10-01-2021, 04:04 AM
Raphael Keighley
Data urodzenia
2002/11/07
Dom i klasa w Hogwarcie
Ravenclaw, VII
Status krwi
100%
Status majątkowy
bogaty
Miejsce zamieszkania
Anglia, Oksford
Orientacja
Heteroseksualny
Wizerunek
Toby Regbo
Freeform
Gdy miał sześć lat, zaczęto dopiero stawiać naprawdę porządny nacisk na maniery, zabawa ustąpiła nieco obowiązkom i powadze. Oczywiście, jako dziecko nadal mógł się bawić, robić cokolwiek, to nie tak, że całe dnie zajmowało mu uczenie się Merlin wie czego! Jednak regularnie rozpoczęto z nim zajęcia języka francuskiego i włoskiego - przecież tylko angielski na głowę rodu to jest wstyd! No i przyszła, zaplanowana już, kariera w Departamencie Międzynarodowej Współpracy Czarodziejów zobowiązuje - i wpajano cały savoir-vivre tak, by w nocy o północy wiedział jak się zachować. Doszły do tego też zajęcia gry na fortepianie, tylko po to by ćwiczyć jego umysł i skupienie, które szwankowały często w tamtym momencie, co sprawiało nieco problemu, roztrzepanie nie było akceptowane przez jego rodziców w żadnym razie. A jednak kiedy sądził, że pracy ma dużo, dopiero zaczęły się prawdziwe wyzwania. Jego moc ujawniła się w wieku pięciu lat, w niekoniecznie taki sam sposób jak moc każdego młodego czarodzieja, dlatego najpewniej długo nie było to nawet zauważone. Dopiero po roku zorientowano się, że chłopiec przejawia oczywiste oznaki wrodzonego talentu do legilimencji. To wyjaśniło również powód problemów ze skupieniem i nagłe rozproszenia chłopca. Matka Raphaela zwróciła uwagę, że chłopiec nieświadomie zdawał się w niektórych momentach samodzielnie wyłapywać pojedyncze słowa, których nikt w pomieszczeniu nie mówił. Nie wiedział jak czytał myśli, nie umiał nawet tego powtórzyć na prośbę. Po prostu działo się, że kiedy ktoś coś pomyślał, podnosił wzrok pytająco czy też odpowiadał. Skupiwszy uwagę swoim niecodziennym zachowaniem, wyjaśniał, że coś przecież do niego mówiono, a nie wypada ignorować kiedy się do niego zwraca. Inna sprawa jeśli się nie zwraca… Wtedy zrozumiano co właściwie się dzieje, a Raphael spotkał się z ogromną radością w domu rodzinnym. Było co świętować, pierworodny syn był teraz nie tylko bez dwóch zdań czarodziejem, i w związku z tym prawowitym następcą jako głowa rodziny, ale i był utalentowany!
Wtedy doszły mu zatem kolejne zajęcia - legilimencji. Miały mu pomóc opanować zdolności, które same aż się prosiły o pokierowanie. Uczył go najlepszy nauczyciel, jakiego udało się sprowadzić, by pokierował go jak najlepiej i najsprawniej. Trzeba było przyznać, że to były dla niego dość proste zajęcia, niczym rzeźbienie w maśle czy formowanie z mokrej gliny. Oczywiście, musiał trochę posłuchać na czym to polega, potrenować, czasem powalczyć z wewnętrznym ja, jednak ostatecznie jeszcze nie ukończywszy dziesięciu lat, już nie potrzebował dalszych lekcji w tej dziedzinie. Według ojca, odziedziczył podobny talent po pradziadku, równie zdolnym legilimencie. Poza tym rodzice z uwagi na dużo wolnego czasu pozwolili mu wybrać jakiekolwiek zajęcia, jakie chciał, ot dla samej przyjemności. Wybrał więc jazdę konną, która w przeciwieństwie do latania miotłą, była jakoś dla niego bardziej fascynująca i lepiej się potrafił w niej odnaleźć. Uwielbiał konie, gdy tylko potrzebował oderwać się od nerwów, całe godziny potrafił spędzić w ich niewielkiej stajni, czyszcząc konie czy też jeżdżąc na nich. Dlaczego magiczna rodzina miała konie? Właściwie, choć faktycznie oprócz kilku zwykłych koni, posiadali też dwa testrale i abraksana, głównym zamysłem była zachcianka babci chłopca. Kobieta, choć czystokrwista, miała dość bliską styczność ze światem mugolskim z uwagi na kilku z jej przyjaciół szkolnych, a poznając bliżej świat jeździecki, zakochała się w tych zwierzętach. I tak oto ich posiadanie jakoś zostało w rodzinie, najwyraźniej ustanawiając kolejną tradycję rodu Keighley, dość nietypową.
Przyszedł jednak czas na Hogwart. W zasadzie póki co to tu mógł dalej rozszerzać i wykorzystywać to, czego do tej pory się uczył. Nie mógł się doczekać, chciał w końcu móc spędzać czas z kimś nowym, spoza rodzinnych kręgów czy szlacheckich rodów. Chciał poznać jak wygląda życie “po drugiej stronie”. Ostatecznie nie zawiódł się, trzeba było przyznać, że bardzo dobrze wychodziło mu zawieranie nowych znajomości i zyskiwanie przyjaciół. Czy to z samodzielnie wyhodowanej w sobie serdeczności i poczucia humoru, czy też z wskazówek jakie podsuwały mu myśli wszystkich. Bywało jednak, że było mu trudno nie dostać migreny od natłoku hałasu dookoła. Nigdy nie było cicho, nigdy nie mógł ot słuchać skrobania piór o kartki czy wzdychania w odległym kącie sali. Choć doceniał i szanował swój dar, niekoniecznie było to łatwe zawsze czuć się z nim dobrze, jak i czuć się w porządku z wchodzeniem komuś do głowy bez pytania. Poza tym jednak czas w Hogwarcie był wspaniałym doświadczeniem!
Jego dar był przekleństwem, naprawdę nie chciał słyszeć tego, co słyszał w głowach wszystkich dookoła. Nigdy to nie było jednak jego wyborem, nikt nie pytał go o zdanie, a on sam nie potrafił ot wyłączyć w sobie tą zdolność. Była. Musiał z nią żyć. Przy tym lekcje nadal były zabawą czy ciekawym doświadczeniem, choć czasem też walką o nie utracenie zmysłów. Uczył się pilnie, nie tylko z powodu potrzeby zadbania o siebie, ale i dlatego, że chciał, interesował się, był bystry i czuł się lepiej kiedy wiedział rzeczy. Miał tylko nadzieję, że w przyszłości, gdy przyjdzie znaleźć stałą pracę i poślubić kobietę, która będzie już najpewniej niedługo mu wybrana, z dobrego rodu, że wtedy nie zawiedzie i sprosta wyzwaniu zajęcia miejsca jego ojca. Ale jak będzie ostatecznie? Tego nikt nie wiedział.
➤ Mówi płynnie po francusku i włosku, beznadziejnie gra na fortepianie, ale za to bardzo dobrze jeździ konno.
➤ Jest ogromnym romantykiem, uwielbia poezję i zachodzące lub wschodzące słońce.
➤ Konie to jego osobista pasja.
➤ Od dzieciaka utalentowany legiliment, co bywa utrapieniem jeśli chce się kogoś nie słuchać.
➤ Wychowany od maluszka jako dyplomata, ciężko mu przez to rozmawiać "po ludzku".