31-08-2021, 10:40 PM
Uśmiechnęła się do niej ciepło. Szanowała dobre maniery. Choć nieświadomie było to z jej strony hipokryzją, wymagała dobrego zachowania w swoim otoczeniu. Może to kwestia tego, że jej rodzice niezwykle zwracali na to uwagę, czy że pilnowali jej braci (bo przecież nie jej, mogła robić co chciała, kiedy chciała i jak chciała) jak smoki, za nieprzyzwoite zachowanie będąc gotowym pożreć ich potem żywcem w domu. Nie mieli łatwo. Brania, oczywiście. Ale co, jej wina, że ona rodziców urobić umiała, a oni nie? Idioci.
- Cieszę się, to bardzo dobra nauka z jej strony.
Uśmiechnęła się szerzej do dziewczyny na jej dalszą odpowiedź, zaraz jednak dotarła do niej jedna rzecz. Mianowicie pewne niedopowiedzenie, na które czerwona flaga pojawiła się w jej małej, rozpuszczonej główce.
- Znaczy, nie macie miejsca, bo macie dużo zwierząt i rodzinę, czy...?
Przy tym mimochodzem zwróciła uwagę znowu na torebkę koleżanki, bardziej przyglądając się czy nowa rzecz jest na pewno nowa, a nawet jeśli tak, to nie "nowa z jakiegoś małego syfnego sklepu, o którym nikt nie wie". Yuck. Już teraz wolała jej nie dotykać. Torebki, nie dziewczyny, choć ta stałą obecnie pod znakiem zapytania. Lily oparła się znowu w siedzeniu, przyglądając się jej uważnie, choć nadal siliła się na uprzejmy uśmiech. Kolejne słowa ponownie zazgrzytały i nagle poczuła chęć "przypadkowego" bawienia się broszką, coby nagle jej tajemniczo nie zniknęła.
- Nie ma? Myślałam, że każda rodzina ma. W każdym razie każda z tych większych. - Zerknęła na broszkę. - W okręgu, głowa orła. Zamiast oczu, patrz, ma rubiny. Piękne, prawda? Symbolizuje siłę i dominację. - Cóż, to był nieco spłycony opis symboliki, ale kto by się czepiał jedenastolatki. - W zasadzie to pasuje idealnie do mojej rodziny.
Uśmiechnęła się, a wyglądający na atakującego orzeł z rozdziawionym dziobem zdawał się pokazywać prawdziwy charakterek rodziny, choć tylko dla "wtajemniczonych".
- Cieszę się, to bardzo dobra nauka z jej strony.
Uśmiechnęła się szerzej do dziewczyny na jej dalszą odpowiedź, zaraz jednak dotarła do niej jedna rzecz. Mianowicie pewne niedopowiedzenie, na które czerwona flaga pojawiła się w jej małej, rozpuszczonej główce.
- Znaczy, nie macie miejsca, bo macie dużo zwierząt i rodzinę, czy...?
Przy tym mimochodzem zwróciła uwagę znowu na torebkę koleżanki, bardziej przyglądając się czy nowa rzecz jest na pewno nowa, a nawet jeśli tak, to nie "nowa z jakiegoś małego syfnego sklepu, o którym nikt nie wie". Yuck. Już teraz wolała jej nie dotykać. Torebki, nie dziewczyny, choć ta stałą obecnie pod znakiem zapytania. Lily oparła się znowu w siedzeniu, przyglądając się jej uważnie, choć nadal siliła się na uprzejmy uśmiech. Kolejne słowa ponownie zazgrzytały i nagle poczuła chęć "przypadkowego" bawienia się broszką, coby nagle jej tajemniczo nie zniknęła.
- Nie ma? Myślałam, że każda rodzina ma. W każdym razie każda z tych większych. - Zerknęła na broszkę. - W okręgu, głowa orła. Zamiast oczu, patrz, ma rubiny. Piękne, prawda? Symbolizuje siłę i dominację. - Cóż, to był nieco spłycony opis symboliki, ale kto by się czepiał jedenastolatki. - W zasadzie to pasuje idealnie do mojej rodziny.
Uśmiechnęła się, a wyglądający na atakującego orzeł z rozdziawionym dziobem zdawał się pokazywać prawdziwy charakterek rodziny, choć tylko dla "wtajemniczonych".