26-08-2021, 03:02 PM
Milczenie chwało kolejne sekundy, ale nie czuł w związku z tym presji. Mimo że koszmarnie długa, ta cisza jednocześnie mijała bardzo szybko, a on sam czuł w niej odrobinę schronienia i przestrzeni, jakiej potrzebował by odnajdować okruchy komfortu w tym wszystkim. I jakoś więcej go było jak Aspasia usiadła obok, choć niepewnie. Z jednej strony było to takie bardziej... Stawiające kropkę w tym spotkaniu, niż poczucie jakby zaraz mieli wyjść i rozbiec się w przeciwne kierunki. Z drugiej, dziwiło go, że nie bała się znaleźć blisko. Po tym co przecież stało się dopiero co, sądził, że na wszystkie sposoby będzie go unikać dni, tyogdnie, miesiące, a może w ogóle póki coś nie zmusi ich do bycia obok.
Nie miał żadnych oczekiwać wobec tej rozmowy. Pozwalał by się działa, zatem jak Aspasia zaczęła mówić, słuchał uważnie, w milczeniu, bez prześmiewczości, jakiej się obawiała.
Pamiętał historię z boginem. To było wieki temu, ale pamiętał. Faktycznie wielu się śmiało, jednak on nie był jedną z tych osób. Nie miałby zresztą prawa, jego bogin zamienił się w jego matkę. To dopiero patologia, o ile bogina Aspy też można było tak sklasyfikować. Ale wiele osób zupełnie nie rozumiało boginów i tego, że reprezentowały największe obawy. Tego, że to co widzą, to największa słabość jakiejś osoby i może kpina nie jest jakkolwiek na miejscu, bo oni będą następni, a chyba też by tego nie chcieli.
Właściwie, jej zwierzenia były dla niego naprawdę ważne. Nie tylko dlatego, że aktualnie po tylu latach zaczynali się poznawać zamiast walczyć na kosy, ale też nie umknęło jego uwadze jak niewiele się ostatecznie różnili. Słuchał jej i po troszu w tym wszystkim widział samego siebie. Szczególnie przy ostatniej części, gdzie dosłownie czuł się jakby mówiła o nim. Jakby jedynie podmieniła imię dla niepoznaki. A jednak mówiła cały czas o sobie i teraz jak nigdy poczuł jak są do siebie podobni, i jak wiele stracili ignorując się do tej pory.
- Albo że zmienisz się w potwora, jakim jesteś, a oni uciekną z przerażeniem. - Powiedział cicho, zwracając na nią smutne, pełne zrozumienia spojrzenie. Nie bał się patrzeć jej w twarz. Co więcej, po raz pierwszy potrafił to zrobić bez poczucia niezręczności czy dziwnego niepokoju, że coś złego się stanie.
Zerknął na chwilę przed siebie, by znowu spuścić wzrok na swoje dłonie.
- Nie panuję nad moimi zmianami, w dużej mierze. Matka bardzo się na to denerwuje i całe wakacje prowokuje różne sytuacje oczekując, że nie dopuszczę do tego, żeby emocje kierowały zmianami. Twierdzi, że to kwestia mojej woli i nie wychodzi, bo się nie staram i jestem miękki. Ale to zwyczajnie niemożliwe. Potrafię zmieniać wygląd w szerokim spektrum, kiedy i jak chcę, sama wiesz. Ale nie potrafię się nie zmieniać.
Odetchnął cicho, po czym spojrzał na nią znowu. Nie mówił tylko o tym, jak ot nie panował nad swoją metamorfomagią, ale i o tym, jak ona panowała nad nim i wywlekała jego każde silne uczucie na światło dzienne, nie pytając czy mu się to podoba.
- Więc w dni jak dzisiaj... Szczerze, nawet nie wiem co zobaczyłaś. Pewnie dokładnie to, jak się czułem, ale nawet nie wiem kiedy coś się dzieje. Czasem jak jestem zły czy nie wiem, w emocjach, widzę jak ktoś zerka inaczej i domyślam się, że znowu to robię. I pewnie byłoby to bez znaczenia, gdyby nie to, że z reguły "moje prawdziwe ja", które bez pytania wywleka na zewnątrz, jest tym, co widziałaś. Tak sądzę. - Odwrócił wzrok, spoglądając gdzieś za okno z ponurą miną, choć cholernie zmęczoną. - Chociaż to chyba sprawiedliwe ostrzeżenie dla innych, skoro nawet siebie nie potrafię nie krzywdzić.
