01-09-2021, 03:29 PM
Była naprawdę szczęśliwa, że trafiła na kogoś, kto poważnie i bez żadnych kpin podchodził do całej sprawy. W przeciwnym razie zapewne by go natychmiastowo przegoniła, ale teraz, kiedy przysiadł się i słuchał ją z uwagą i skupieniem, naprawdę się ucieszyła. Nawet jego pytanie przyjęła z dość sporą powagą, traktując je dość neutralnie i naturalnie. Bo w rzeczywistości faktycznie ktoś, kto nie spotkał się z jej kulturą i wiarą, mógł o tym wszystkim nie wiedzieć.
— Tak, sama je zrobiłam, ale… nie, zazwyczaj używa się tych prawdziwych i żywych. Ale w Anglii nie rosną takie kwiaty jak w Indiach, więc musiałam wymyślić dla nich jakieś zastępstwo.
Miała szczerą nadzieję, że jej intencje i praca wystarczą, i brak tych prawdziwych, naturalnych kwiatów nie będzie powodem odebrania błogosławieństwa. W gruncie rzeczy, Shiva był przychylny, ciepły i wyrozumiały, dlatego i tym razem liczyła, iż takie kwiaty wywołają chociaż cień uśmiechu na jego twarzy.
— Każdy Bóg ma swoje własne ulubione kwiaty. Podarowanie mu czegoś, czego nie lubi, może go rozgniewać, rozzłościć albo zasmucić – wyjaśniła pokrótce, obserwując jak obsypuje kwiatami lingę. Uśmiechnęła się do niego pokrzepiająco, bo wyczytała ze spojrzenia, że nie do końca jest pewny, czy dobrze zrobił. Rati jednak nie miała żadnych uwag. Za chwilę złożyła jedynie dłonie niczym do modlitwy, uniosła je na moment na wysokość czoła, po czym ponownie obniżyła na wysokość klatki piersiowej. Z nadzieją, że chłopak zrozumie i pójdzie w jej ślady.
— Tak, sama je zrobiłam, ale… nie, zazwyczaj używa się tych prawdziwych i żywych. Ale w Anglii nie rosną takie kwiaty jak w Indiach, więc musiałam wymyślić dla nich jakieś zastępstwo.
Miała szczerą nadzieję, że jej intencje i praca wystarczą, i brak tych prawdziwych, naturalnych kwiatów nie będzie powodem odebrania błogosławieństwa. W gruncie rzeczy, Shiva był przychylny, ciepły i wyrozumiały, dlatego i tym razem liczyła, iż takie kwiaty wywołają chociaż cień uśmiechu na jego twarzy.
— Każdy Bóg ma swoje własne ulubione kwiaty. Podarowanie mu czegoś, czego nie lubi, może go rozgniewać, rozzłościć albo zasmucić – wyjaśniła pokrótce, obserwując jak obsypuje kwiatami lingę. Uśmiechnęła się do niego pokrzepiająco, bo wyczytała ze spojrzenia, że nie do końca jest pewny, czy dobrze zrobił. Rati jednak nie miała żadnych uwag. Za chwilę złożyła jedynie dłonie niczym do modlitwy, uniosła je na moment na wysokość czoła, po czym ponownie obniżyła na wysokość klatki piersiowej. Z nadzieją, że chłopak zrozumie i pójdzie w jej ślady.