28-08-2021, 03:38 AM
Nie trzeba było być Sherlockiem, żeby zauważyć dyskomfort, jaki Amity musiała odczuwać w tym miejscu. Może to duża ilość ludzi, może to miejsce, a może to obecność samej Emmy wprawiała ją w zakłopotanie, ale no... było widać, że nie czuła się, jakby była we właściwym dla siebie miejscu. Wallace nie chciała spłoszyć koleżanki! Skoro przyszła na imprezę, to powinna się dobrze bawić, a nie wyglądać tak, jakby coś przymuszało ją do bycia tutaj.
Zaśmiała się cicho, przez zamknięte usta, jak stwierdzenie Amity zabrzmiało, jakby słodkości dodawały imprezie atrakcyjności na tyle, że były najbardziej interesującą atrakcją. Na moment przysłoniła usta dłonią, żeby uspokoić ten chichot, bo nie chciała sprawić dziewczynie przykrości, zabrzmieć lekceważąco.
Na jej kolejne stwierdzenie pokiwała głową i raz jeszcze przesunęła wzrokiem po przysmakach. Założyła kilka pasemek rozpuszczonych włosów za ucho w zastanowieniu, po czym spojrzała na koleżankę z tym samym przyjaznym uśmiechem, ale tym razem również radosnymi iskierkami nadziei w oczach.
- A ja nie spodziewałam się tu ciebie spotkać. - Miała nadzieję, że zabrzmiało to tak, z jaką intencją to mówiła - jak autentyczne zadowolenie z jej obecności i pozytywne zaskoczenie. I żeby podkreślić tę radość, dorzuciła kilka kolejnych słów, zanim Gryfonka mogła odpowiedzieć. - Wyglądasz bardzo ładnie, Amity. - Wskazała na nią otwartymi dłońmi, jakby chciała w ten sposób zaznaczyć całokształt: sukienkę, buty, włosy, biżuterię. I niewiele myśląc, złapała ją za rękę i uniosła ją nieznacznie, samym gestem i ruchem własnej ręki prowadząc jej ciało do obrotu wokół własnej osi, żeby luźna spódnica zawirowała nieznacznie, a panienka Llewellyn rozluźniła się nieco bardziej.
Zaśmiała się cicho, przez zamknięte usta, jak stwierdzenie Amity zabrzmiało, jakby słodkości dodawały imprezie atrakcyjności na tyle, że były najbardziej interesującą atrakcją. Na moment przysłoniła usta dłonią, żeby uspokoić ten chichot, bo nie chciała sprawić dziewczynie przykrości, zabrzmieć lekceważąco.
Na jej kolejne stwierdzenie pokiwała głową i raz jeszcze przesunęła wzrokiem po przysmakach. Założyła kilka pasemek rozpuszczonych włosów za ucho w zastanowieniu, po czym spojrzała na koleżankę z tym samym przyjaznym uśmiechem, ale tym razem również radosnymi iskierkami nadziei w oczach.
- A ja nie spodziewałam się tu ciebie spotkać. - Miała nadzieję, że zabrzmiało to tak, z jaką intencją to mówiła - jak autentyczne zadowolenie z jej obecności i pozytywne zaskoczenie. I żeby podkreślić tę radość, dorzuciła kilka kolejnych słów, zanim Gryfonka mogła odpowiedzieć. - Wyglądasz bardzo ładnie, Amity. - Wskazała na nią otwartymi dłońmi, jakby chciała w ten sposób zaznaczyć całokształt: sukienkę, buty, włosy, biżuterię. I niewiele myśląc, złapała ją za rękę i uniosła ją nieznacznie, samym gestem i ruchem własnej ręki prowadząc jej ciało do obrotu wokół własnej osi, żeby luźna spódnica zawirowała nieznacznie, a panienka Llewellyn rozluźniła się nieco bardziej.