26-08-2021, 01:16 AM
Ponownie zapadła dłuższa cisza. Przez chwilę nawet ponownie pomyślał, że chyba jednak sobie wyobraził całą sytuację i oszalał. I w sumie poczuł głupią ulgę jak po trwającej wieki chwili Aspasia wyłoniła się zza drzwi. Choć wyglądała na bardzo ostrożną i jego pierwszą myślą było, że się go boi - co wcale nie było zdziwieniem, szczególnie po dzisiejszym dniu - to jednak cieszył się, że nie słyszy głosów, oraz że zdawała się może jednak go nie nienawidzić aż tak bardzo. O dziwo aktualnie na tym mu zależało, choć nie podejrzewał o to sam siebie.
A potem powiedziała słowa, których nie spodziewał się usłyszeć. I może nawet parsknąłby, stwierdzając, że wcale nie i takie czcze gadanie może sobie wsadzić, zaraz obok "będzie dobrze", od którego chciało mu się rzygać, ale spojrzał w jej oczy i żadne słowa jednak się nie wydostały. Dlatego, że widział w jej oczach, że to nie pocieszenie czy próba powiedzenia właściwej rzeczy według podręcznika dla ułomnych. Nie, ona naprawdę miała na myśli, że rozumie. I choć nie podejrzewał by faktycznie rozumiała całość, nie mogła przecież nie znając całej historii, to musiała znać część tych uczuć. I pomimo tego, że tylko część, to stwierdzenie wpłynęło na niego tak mocno, tak dogłębnie, jak się nie spodziewał. Jakby był tą skorupką i Aspasia stuknęła w nią, aż zaczęła pękać, grożąc rozsypaniem się.
Spuścił wzrok na swoją dłoń, zaginając i prostując palce powoli. Gardło ścisnęło go lekko, co próbował odgonić przełknięciem. Też nie chciał płakać, choć mimo wylanych wiader łez, kolejne wciąż były w stanie przyjść gdyby nie zawalczył. Jego włosy, choć nadal oleiście czarne, zaczęły powoli "cofać się", wracając do naturalnej długości i skręcenia.
- Rzadko, ale się zdarza. - Powiedział w końcu, opuszczając po tym dłoń i przenosząc spojrzenie gdzieś na otoczenie, przypadkowe punkty. Po chwili zmarszczył brwi. - Did you ever break something... That way?
Bo nagle przyszło mu do głowy, że może faktycznie nie jako jedyny bije się ze ścianami jak ostatni wariat.
A potem powiedziała słowa, których nie spodziewał się usłyszeć. I może nawet parsknąłby, stwierdzając, że wcale nie i takie czcze gadanie może sobie wsadzić, zaraz obok "będzie dobrze", od którego chciało mu się rzygać, ale spojrzał w jej oczy i żadne słowa jednak się nie wydostały. Dlatego, że widział w jej oczach, że to nie pocieszenie czy próba powiedzenia właściwej rzeczy według podręcznika dla ułomnych. Nie, ona naprawdę miała na myśli, że rozumie. I choć nie podejrzewał by faktycznie rozumiała całość, nie mogła przecież nie znając całej historii, to musiała znać część tych uczuć. I pomimo tego, że tylko część, to stwierdzenie wpłynęło na niego tak mocno, tak dogłębnie, jak się nie spodziewał. Jakby był tą skorupką i Aspasia stuknęła w nią, aż zaczęła pękać, grożąc rozsypaniem się.
Spuścił wzrok na swoją dłoń, zaginając i prostując palce powoli. Gardło ścisnęło go lekko, co próbował odgonić przełknięciem. Też nie chciał płakać, choć mimo wylanych wiader łez, kolejne wciąż były w stanie przyjść gdyby nie zawalczył. Jego włosy, choć nadal oleiście czarne, zaczęły powoli "cofać się", wracając do naturalnej długości i skręcenia.
- Rzadko, ale się zdarza. - Powiedział w końcu, opuszczając po tym dłoń i przenosząc spojrzenie gdzieś na otoczenie, przypadkowe punkty. Po chwili zmarszczył brwi. - Did you ever break something... That way?
Bo nagle przyszło mu do głowy, że może faktycznie nie jako jedyny bije się ze ścianami jak ostatni wariat.
"The echo, as wide as the equator,
Travels through a world of built up anger-
Too late to pull itself together now."
Travels through a world of built up anger-
Too late to pull itself together now."