26-08-2021, 12:56 AM
Faktycznie Nico był chaotyczny i nieprzewidywalny. W tej relacji naprawdę ogromną częścią było słuchanie jego myśli bezczelnie i ścisłe podążanie z nimi. Aczkolwiek trzeba było przyznać, że przez takie słyszenie wszystkich mało kto faktycznie intrygował Donovana. Z reguły wszyscy byli bardzo podobni, a legilimencja beznadziejnie spoilerowała wszystkie sytuacje, które mogły być ciekawe. Może dlatego kiedy poznał Nico i zaczął się z początku gubić w jego głowie, co mu się zwykle nie zdarzało, zainteresował się. Chciał go poznać i zrozumieć, lubił i potrzebował rozumieć. A jego? Nichuja, pierwsze tygodnie to było zupełne illuminati. Ostatecznie zaczął zauważać pewne schematy i rozumieć, że chłopak, przykładowo, często zmyśla jakieś historie, albo lubi sobie coś przywłaszczyć.
Normalny by trzymał siebie i swoje rzeczy z daleka, ale on chciał wiedzieć więcej. To dziwne, jak poznawał go zanim Nico w ogóle dowiedział się o tym i zanim to on zaczął poznawać jego samego. Poznał prawdę z jego kłamstw, szczere cechy, oraz te pokazywane tak dla publiki. I w tym wszystkim go polubił, nawet można powiedzieć, że zauroczył się w jego głowie. I wtedy zdecydował się zrobić krok dalej, bo nie mógł doczekać się, aż Nico pozna i jego. I chciał bardzo żeby go polubił, tylko to nie było aż takie proste, być sobą, a jednocześnie skupiać się na spełnianiu oczekiwań w taki sposób, by nie być zakłamanym.
Aż w końcu udało im się umówić na randkę, w bardzo spontaniczny, dziki sposób. W zasadzie, to nawet nie było zaproszenie na randkę, ale Donovan sam przekręcił słowa Nico tak, jakby nim było. I oto był tu, czekał, wypachniony ładnym perfumem, choć delikatnie, bo przecież nie chciał go udusić. Był pewien, że przyjdzie. Słyszał jego zaintrygowanie i obecnie to była, poza seksapilem fizycznym, główna rzecz przyciągająca go. I tej planował się póki co trzymać.
- Już zaczynałem usychać, na szczęście moje źródło siły do życia przyszło na czas. - Powiedział od razu z uśmiechem, a gdy tylko podszedł, zaproponował mu ramię niczym prawdziwy dżentelmen. Dopiero jak ten przyjął - lub nie - ramię, skierował się spokojnym krokiem na wyższe piętro. Lochy były takie zimne... - Zaplanowalem nam dziś old schoolowy spacer. Pogoda nie wygląda na tragiczną, a wiaterek osuszy moje łzy wzruszenia, że się zgodziłeś ze mną wyjść. - Zerknął na niego wesoło, będąc naturalnie sto mil od jakichkolwiek łez.
Normalny by trzymał siebie i swoje rzeczy z daleka, ale on chciał wiedzieć więcej. To dziwne, jak poznawał go zanim Nico w ogóle dowiedział się o tym i zanim to on zaczął poznawać jego samego. Poznał prawdę z jego kłamstw, szczere cechy, oraz te pokazywane tak dla publiki. I w tym wszystkim go polubił, nawet można powiedzieć, że zauroczył się w jego głowie. I wtedy zdecydował się zrobić krok dalej, bo nie mógł doczekać się, aż Nico pozna i jego. I chciał bardzo żeby go polubił, tylko to nie było aż takie proste, być sobą, a jednocześnie skupiać się na spełnianiu oczekiwań w taki sposób, by nie być zakłamanym.
Aż w końcu udało im się umówić na randkę, w bardzo spontaniczny, dziki sposób. W zasadzie, to nawet nie było zaproszenie na randkę, ale Donovan sam przekręcił słowa Nico tak, jakby nim było. I oto był tu, czekał, wypachniony ładnym perfumem, choć delikatnie, bo przecież nie chciał go udusić. Był pewien, że przyjdzie. Słyszał jego zaintrygowanie i obecnie to była, poza seksapilem fizycznym, główna rzecz przyciągająca go. I tej planował się póki co trzymać.
- Już zaczynałem usychać, na szczęście moje źródło siły do życia przyszło na czas. - Powiedział od razu z uśmiechem, a gdy tylko podszedł, zaproponował mu ramię niczym prawdziwy dżentelmen. Dopiero jak ten przyjął - lub nie - ramię, skierował się spokojnym krokiem na wyższe piętro. Lochy były takie zimne... - Zaplanowalem nam dziś old schoolowy spacer. Pogoda nie wygląda na tragiczną, a wiaterek osuszy moje łzy wzruszenia, że się zgodziłeś ze mną wyjść. - Zerknął na niego wesoło, będąc naturalnie sto mil od jakichkolwiek łez.