27-08-2021, 09:04 PM
Dostrzegła uśmiech rozbawienia u Dextera, ale nawet w sumie nie zrobiło jej się głupio. No, może odrobinę. Ale odczytywała go bardziej jako… sama nie wiedziała, w tym momencie widziała go raczej w roli nauczyciela, a nie kolegi, a przecież nauczyciel nie nabija się z niewiedzy uczniów. Przynajmniej nie powinien. I nie podejrzewała Ślizgona o to, że byłby do tego zdolny. Jakoś tak… on chyba jako jedyny nigdy nie miał problemów nawet z jej skrajnymi zachowaniami i potrafił znosić je z zimną krwią, więc chyba taka mniej ekspresyjna emocja nie powinna u niego wywołać czegoś na wzór politowania… prawda?
Przy okazji zorientowała się, że zaczęła za bardzo przejmować się jakimiś głupotami i jej myśli odpłynęły zdecydowanie zbyt daleko. Zamrugała oczami, co miało być czymś w rodzaju samoskarcenia, po czym spojrzała na Dextera, który wertował w tym momencie jej podręcznik. A ona zorientowała się, że chyba powinna wyjąć przy okazji jakiś kawałek pergaminu i pióro – a więc to zrobiła. Chociaż zdążyła złapać tylko za kałamarz, kiedy Beckett podsunął jej do przeczytania fragment książki. Co oczywiście zrobiła, a następnie spojrzała na niego, by wysłuchać go dalej.
Usadowiła się nieco wygodniej, odrobinę bokiem do Dextera, przy okazji zerkając na zapisane pierwsze punkty całej relacji przyczynowo-skutkowej. I wszystko w sumie byłoby w porządku, gdyby tylko nie jeden umykający jej fakt…
— W porządku, ale dlaczego olbrzymy w ogóle zaczęły migrować? – spytała, przechylając odrobinę głowę na bok. – Coś ich do tego zmusiło? Zmiana w terytorium, jakiś podbój, brak pożywienia? Inna klęska? Czy po prostu miały ochotę sobie pójść pomordować? – uniosła brew.
Jeśli mowa była o olbrzymach, to w sumie każda z tych opcji była całkiem możliwa.
Przy okazji zorientowała się, że zaczęła za bardzo przejmować się jakimiś głupotami i jej myśli odpłynęły zdecydowanie zbyt daleko. Zamrugała oczami, co miało być czymś w rodzaju samoskarcenia, po czym spojrzała na Dextera, który wertował w tym momencie jej podręcznik. A ona zorientowała się, że chyba powinna wyjąć przy okazji jakiś kawałek pergaminu i pióro – a więc to zrobiła. Chociaż zdążyła złapać tylko za kałamarz, kiedy Beckett podsunął jej do przeczytania fragment książki. Co oczywiście zrobiła, a następnie spojrzała na niego, by wysłuchać go dalej.
Usadowiła się nieco wygodniej, odrobinę bokiem do Dextera, przy okazji zerkając na zapisane pierwsze punkty całej relacji przyczynowo-skutkowej. I wszystko w sumie byłoby w porządku, gdyby tylko nie jeden umykający jej fakt…
— W porządku, ale dlaczego olbrzymy w ogóle zaczęły migrować? – spytała, przechylając odrobinę głowę na bok. – Coś ich do tego zmusiło? Zmiana w terytorium, jakiś podbój, brak pożywienia? Inna klęska? Czy po prostu miały ochotę sobie pójść pomordować? – uniosła brew.
Jeśli mowa była o olbrzymach, to w sumie każda z tych opcji była całkiem możliwa.
Somewhere over the rainbow, bluebirds fly
Birds fly over the rainbow, why then oh why can't I?
poszukiwania
Birds fly over the rainbow, why then oh why can't I?