01-09-2021, 02:45 AM
Nawet jeśli Teddy to totalne dziecko słońca, pocisk pozytywnej energii i naiwne dziecko, to nie był ignorantem. Wiedział, że dla wielu tak zwanych "czystokrwistych" rozmawianie z kimś mugolsiego pochodzenia - jak właśnie on - było wielce ubliżające. Nie rozumiał takiego rasizmu, ale też jakoś nie zamierzał domagać się uwagi od tych dzieciaków. Jeśli chodzi o Aspasię... Z jej bratem raczej (całe szczęście?) nie miał kontaktu (przynajmniej w nadmiarze), a jeśli o nią chodzi... W sumie nigdy nie zastanawiał się nad tym jakie ona ma podejście, jakie jej rodzina. Przebywali ze sobą, rozmawiali, Teddy nawet uważał tę znajomość za przyjaźń, wiec skoro chętnie się z nim widywała, to chyba nie gardziła osobami bez magicznych rodziców?
- Hm, każdy ma coś za uszami, nawet jeśli udaje świętego. Może wcale nikt by na ciebie nie doniósł? No, chyba że komuś stałaby się krzywda, ale wtedy to nie ważny rodowód, z pewnością rodzice dostaliby powiadomienie. - Zastanowił się nad przez krótkie trzy sekundy. Nawet jeśli było to naiwne wierzenie, to tak, sądził że każdy musiałby się zmierzyć z takimi samymi konsekwencjami, jakby przeskrobał coś bardzo poważnego. Ale na przykład zaspanie na lekcje, gorsza ocena, wyrządzenie komuś niegroźnego psikusa... Na Merlina, przecież to typowo nastoletnie zachowania! - No bo jesteśmy przecież młodzi, nie? Mama mi zawsze powtarza, że to jest ten czas na popełnianie błędów i uczenie się na nich, robienie głupot, cytuję "młodzież musi się wyszaleć". - Chciał podnieść ją trochę na duchu tymi słowami, dać jakąś iskierkę nadziei, że może jednak rzeczywistość nie jest aż tak przygnębiająca i surowa.
W żadnym momencie nie poczuł się przez nią dyskryminowany. Może początki ich znajomości były troszkę bardziej sztywne i dużo wyraźniej widać było dystans, ale jak tylko zaczęli więcej ze sobą przebywać, rozmawiać, żartować, to Tedy naprawdę był przekonany, że Aspasia po prostu była z początku nieśmiała.
Całe szczęście podsunięte przez niego rozwiązanie odnośnie dalszej edukacji rozpogodziło nieco jej twarz. Zdolna z niej dziewczyna, na pewno poradzi sobie na takim kierunku! On akurat z eliksirów zbyt dobry nie był, dlatego ich nie kontynuował.
- Na pewno jest też wiele innych możliwości. Może profesor eliksirów mogłaby cię nakierować na inne ścieżki? - Wzruszył ramionami, rzucając luźno pomysł poproszenia o radę nauczycielki. Albo może szkolnego psychologa?
Niestety jej polepszony humor nie trwał zbyt długo, bo za chwilę znowu spochmurniała. Jak wetknięty wcześniej we włosy kwiatuszek zsunął się pod wpływem tak energicznego ruszania głową, Teddy jakoś tak odruchowo poprawił go, wplatając pomiędzy kilka kosmyków nieco stabilniej. Usłyszawszy jej słowa zmarszczył brwi w niezrozumieniu, ale i wyraźnym zmartwieniu. Zupełnie nie miał pojęcia o czym Aspasia mówiła, więc nie mógł w żadne sposób jej odpowiedzieć. Ale jak stwierdziła, że może jej nie zrozumieć, uśmiechnął się pokrzepiająco.
- Try me. Może cię zaskoczę i zrozumiem dużo lepiej, niż podejrzewasz. Ale żebym miał szanse zrozumieć, to wymagałoby powiedzenia co cię tak trapi. - Nie naciskał na nią, nie domagał się wyjaśnień, ale łagodnym tonem sugerował, że dopóki nie spróbuje, to nie będzie tak naprawdę wiedziała, czy ją zrozumie.
- Hm, każdy ma coś za uszami, nawet jeśli udaje świętego. Może wcale nikt by na ciebie nie doniósł? No, chyba że komuś stałaby się krzywda, ale wtedy to nie ważny rodowód, z pewnością rodzice dostaliby powiadomienie. - Zastanowił się nad przez krótkie trzy sekundy. Nawet jeśli było to naiwne wierzenie, to tak, sądził że każdy musiałby się zmierzyć z takimi samymi konsekwencjami, jakby przeskrobał coś bardzo poważnego. Ale na przykład zaspanie na lekcje, gorsza ocena, wyrządzenie komuś niegroźnego psikusa... Na Merlina, przecież to typowo nastoletnie zachowania! - No bo jesteśmy przecież młodzi, nie? Mama mi zawsze powtarza, że to jest ten czas na popełnianie błędów i uczenie się na nich, robienie głupot, cytuję "młodzież musi się wyszaleć". - Chciał podnieść ją trochę na duchu tymi słowami, dać jakąś iskierkę nadziei, że może jednak rzeczywistość nie jest aż tak przygnębiająca i surowa.
W żadnym momencie nie poczuł się przez nią dyskryminowany. Może początki ich znajomości były troszkę bardziej sztywne i dużo wyraźniej widać było dystans, ale jak tylko zaczęli więcej ze sobą przebywać, rozmawiać, żartować, to Tedy naprawdę był przekonany, że Aspasia po prostu była z początku nieśmiała.
Całe szczęście podsunięte przez niego rozwiązanie odnośnie dalszej edukacji rozpogodziło nieco jej twarz. Zdolna z niej dziewczyna, na pewno poradzi sobie na takim kierunku! On akurat z eliksirów zbyt dobry nie był, dlatego ich nie kontynuował.
- Na pewno jest też wiele innych możliwości. Może profesor eliksirów mogłaby cię nakierować na inne ścieżki? - Wzruszył ramionami, rzucając luźno pomysł poproszenia o radę nauczycielki. Albo może szkolnego psychologa?
Niestety jej polepszony humor nie trwał zbyt długo, bo za chwilę znowu spochmurniała. Jak wetknięty wcześniej we włosy kwiatuszek zsunął się pod wpływem tak energicznego ruszania głową, Teddy jakoś tak odruchowo poprawił go, wplatając pomiędzy kilka kosmyków nieco stabilniej. Usłyszawszy jej słowa zmarszczył brwi w niezrozumieniu, ale i wyraźnym zmartwieniu. Zupełnie nie miał pojęcia o czym Aspasia mówiła, więc nie mógł w żadne sposób jej odpowiedzieć. Ale jak stwierdziła, że może jej nie zrozumieć, uśmiechnął się pokrzepiająco.
- Try me. Może cię zaskoczę i zrozumiem dużo lepiej, niż podejrzewasz. Ale żebym miał szanse zrozumieć, to wymagałoby powiedzenia co cię tak trapi. - Nie naciskał na nią, nie domagał się wyjaśnień, ale łagodnym tonem sugerował, że dopóki nie spróbuje, to nie będzie tak naprawdę wiedziała, czy ją zrozumie.