25-08-2021, 11:58 PM
Uśmiechnęła się z cieniem ulgi, gdy Amity wyznała, że czeka tutaj dość niedługo. To dobrze, bo chociaż przyszła praktycznie punktualnie, nie chciała, żeby Gryfonka już na wstępie spotkania była zmęczona czy coś takiego!
Z zainteresowaniem przyglądała się dziewczynie, kiedy obracała w dłoniach pudełeczko. Miała nadzieję, że szybko je otworzy, ale zamiast tego usłyszała pytanie, które przez moment ją zastanowiło. Zmarszczyła lekko brwi, próbując sobie przypomnieć… Święta generalnie były praktycznie codziennie, ale…
— Nie, akurat dzisiaj niczego się nie obchodzi – stwierdziła, sama zresztą będąc zdziwiona. Rzadko się zdarzały dni nieświąteczne!
Kiedy już odpowiedziała, mogła wrócić do przypatrywania się Gryfonce, jak otwiera mały pakunek. Z uśmiechem i odrobiną niecierpliwości, ale też i stresu – miała nadzieję, że mimo wszystko jej się spodoba! Może Amity nie nosiła takich rzeczy, ale chciała dać jej coś takiego, co przypominałoby o niej, o tej może nieco za bardzo ekscentrycznej Krukonce…
— Och, tak, są wzorowane na żywych – odpowiedziała ochoczo. Zawsze lubiła dzielić się wiedzą i swoimi doświadczeniami. – Zazwyczaj używam ich do puji, w sensie do ofiar podczas moich modlitw – dodała pospiesznie, starając się dobrać przy okazji jak najbardziej znajome i proste słownictwo – zazwyczaj używa się żywych kwiatów, ale w Wielkiej Brytanii takich nie ma, dlatego mam nadzieję, że takie będą wystarczające.
I że Bogowie docenią jej inwencję oraz dobrą wolę. Nigdy co prawda nie zapytała żadnego z braminów, czy aby na pewno robi dobrze, ale jak dotąd jeszcze żaden z Bogów się od niej nie odwrócił… Chyba… Miała taką nadzieję…
Aczkolwiek dzieci, a w ich oczach jeszcze pewnie była dzieckiem, lub też młodą osobą wchodzącą w dorosłość, były traktowane nieco bardziej ulgowo.
— To champa i ashoka, ulubione kwiaty Mata Parvati – wyjaśniła pokrótce. – Lubi ozdabiać nimi swoje włosy. Symbolizują umysł i intelekt… ale akurat wybrałam je dlatego, że pomyślałam, że będą do Ciebie pasować – stwierdziła z uśmiechem dość niemrawym i niepewnym. Zaczęła nawet bujać się w tył i przód na stopach, z tych wszystkich nerwów.
Z zainteresowaniem przyglądała się dziewczynie, kiedy obracała w dłoniach pudełeczko. Miała nadzieję, że szybko je otworzy, ale zamiast tego usłyszała pytanie, które przez moment ją zastanowiło. Zmarszczyła lekko brwi, próbując sobie przypomnieć… Święta generalnie były praktycznie codziennie, ale…
— Nie, akurat dzisiaj niczego się nie obchodzi – stwierdziła, sama zresztą będąc zdziwiona. Rzadko się zdarzały dni nieświąteczne!
Kiedy już odpowiedziała, mogła wrócić do przypatrywania się Gryfonce, jak otwiera mały pakunek. Z uśmiechem i odrobiną niecierpliwości, ale też i stresu – miała nadzieję, że mimo wszystko jej się spodoba! Może Amity nie nosiła takich rzeczy, ale chciała dać jej coś takiego, co przypominałoby o niej, o tej może nieco za bardzo ekscentrycznej Krukonce…
— Och, tak, są wzorowane na żywych – odpowiedziała ochoczo. Zawsze lubiła dzielić się wiedzą i swoimi doświadczeniami. – Zazwyczaj używam ich do puji, w sensie do ofiar podczas moich modlitw – dodała pospiesznie, starając się dobrać przy okazji jak najbardziej znajome i proste słownictwo – zazwyczaj używa się żywych kwiatów, ale w Wielkiej Brytanii takich nie ma, dlatego mam nadzieję, że takie będą wystarczające.
I że Bogowie docenią jej inwencję oraz dobrą wolę. Nigdy co prawda nie zapytała żadnego z braminów, czy aby na pewno robi dobrze, ale jak dotąd jeszcze żaden z Bogów się od niej nie odwrócił… Chyba… Miała taką nadzieję…
Aczkolwiek dzieci, a w ich oczach jeszcze pewnie była dzieckiem, lub też młodą osobą wchodzącą w dorosłość, były traktowane nieco bardziej ulgowo.
— To champa i ashoka, ulubione kwiaty Mata Parvati – wyjaśniła pokrótce. – Lubi ozdabiać nimi swoje włosy. Symbolizują umysł i intelekt… ale akurat wybrałam je dlatego, że pomyślałam, że będą do Ciebie pasować – stwierdziła z uśmiechem dość niemrawym i niepewnym. Zaczęła nawet bujać się w tył i przód na stopach, z tych wszystkich nerwów.