Nie miał żadnych oczekiwać wobec tej rozmowy. Pozwalał by się działa, zatem jak Aspasia zaczęła mówić, słuchał uważnie, w milczeniu, bez prześmiewczości, jakiej się obawiała.
Pamiętał historię z boginem. To było wieki temu, ale pamiętał. Faktycznie wielu się śmiało, jednak on nie był jedną z tych osób. Nie miałby zresztą prawa, jego bogin zamienił się w jego matkę. To dopiero patologia, o ile bogina Aspy też można było tak sklasyfikować. Ale wiele osób zupełnie nie rozumiało boginów i tego, że reprezentowały największe obawy. Tego, że to co widzą, to największa słabość jakiejś osoby i może kpina nie jest jakkolwiek na miejscu, bo oni będą następni, a chyba też by tego nie chcieli.
Właściwie, jej zwierzenia były dla niego naprawdę ważne. Nie tylko dlatego, że aktualnie po tylu latach zaczynali się poznawać zamiast walczyć na kosy, ale też nie umknęło jego uwadze jak niewiele się ostatecznie różnili. Słuchał jej i po troszu w tym wszystkim widział samego siebie. Szczególnie przy ostatniej części, gdzie dosłownie czuł się jakby mówiła o nim. Jakby jedynie podmieniła imię dla niepoznaki. A jednak mówiła cały czas o sobie i teraz jak nigdy poczuł jak są do siebie podobni, i jak wiele stracili ignorując się do tej pory.
- Albo że zmienisz się w potwora, jakim jesteś, a oni uciekną z przerażeniem. - Powiedział cicho, zwracając na nią smutne, pełne zrozumienia spojrzenie. Nie bał się patrzeć jej w twarz. Co więcej, po raz pierwszy potrafił to zrobić bez poczucia niezręczności czy dziwnego niepokoju, że coś złego się stanie.
Zerknął na chwilę przed siebie, by znowu spuścić wzrok na swoje dłonie.
- Nie panuję nad moimi zmianami, w dużej mierze. Matka bardzo się na to denerwuje i całe wakacje prowokuje różne sytuacje oczekując, że nie dopuszczę do tego, żeby emocje kierowały zmianami. Twierdzi, że to kwestia mojej woli i nie wychodzi, bo się nie staram i jestem miękki. Ale to zwyczajnie niemożliwe. Potrafię zmieniać wygląd w szerokim spektrum, kiedy i jak chcę, sama wiesz. Ale nie potrafię się nie zmieniać.
Odetchnął cicho, po czym spojrzał na nią znowu. Nie mówił tylko o tym, jak ot nie panował nad swoją metamorfomagią, ale i o tym, jak ona panowała nad nim i wywlekała jego każde silne uczucie na światło dzienne, nie pytając czy mu się to podoba.
- Więc w dni jak dzisiaj... Szczerze, nawet nie wiem co zobaczyłaś. Pewnie dokładnie to, jak się czułem, ale nawet nie wiem kiedy coś się dzieje. Czasem jak jestem zły czy nie wiem, w emocjach, widzę jak ktoś zerka inaczej i domyślam się, że znowu to robię. I pewnie byłoby to bez znaczenia, gdyby nie to, że z reguły "moje prawdziwe ja", które bez pytania wywleka na zewnątrz, jest tym, co widziałaś. Tak sądzę. - Odwrócił wzrok, spoglądając gdzieś za okno z ponurą miną, choć cholernie zmęczoną. - Chociaż to chyba sprawiedliwe ostrzeżenie dla innych, skoro nawet siebie nie potrafię nie krzywdzić.
"The echo, as wide as the equator,
Travels through a world of built up anger-
Too late to pull itself together now."
Travels through a world of built up anger-
Too late to pull itself together now."