31-08-2021, 11:28 PM
Och, gdyby tylko pojawiła się jakaś informacja o wystawianiu szkolnego musicalu, Emma po prostu musiałaby znaleźć się na scenie. Może niekoniecznie śpiewając, ale właśnie tańcząc. A najlepiej jakby miała możliwość robić to, co kochała najbardziej i w czym była wyćwiczona oraz naprawdę dobra - akrobatyka powietrzna. Choć kochała szkołę i możliwość uczenia się prawdziwej magii, to za każdym razem tęskniła za sceną, spektaklami, treningami i unikalną atmosferą cyrku.
- To dość zabawne, że nasze imiona są tak podobne. Powiedziałabym nawet, że to nie jest przypadkowe. - Nie wierzyła ani trochę w przypadki. Teraz miałą kolejny dowód na to, że nie istnieją. Ich ścieżki miały się skrzyżować, miały się poznać, miały rozwinąć unikalną więź jeszcze zanim poznały swoje imiona. Tak po prostu musiało być, czuła to z każdym kolejnym spojrzeniem, oddechem i uderzeniem serca. I coraz bardziej chciała Gemmę poznać.
Zapytana czy nie jest jej zimno z początku nie zrozumiała o co właściwie chodzi. Spojrzała po sobie i wtedy też zdała sobie sprawę, że pytanie ma bardzo dużo sensu - wciąż stała na deszczu, a przemoczone ubrania zdążyły przykleić się do ciała. No i była boso. Z cichym śmiechem pokręciła głową.
- Nie jest zimno, ale kakao nie odmówię. O ile skrzaty nie wygonią mnie za zostawianie po sobie kałuży. - Postąpiła krok do przodu, wchodząc w końcu pod zadaszenie i tym samym stając tuż obok nowej koleżanki. W tej chwili też uderzyła ją kolejna myśl, aż pod jej wpływem zmrużyła lekko oczy.
- Czemu wcześniej nie widziałam cię na korytarzu? Albo nie usłyszałam? - Była pewna, że rozpoznałaby jej głos, gdyby słyszała choćby z daleka. I też na pewno zwróciłaby na nią uwagę na korytarzu szkolnym. Jednego była pewna - Gemma nie była Gryfonką. Ale nie możliwe, żeby przez pięć lat nauki nie spotkała jej choćby w sali wejściowej!
- To dość zabawne, że nasze imiona są tak podobne. Powiedziałabym nawet, że to nie jest przypadkowe. - Nie wierzyła ani trochę w przypadki. Teraz miałą kolejny dowód na to, że nie istnieją. Ich ścieżki miały się skrzyżować, miały się poznać, miały rozwinąć unikalną więź jeszcze zanim poznały swoje imiona. Tak po prostu musiało być, czuła to z każdym kolejnym spojrzeniem, oddechem i uderzeniem serca. I coraz bardziej chciała Gemmę poznać.
Zapytana czy nie jest jej zimno z początku nie zrozumiała o co właściwie chodzi. Spojrzała po sobie i wtedy też zdała sobie sprawę, że pytanie ma bardzo dużo sensu - wciąż stała na deszczu, a przemoczone ubrania zdążyły przykleić się do ciała. No i była boso. Z cichym śmiechem pokręciła głową.
- Nie jest zimno, ale kakao nie odmówię. O ile skrzaty nie wygonią mnie za zostawianie po sobie kałuży. - Postąpiła krok do przodu, wchodząc w końcu pod zadaszenie i tym samym stając tuż obok nowej koleżanki. W tej chwili też uderzyła ją kolejna myśl, aż pod jej wpływem zmrużyła lekko oczy.
- Czemu wcześniej nie widziałam cię na korytarzu? Albo nie usłyszałam? - Była pewna, że rozpoznałaby jej głos, gdyby słyszała choćby z daleka. I też na pewno zwróciłaby na nią uwagę na korytarzu szkolnym. Jednego była pewna - Gemma nie była Gryfonką. Ale nie możliwe, żeby przez pięć lat nauki nie spotkała jej choćby w sali wejściowej!