27-08-2021, 03:50 PM
Doceniała ciasteczka i faktycznie były miło cieplutkie, a do tego ślicznie pachniały! W dodatku była to najszczersza reakcja, jakiej Romilly mógł się spodziewać. Nie był to komplement, który byłby w tej sytuacji oczywisty - w końcu większość osób dostających prezent przynajmniej udaje zachwyt.
- No tak, tak. Nam opychanie się nie jest znane, to też podchodzimy do tego inaczej, nie? - wtrąciła odrobinę złośliwości, wspominając ich spotkanie w kuchni w zeszłym roku.
Powstrzymała się jednak od dorzucenia, że chyba zbiegiem okoliczności nie widziała na szkolnym stole lodów do końca roku. Zamiast tego westchnęła cicho, chowając torebkę z ciasteczkami do swojej torby, a następnie przytuliła Ślizgona - a raczej przytuliła się do niego - nieświadomie opierając się o niego nieco bardziej niż powinna ze względu na zmęczenie.
- Dziękuję, potrzebowałam dziś czegoś takiego - mruknęła cicho, nawet zamykając na moment oczy w przytuleniu, które trwało zdaje się nieco dłużej niż standardowe.
A choć czuła się z tym świetnie i mogłaby postać tak zdecydowanie dłużej, sądziła, że Romilly nawet nie do końca przepada za takimi gestami... A przynajmniej nie tak przeciągniętymi, więc wreszcie opuściła ręce i odsunęła się o jakieś półtora kroczku rzucając mu przepraszający uśmiech.
- No tak, tak. Nam opychanie się nie jest znane, to też podchodzimy do tego inaczej, nie? - wtrąciła odrobinę złośliwości, wspominając ich spotkanie w kuchni w zeszłym roku.
Powstrzymała się jednak od dorzucenia, że chyba zbiegiem okoliczności nie widziała na szkolnym stole lodów do końca roku. Zamiast tego westchnęła cicho, chowając torebkę z ciasteczkami do swojej torby, a następnie przytuliła Ślizgona - a raczej przytuliła się do niego - nieświadomie opierając się o niego nieco bardziej niż powinna ze względu na zmęczenie.
- Dziękuję, potrzebowałam dziś czegoś takiego - mruknęła cicho, nawet zamykając na moment oczy w przytuleniu, które trwało zdaje się nieco dłużej niż standardowe.
A choć czuła się z tym świetnie i mogłaby postać tak zdecydowanie dłużej, sądziła, że Romilly nawet nie do końca przepada za takimi gestami... A przynajmniej nie tak przeciągniętymi, więc wreszcie opuściła ręce i odsunęła się o jakieś półtora kroczku rzucając mu przepraszający uśmiech.