29-08-2021, 03:15 PM
Przez moment - widząc jak bardzo Rose nie spieszy się z tym ostatnim składnikiem (wręcz zaczął przypuszczać, że robi to celowo?!) - miał ochotę pogonić ją jakimś przesłodzonym komentarzem, ale ugryzł się w język na czas. Ostatnie czego mu było teraz trzeba, to kłótnia z awanturnicą na zakończenie całkiem udanej współpracy. No kto by pomyślał...
Zakorkował obydwie buteleczki szczelnie i zanim schował swoją porcję eliksiru do przygotowanego pudełeczka, podał Rose jej przydział. Omal nie zaklął siarczyście pod nosem, jak poczuł podobny zupełnie niechciany impuls przebiegający wzdłuż całego ramienia wywołany tym przypadkowym (miał nadzieję!) dotykiem. Mimo że przecież to normalne, że jak coś się komuś podaje, to istnieje możliwość niewielkiego kontaktu! Whatever...
I na dodatek Blackwood musiała jeszcze rzucić komentarzem, który tym bardziej przypomniał Dexterowi dlaczego tak bardzo jej nie lubi.
- Niesamowite, potrafisz zrobić coś bez wszczynania awantury. - Odgryzł jej się, bo nie mógł tego ot tak zostawić. Ale podziękowanie przez gardło mu nie przeszło. Nawet jakoś specjalnie się nie starał, żeby przeszło! Dlatego też milczał, nie rzucając nawet w eter pożegnania, bo Blackwood i tak odeszła w swoją stronę.
Odetchnął głęboko, żeby wyzbyć się irytacji całym tym spotkaniem, wyczyścił kociołek Chłoszczyściem, zgarnął swoje rzeczy i czym prędzej udał się do Pokoju Wspólnego Ślizgonów.
Chłoszczyść - 7
/zt
Zakorkował obydwie buteleczki szczelnie i zanim schował swoją porcję eliksiru do przygotowanego pudełeczka, podał Rose jej przydział. Omal nie zaklął siarczyście pod nosem, jak poczuł podobny zupełnie niechciany impuls przebiegający wzdłuż całego ramienia wywołany tym przypadkowym (miał nadzieję!) dotykiem. Mimo że przecież to normalne, że jak coś się komuś podaje, to istnieje możliwość niewielkiego kontaktu! Whatever...
I na dodatek Blackwood musiała jeszcze rzucić komentarzem, który tym bardziej przypomniał Dexterowi dlaczego tak bardzo jej nie lubi.
- Niesamowite, potrafisz zrobić coś bez wszczynania awantury. - Odgryzł jej się, bo nie mógł tego ot tak zostawić. Ale podziękowanie przez gardło mu nie przeszło. Nawet jakoś specjalnie się nie starał, żeby przeszło! Dlatego też milczał, nie rzucając nawet w eter pożegnania, bo Blackwood i tak odeszła w swoją stronę.
Odetchnął głęboko, żeby wyzbyć się irytacji całym tym spotkaniem, wyczyścił kociołek Chłoszczyściem, zgarnął swoje rzeczy i czym prędzej udał się do Pokoju Wspólnego Ślizgonów.
Chłoszczyść - 7
/zt