niewinności dzieciaków! - Nie mogła się powstrzymać i zachichotała rozbawiona, tym razem całkiem zasłaniając usta ręką, żeby przytłumić dźwięk. Po paru sekundach w końcu zamachała dłonią, jakby odganiała pozostałości rozbawienia, jak komara.
- Oho, a nie za wiele byś chciał? Oferta specjalna? Jeszcze ktoś pomyśli, że cię faworyzuję! Ale...! - Uniosła jeden palec wycelowany w sufit, tak dla podkreślenia ważności swoich kolejnych słów i skupienia uwagi Ethana. - Za drobną zachętę mogę być bardziej skora do rozpatrzenia tej prośby. - Palcem, który przed momentem celował w sklepienie, pacnęła kilkakrotnie swój nadstawiony w jego kierunku policzek, jasno sugerując, że domaga się buziaka.
- Lew? Lwica może by mnie przekonała, ale lew to leniwa buła, nawet nie poluje, wysyła samice! Za to widziałeś kiedyś wkurwionego borsuka? Oooo, kochany, nie chciałbyś takiego spotkać. Nawet jad kobry nie jest dla borsuczków śmiertelny. - I może ciągnęłaby swój wywód dalej, gdyby palec Ethana nie dźgnął jej delikatnie w bok, sugerując jakieś zmiany w jej wadze. - Obżarstwem? To chyba wy mieszkacie tak wysoko, żeby spalać te kalorie po obżarstwie... - Nie pozostając mu dłużną, złapała jego "boczek" w dwa palce, jakby faktycznie dopatrzyła się tam jakiegoś tłuszczyku.
- Prawie-hipogryf to Ethan Dubois. Nie wiem, czego ci brakuje, dawno nie sprawdzałam. - Posłała mu łobuzerskie spojrzenie okraszone szelmowskim uśmiechem. Och no, lubiła się z nim droczyć!
W międzyczasie zdążyli dotrzeć do drzwi wejściowych i teraz nieświadomie stali przy nich jak te kołki.